Andrzej Latusek, strażak OSP otrzymał medal za współpracę
– W okresie świątecznym wyjechaliśmy po raz kolejny z pomocą humanitarną na wschód – opowiada Andrzej Latussek. – Jechaliśmy przez Lwów i Iwanofrankowsk do gminy Dubowce w obwodzie iwanofrankiwskim. Tam działa jedna z niewielu w tym obwodzie ochotnicza straż pożarna. Zostawiliśmy tam dary dla strażaków i dla gminy. Wśród nich była żywność, wózki inwalidzkie i pompa. Była też okazja do spotkania z pułkownikiem Czerneckim, szefem straży pożarnej w obwodzie iwanofrankiwskim. Rozmawiałem z nim o zakładaniu kolejnych OSP w ich regionie. Następnego dnia jechaliśmy w stronę Kijowa, wioząc m.in. agregat prądotwórczy.
W siedzibie PSP w Iwanofrankiwsku Andrzej Latussek otrzymał odznaczenie za owocną współpracę z partnerami na Ukrainie. Nie ma wątpliwości, że bardzo na nie zasłużył.
OSP Kadłub Turawski od lat wspiera kolegów na wschodzie
Strażacy z Kadłuba Turawskiego, a z ich inspiracji także z innych miejsc w regionie od lat współpracują ze swoimi kolegami na Ukrainie, wspomagając ich sprzętowo i służąc wiedzą i doświadczeniem. Przede wszystkim wspomagają powstawanie OSP, których do niedawna wcale na Ukrainie nie było.
– Robimy to od kilku lat – mówi pan Andrzej. – Zaczęliśmy na długo przed wojną, zapraszając ich, żeby im pokazać jak nasza straż wygląda i by im pomóc w szkoleniu. Zbieraliśmy także dary, między innymi pompy, hełmy i inne wyposażenie. W październiku do Dubowiec trafiła – za pośrednictwem OSP Kadłub Turawski – przekazana z Niemiec drabina na samochodzie „Iveco Magirus”. Ma 30 metrów wysokości. To dopiero drugi taki sprzęt w obwodzie iwanofrankowskim i pierwszy dla ukraińskiej OSP. Widać, że robią postępy. Jeszcze niedawno w obwodzie iwanofrankiwskim były raptem cztery OSP. Teraz już mają ich dziesięć.
CZYTAJ też: Z Holandii do Opola. Kluby Lions i miasto pomagają Ukrainie
Andrzej Latussek podkreśla, że odkąd wybuchła wojna, stara się wspomagać Ukraińców nie tylko sprzętem strażackim, ale także żywnością, ubraniami, w okresie przedświątecznym także paczkami dla dzieci.
– Wspierały nas także firmy i Bank Żywności. Zawoziliśmy również opony dla wojska, prześcieradła, które we Lwowie grupa pań przerabia na siatki maskujące i wiele innych rzeczy – opowiada. – Ukraina zwyczajnie mi się spodobała. Skoro zaprzyjaźniliśmy się ze strażakami przed wojną, trudno ich teraz zostawić bez pomocy. Oni jej naprawdę potrzebują. I mam jeszcze jedną motywację. Jak po wojnie będzie się dyskutować o tym, co się teraz na Ukrainie dzieje, to będę mógł powiedzieć: Byłem na miejscu, widziałem z bliska – także teraz – jak się Ukraińcy okopują w lasach. Oni się ciągle obawiają, że Putin jeszcze ruszy na Kijów.