Opolscy politycy w radach nadzorczych – trójkąt Nysa-Prudnik-Namysłów
Wzajemne powiązania widać na przykładzie Zakładu Usług Komunalnych z Prudnika. W radzie nadzorczej tej podległej samorządowi spółki znajdziemy dwie osoby związane z PiS. To Bartłomiej Stawiarski, burmistrz Namysłowa, który zasiada w niej od drugiej połowy 2021 roku, oraz wywodząca się z powiatu nyskiego Martyna Nakonieczny, szefowa klubu PiS w sejmiku województwa opolskiego. W radzie prudnickiego ZUK jest od początku 2022 roku.
Wszystkie udziały w ZUK ma Prudnik. Natomiast Grzegorz Zawiślak, burmistrz miasta, jest w radzie nadzorczej PKS w Nysie. To jednostka podległa tamtejszemu starostwu powiatowemu, w którym w tej kadencji władzę dzierży obóz PiS. W tej radzie znajdziemy też inne brzmiące znajomo nazwisko. To Paweł Nakonieczny z PiS, mąż Martyny Nakonieczny z rady ZUK Prudnik. Działalność w radzie nadzorczej nyskiego PKS to dla Pawła Nakoniecznego kolejne zajęcie. Oprócz tego stoi na czele Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Opolu oraz jest przewodniczącym rady miejskiej w Nysie.
Na tym jednak powiązania w trójkącie Nysa – Prudnik – Namysłów się nie kończą. Znów wracamy do prudnickiego ZUK. Konkretnie do Władysława Podróżnego, prezesa spółki, który jest też członkiem rady nadzorczej Zakładu Administracji Nieruchomości. Sto procent udziałów w ZAN ma gmina Namysłów.
Nic do zarzucenia
– Nasze samorządy są właścicielami podobnych spółek. Te spółki mierzą się z podobnymi problemami. Nie widzę więc nic zdrożnego w tym, aby się w taki sposób wzajemnie wspierać, a przy tym przenosić do siebie dobre praktyki podpatrywane u partnerów – przekonuje Bartłomiej Stawiarski.
Burmistrz Namysłowa twierdzi, że obecnie trwa „nagonka” na wzajemne zatrudnianie samorządowców.
– Pewne wątpliwości mogłaby budzić sytuacja, w której burmistrz Prudnika angażuje mnie do rady swojej spółki, a ja biorę go do swojej. Ale takiej sytuacji u nas nie ma. Dziwi mnie też, że jakoś nikt nie robi problemu z tego, że marszałek Andrzej Buła sam siebie zgłosił na miejsce przynależne przedstawicielowi samorządu województwa w radzie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Opolu – mówi.
Grzegorz Zawiślak mówi, że łatwiej jest do rady nadzorczej podległej spółki powołać kogoś, kto ma odpowiednie kwalifikacje, zna jej specyfikę spółki i komu się ufa.
– Już wcześniej chciałem powołać do rady ZUK pana burmistrza Stawiarskiego. Cieszę się, że z tej propozycji skorzystał. Jeśli ktoś pyta o osoby z zewnątrz, które mogłyby rzucić świeże spojrzenie na jego jednostki, to wskazywanie kandydatur swoich sprawdzonych ludzi też nie jest niczym niezwykłym. Ja swoim prezesom nie blokuję możliwości pracy w radach, o ile nie koliduje to z ich podstawowymi obowiązkami. To, że burmistrz Namysłowa powołał do swojej spółki prezesa ZUK traktować jednak należy jako zbieg okoliczności – mówi.
Gdy zwracamy uwagę, że w radzie ZUK są dwie osoby z PiS, Grzegorz Zawiślak zaznacza, że nie należy do tej partii.
– Co więcej, jej gminni radni to – delikatnie mówiąc – nie są moi fani. Mimo tego współpracuję z każdym, kto może przysłużyć się w rozwoju miasta. Jestem bezpartyjny. Państwa Nakoniecznych znam sprzed lat i wiem, że to osoby kompetentne – stwierdza.
Opolscy politycy w radach nadzorczych zbierają doświadczenie?
Krytyczny wobec tej sytuacji jest Marcin Biliński, radny gminy Namysłów z komitetu Przyjazny Samorząd.
– Od kiedy działam w samorządzie, wiele rzeczy przestało mnie dziwić. Co nie zmienia faktu, że nadal mnie oburzają. Poprzez takie wzajemne obsadzanie się w radach nadzorczych politycy i działacze uczynili sobie dodatkowe źródło dochodu przy niewielkiej odpowiedzialności – mówi.
– Tworzenie spółek przez jednostki samorządu terytorialnego otwiera możliwość wyprowadzania pieniędzy oraz ogranicza możliwość ścigania za nieprawidłowości. Zasady dotyczące działania spółek są bowiem luźniejsze – przekonuje Marcin Biliński.
Bartłomiej Stawiarski odpowiada, że po zmianach w kodeksie spółek handlowych odpowiedzialność członków rad nadzorczych jest wyższa.
– Kiedyś można było się w nich natknąć na figurantów – przyznaje. – I do tej pory zdarza się, że do rad pchają się ludzie, którzy nie mają wielkiego pojęcia o dziedzinach, jakimi mają się w nich zajmować. Ale jest ich mniej, ponieważ członkowie rad ponoszą teraz faktyczną odpowiedzialność za sytuację nadzorowanych spółek.
Zarówno Bartłomiej Stawiarski, jak i Grzegorz Zawiślak argumentują, że apanaże członków rad nadzorczych spółek samorządowych nie są tak wysokie, jak mogłoby się wydawać.
– W przypadku podległych mi jednostek to około 800-1000 zł miesięcznie – mówi burmistrz Namysłowa.
Skąd więc decyzja, aby do tych rad wchodzić, skoro ich wynagrodzenia za pełnienie funkcji burmistrzów w skali roku przekraczają 150 tys. zł?
– Pracę w radzie nyskiego PKS traktuję jako możliwość zdobycia dodatkowego doświadczenia – mówi Grzegorz Zawiślak. – Zarząd powiatu nyskiego takiej osoby poszukiwał. Muszę nadmienić, że jestem ekspertem w dziedzinie transportu, byłym inspektorem transportu drogowego i doradcą z zakresu prawa transportowego. Posiadam wykształcenie wyższe inżynierskie oraz dyplom MBA i m.in. w ten sposób rozwijam umiejętności menedżerskie, na których planuję w przyszłości oprzeć dalszą karierę. Dodam, że praca w radzie spółki samorządowej to nie są jakieś wielkie apanaże, ale jednocześnie duża odpowiedzialność prawna za funkcjonowanie spółki.
Opolscy politycy w radach nadzorczych – nie tylko prawica
Należy dodać, że wzajemne obsadzanie się w radach nadzorczych dotyczy nie tylko ludzi z prawicą związanych bądź z nią kojarzonych.
Przykładem w spółkach, w których udziały ma miasto Opole. Artur Kotara, burmistrz Lewina Brzeskiego z PSL, od 2019 roku przez ponad trzy lata był w radzie nadzorczej Parku Naukowo-Technologicznego w Opolu. Przestał być jej członkiem w połowie 2022 roku, kiedy znalazł się w radzie Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Opolu.
Z kolei w spółce wodociągowej Hydro-Lew, która należy do gminy Lewin Brzeski, od połowy minionego roku w radzie nadzorczej jest Piotr Mielec, przewodniczący klubu radnych prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego.
Co ciekawe, w tym samym czasie do rady Hydro-Lew dołączyła też Aleksandra Leszczyńska-Ociepa. To żona Marcina Ociepy, wiceministra obrony narodowej oraz lidera stowarzyszenia OdNowa, które utworzył by kontynuować współpracę z PiS po rozłamie w Porozumieniu Jarosława Gowina. Marcin Ociepa i Artur Kotara fotografowali się wspólnie podczas majowej konwencji wiceszefa MON w Opolu.
– To nie oznacza, że Kotara dołączył do Ociepy. On nadal jest w PSL – mówi nam polityk opozycji. – Ale czasami, jeśli chce się coś dla gminy załatwić, to trzeba w taki sposób nawiązywać współpracę z obozem władzy. Nie pochwalam tego, ale rozumiem, że samorządowcy muszą na różne sposoby zabiegać o realizację inicjatyw na rzecz mieszkańców.
Kariera Aleksandry Leszczyńskiej-Ociepy w radach nadzorczych jest zresztą dosyć bogata. Od 2019 roku zasiadała bowiem w radach spółek EKOM w Nysie (2019-2020), Agencji Rozwoju Nysy (2020-2021), Prudnickim Towarzystwie Budownictwa Społecznego (2020-2021) oraz w Chełmskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego (2021-2023). W tym ostatnim mieście prezydentem jest Jakub Banaszek, który działa w OdNowie Marcina Ociepy.
Samorządowcy z woj. śląskiego w radach Opola
Wracając do Opola, to prezydent Arkadiusz Wiśniewski od początku 2019 do końca 2022 roku był w radzie nadzorczej spółki wodociągowej w Brzegu, w którym rządzi Jerzy Wrębiak z PiS. Jednocześnie w radzie Zakładu Komunalnego w Opolu do tej pory jest Michał Wrębiak, syn Jerzego Wrębiaka.
Arkadiusz Wiśniewski od wiosny 2019 roku jest w radzie Kolei Śląskich. Te podlegają pod zarząd województwa śląskiego. Jak przyznawał Jakub Chełstwoski, marszałek województwa śląskiego w rozmowie z portalem wp.pl, prezydent Opola znalazł się tam z rekomendacji Patryka Jakiego i Michała Wosia z ówczesnej Solidarnej, a obecnie Suwerennej Polski.
Działo się w to czasie, gdy ludzie partii Zbigniewa Ziobry współrządzili w woj. śląskim. Aż jesienią 2022 roku doszło do wolty, po której Jakub Chełstowski porzucił PiS i przeszedł na stronę opozycji. Dodajmy, że marszałek województwa śląskiego od połowy 2022 roku jest w radzie nadzorczej Energetyki Cieplnej Opolszczyzny.
I nie jest to jedyny przedstawiciel władz województwa śląskiego w radzie spółki podległej miastu Opolu. Drugi to Anna Jedynak, która od wiosny 2022 roku jest w radzie nadzorczej Centrum Zdrowia w Opolu. Tutaj znajdziemy też Katarzynę Gołębiowską-Jarek, wójt gminy Dąbrowa, która działa też w stowarzyszeniu „TAK! Dla Polski” razem z Arkadiuszem Wiśniewskim.
Opolscy politycy w radach nadzorczych. Szef Watchdog: Tak nie powinno być
– Przyjęło się, że takie krzyżowe obsadzanie się jest normą. A nie jest i nie powinno być – mówi Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watch Dog Polska. – Po pierwsze, rodzi się pytanie, czy zarządzając gminami, powiatami i regionami samorządowcy faktycznie mają czas na to, aby należycie wywiązywać się z obowiązków w radach nadzorczych. Po drugie, nawet jeśli ktoś od lat zarządza samorządem, to nie oznacza, że jest ekspertem we wszystkim i że ma kompetencje, aby nadzorować spółki.
Szymon Osowski uważa, że prawdziwą patologią jest zatrudnianie radnych w miejskich spółkach i jednostkach.
– Rada gminy z założenia pełnić ma funkcję kontrolną nad władzami samorządu. Trudno, aby radni należycie się z niej wywiązywali, jeśli są służbowo uzależnieni od ludzi, których powinni kontrolować – podkreśla.
– Prawda jest taka, że rady nadzorcze w dużej mierze są po prostu źródłem dodatkowego zarobku dla samorządowców, polityków i ich ludzi – dodaje Osowski. – Standardem powinny być transparentne i otwarte konkursy na miejsca w radach nadzorczych. Postulujemy to od lat, ale nie możemy się tego doczekać. Nie wierzę w argumenty, że na rynku nie ma dość bezpartyjnych fachowców i ekspertów, którzy nie byliby związani z opcją rządzącą w danym regionie, aby je obsadzić.
Podobnie uważa Marcin Biliński. Krzyżowe lokowanie się polityków i działaczy po różnych posadach w Polsce nazywa „smutnym standardem”.
– Dotyczy nie tylko PiS, ale i pozostałych formacji – zaznacza. – Kto dorwie się do władzy, ten doi.
Ale jest coś, w czym Biliński z burmistrzami Namysłowa i Prudnika się zgadza: – Wynagrodzenia członków rad samorządowych są niższe, niż w przypadku spółek skarbu państwa. Ale do tych drugich wstęp mają już tylko ludzie z obozu prawicy.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.