Przypomnijmy bowiem, iż w pierwszym pojedynku u siebie podopieczni Daniela Plińskiego przegrali w trzech partiach, co oznaczało, że w rewanżu muszą wygrać 3:0 lub 3:1 by doprowadzić do „złotego seta”. W przeciwnym razi odpadali z rywalizacji o półfinał i zostawała im gra o siódme miejsce. I początkowo byli na dobrej drodze ku temu by zawiercian nastraszyć jeszcze bardziej… Po kolei zatem.
Półfinał nie dla Stali Nysa…
Gospodarze lepiej weszli w mecz i było 7:4 dla nich. Nysanie jednak nie dali się im bardziej rozpędzić, niemniej cały czas musieli gonić. Wszak tuż po upływie „półmetka” inauguracyjnej partii przegrywali 12:14. Od tego momentu jednak coś zaskoczyło w ich poczynaniach i zaczęli przejmować inicjatywę. Z sześciu kolejnych akcji wygrali pięć i choć potem zawiercianie wrócili na prowadzenie to czuć było, że ten mecz łatwy dla nich nie będzie. I faktycznie: finisz pierwszej odsłony należał do nysan, którzy triumfowali najniższą potrzebną ku temu przewagą.
Po zmianie stron goście poszli za ciosem i po dwóch asach Maciej Muzaja „zaczęli” od 5:2. Z kolei gdy dwa razy zatrzymali Karola Butryna to było już 8:4. I wcale nie zamierzali zwalniać. Trzymali rękę na pulsie i gdy po punktowym serwisie Zouheira El Graouiego odskoczyli na 18:11 stało się jasne kto wygra tę część meczu.
To podziałało na miejscowych nich niczym zimny prysznic. I w secie numer 3 dzielili i rządzili na parkiecie. Bo jak można inaczej opisać partię, którą wygrali przewagą 10 piłek?
… choć była na to szansa
W następnej wydawało się, że dalej trzymają rękę na pulsie. Wszak po kiwce Trevora Clevenota tablica wyników pokazywała 5:3 na ich korzyść. Wtedy jednak zaczęli popełniać błędy na potęgę. Dość napisać, iż pięć kolejnych piłek padło łupem Stali, z czego dwie były wynikiem bloku, a dwukrotnie rywale nie trafili w boisko. Było więc 8:5 dla naszych siatkarzy, którzy potem trzymali rywali na dystans. Tak mniej więcej do półmetka, kiedy to było 13:9. Od tego momentu jednak to zawiercianie wygrali pięć akcji z rzędu, wrócili na prowadzenie i choć potem jeszcze mieliśmy przez dłuższą chwilę dość wyrównaną grę, to jednak od stanu 20:18 trzymali już rękę na pulsie. Finalnie wygrywając do 21 co oznaczało awans do półfinału.
Zatem tie break był już grany bez jakiejkolwiek stawki. Nie tylko to jednak sprawiło, że goście nie podjęli zbytnio walki. Mieli prawo być załamani, bo spora szansa wymknęła im się z rąk. Tym samym przegrali 9:15.
Aluron CMC Warta Zawiercie – Stal Nysa 3:2 (23:25, 20:25, 25:15, 25:21, 15:9)
Stal: Zhukouski (3 pkt), El Graoui (14), Jankowski (5), Muzaj (16), Gierżot (11), Zerba (12), Szymura (libero) oraz Kapica (4), Kosiba (4), Szczurek, Włodarczyk.
Czytaj także: Waldemar Wspaniały: Serce boli na widok Zaksy. Nie tylko mnie