środa, 17 grudnia, 2025
  • Redakcja
  • Newsletter
  • Kontakt
  • Gazetki promocyjne
  • Regulamin
  • Ochrona danych
Opolska360
  • Najważniejsze
  • Opole
  • Region
  • Sport
  • Tylko u nas
  • Biznes
  • Nauka
  • Dobra Energia
  • Razem dla Środowiska
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
Opolska360
  • Najważniejsze
  • Opole
  • Region
  • Sport
  • Tylko u nas
  • Biznes
  • Nauka
  • Dobra Energia
  • Razem dla Środowiska
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
Opolska360
Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
REKLAMA
Home Tylko u nas

Od skateparku do fabryki. Polskie deskorolki z Brzegu podbijają świat

Brzeski Locals Skateboards to pierwsza w Polsce profesjonalna manufaktura, produkująca na tak dużą skalę. Założył ją Mikołaj Baranowski – skater roku 2007, wybrany w ostrej rywalizacji.

Jolanta Jasińska-Mrukot Jolanta Jasińska-Mrukot
2025-12-07
w Biznes, Najważniejsze, Region, Tylko u nas
Mikołaj Baranowski skateboard

Deskorolki produkowane w Brzegu trafiają do wielu krajów Europy, m.in. Finlandii, Estonii, Włoch, Szwecji, Niemiec i Portugalii. Ale także do Afryki. Kiedyś wysyłano je również do Rosji, dziś już nie.

REKLAMA
REKLAMA

 

W Afryce jest ogromne zainteresowanie skateboardingiem wśród nastolatków, ale jednocześnie panuje tam bieda – mówi Mikołaj Baranowski z Brzegu, wielokrotny mistrz Polski i Europy w skateboardingu, a zarazem producent znanej marki deskorolek. – Dlatego wiele stowarzyszeń z różnych kontynentów wspiera afrykańskich deskorolkowców. Nasze brzeskie „deski” najczęściej trafiały do Ugandy, gdzie dzieci jeżdżą na bosaka.

Aby na desce można było wykonywać grindy i drop-iny, musi być zrobiona z dobrego drewna. Grind to trik związany z jazdą po rurkach czy murkach, wykonywany metalową częścią pod deską. Drop-in to zjazd z ramp, a slide – jazda po rurkach z tarciem deską. Deska musi być więc wyjątkowo wytrzymała, aby znosić wszystkie obciążenia.

Mikołaj, dzięki tysiącom godzin spędzonych na „desce” i dziesiątkom połamanych egzemplarzy, doskonale wie, jaki powinien być skateboard. Doświadczenie zdobywał także kosztem wielokrotnie łamanych kończyn.

– Do produkcji nadaje się wyłącznie klon kanadyjski, ten sam, z którego uzyskuje się syrop klonowy – opowiada. – Sprowadzam go ze Stanów Zjednoczonych. Klon jest twardszy od dębu, a jednocześnie bardziej plastyczny niż bambus. Inne firmy specjalizują się w produkcji traków, kółek i łożysk. Reszta – grafiki i kleje – to nasza robota. Składamy wszystko w całość.

Na grafikach zawsze widać wpływ kulturowy. Na deskach wysyłanych do Skandynawii pojawiają się wizerunki Wikingów i zimowe motywy. U Estończyków dominuje szarość i chłodne barwy, inaczej niż w Portugalii, gdzie królują kolory.

– Aby deska spełniała swoją rolę, musi mieć siedem warstw – mówi Mikołaj. – Opracowaliśmy własną technologię klejenia i składania, która pozostaje tajemnicą firmy. Produkujemy też folię termotransferową. Pod wpływem temperatury obrazek z folii przenosimy na deskę. Coraz rzadziej stosujemy pracochłonny sitodruk.

Chińskie fabryki zdominowały dziś prawie 80 proc. światowej produkcji.

– Europejczycy i Amerykanie myśleli, że sprzedając Azjatom technologie, ci pozostaną na zawsze na tym samym poziomie – komentuje Baranowski. – Tymczasem Chińczycy usprawnili procesy po swojemu i produkują deski dobrej jakości, konkurencyjne wobec takich firm jak moja.

Kontuzji było wiele

Pierwszą deskorolkę dostał w wieku 13 lat.

– Wtedy za przeciętną pensję można było kupić trzy deskorolki – wspomina. – Jazda całkowicie mnie pochłonęła. Wzorców skaterów szukało się w młodzieżowych czasopismach i amerykańskich filmach.

Kiedy pojawili się sponsorzy, rozpoczął treningi na profesjonalnej desce.

– Jednym z moich pierwszych sponsorów był Marek Latawiec, prowadzący wówczas skateshop w Opolu. To on mnie „wynalazł” – mówi Mikołaj. – A ubrania z tego sklepu były marzeniem.

Latawiec pamięta jeszcze wcześniejsze czasy, gdy za średnią pensję można było kupić tylko jedną deskę.

– Pamiętam, że mama kolegi wzięła pożyczkę na deskorolkę i pojechaliśmy po nią do Warszawy – opowiada. – Pod „KC”, czyli Komitetem Centralnym PZPR, na marmurach można było pojeździć. Od warszawiaków często kupowaliśmy też przechodzone deski.

W Opolu najlepiej jeździło się na Dambonia.

– Po jednej z takich jazd wsiedliśmy do autobusu, każdy z biletem, na „legalu” – wspomina Latawiec. – Z deskami pod pachą, w szerokich spodniach, wyglądaliśmy tak nietypowo, że ludzie stłoczyli się z przodu, jak najdalej od nas. Kierowca powiadomił policję, choć komórek nie było. Myślał, że „deski” to jakieś inne baseballe.

Gorąco, a wełniak na głowie

Mikołaj zaczął wygrywać zawody w Polsce, potem przyszły sukcesy zagraniczne. Wówczas zaczął go sponsorować Vans – amerykańska marka butów i ubrań inspirowanych kulturą skateboardingu.

– W 2007 roku zostałem najlepszym deskorolkowcem w Polsce – mówi. – Moją pasję i sukcesy przypłaciłem wieloma kontuzjami. Miałem kilka operacji kolan i rąk oraz wiele mniejszych urazów. Organizm przestał wytrzymywać skoki i triki, musiałem odpuścić.

Choć nadal jeździ w brzeskim skateparku Bolonez, który powstał z jego inicjatywy, dziś traktuje to bardziej jako zabawę.

– Z ekstremami skończyłem – przyznaje. – Teraz dla mnie ekstremum to jazda po poręczach, skakanie ze schodów czy jazda po wysokich rampach. Bawię się i nie narażam na kontuzje. Zaczęła jeździć też moja córka.

Od subkultury do dyscypliny sportu

Pod koniec lat 90. skaterów odbierano niechętnie. Mylnie utożsamiano ich ze skinheadami.

– Byliśmy kolejną niechcianą subkulturą, zaraz po hipisach, punkach i skinach – wspomina Mikołaj. – Ludzie nie rozumieli, o co nam chodzi.

Skating nie miał wielkiej filozofii – chodziło o spotkania i wspólną jazdę. W każdym mieście skaterzy, hip-hopowcy czy breakdancerzy zbierali się na dużych placach. Wystarczyło mieć deskę i potrafić pogadać, by wejść do grupy.

Łączyła ich też mocna muzyka – punk rock albo hip-hop – zawsze undergroundowa.

– Wtedy dziewczyny nie jeździły, dziś połowa skaterów to dziewczęta – mówi Baranowski. – W środowisku panowało pełne wsparcie. Starsi oddawali młodszym swoje przechodzone deski.

Dziś styl skaterski przejęła ulica: fryzura „na deskę”, czapka niezależnie od pogody, tenisówki, luźny strój i deska pod pachą.

Od pasji do biznesu

Mikołaj nie należał już do pokolenia Adama Słodowego, ale pasja majsterkowania wciąż była obecna.

– Chodziło mi po głowie, żeby samemu zrobić „deskę”, więc zrobiłem kilka – wspomina. – A kiedy okazało się, że z powiatowego urzędu pracy mogłem starać się o dotację na otwarcie firmy, napisałem biznesplan. Dostałem na ten pomysł pieniądze, około 35 tysięcy złotych, jak dobrze pamiętam. Mogłem się z tego utrzymać przez rok, a jeszcze wystarczyło na maszyny.

Był rok 2007. Stworzenie pierwszej linii technologicznej nie było proste – maszyny były dostępne, ale trzeba je było dostosować do nietypowej produkcji.

– Wtedy byłem zadowolony zarówno z tej eksperymentalnej linii technologicznej, jak i z pierwszych wyprodukowanych „desek” mojego autorstwa – wspomina Mikołaj. – Oczywiście, Rzymu nie zbudowano od razu. Kilkanaście lat zajęło mi stworzenie produktu, który dziś wypuszczam w świat.

Deskorolka już dawno przestała być subkulturą. Pierwsze skateparki zaczęły powstawać niemal w każdym mieście, można też wykupić lekcje jazdy. Najstarsi polscy skaterzy nazywają to komercjalizacją.

Najmłodsi mają swoich idoli – dziś to gwiazdy sportu, bo deskorolka stała się dyscypliną olimpijską. Po raz pierwszy pojawiła się na igrzyskach w Tokio, a w 2024 roku także w Paryżu, w dwóch konkurencjach: dla kobiet i mężczyzn. Polegają one na pokonywaniu przeszkód spotykanych na ulicach – schodów, poręczy czy ramp.

Nie zmieniło się tylko jedno: nastolatki wciąż nie chcą zakładać ochraniaczy.

– Twierdzą, tak jak my kiedyś, że to „wiocha” – mówi Mikołaj Baranowski.

Tak jest do pierwszego poważniejszego bólu czy mocniejszego doświadczenia. Potem już nikt nie wychodzi na „deskę” bez ochraniaczy.

Czytaj też: Bieg Malinowy Mikołaj w Grudzicach. Mikołajki na sportowo

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydanie

Tags: biznesBrzegsport
REKLAMA

NAJPOPULARNIEJSZE

  • sklep zaułek u marysi w Opolu

    Rodzinny sklepik zniknie z centrum Opola. Kres biznesu z tradycjami

    0 udostępnienia
    Usdostepnij 0 Tweet 0
  • To była jedna z największych atrakcji Opola. Powróci dawny blask?

    0 udostępnienia
    Usdostepnij 0 Tweet 0
  • Mirbud i Adamietz w wyścigu o Port Polska. Na mecie kontrakt na 5 mld zł

    0 udostępnienia
    Usdostepnij 0 Tweet 0
  • Prezes OSP z zarzutami. Miał molestować nieletnie dziewczyny

    0 udostępnienia
    Usdostepnij 0 Tweet 0
  • Nowe mieszkania OTBS w Opolu gotowe i czekają na mieszkańców

    0 udostępnienia
    Usdostepnij 0 Tweet 0
REKLAMA

 

 

REKLAMA

 

REKLAMA
  • Redakcja
  • Newsletter
  • Kontakt
  • Gazetki promocyjne
  • Regulamin
  • Ochrona danych

© Wydawnictwo SIlesiana 2022-2025

Welcome Back!

Login to your account below

Forgotten Password?

Retrieve your password

Please enter your username or email address to reset your password.

Log In

Add New Playlist

Brak wyników
Pokaż wszystkie wyniki
  • Strona główna
  • Najważniejsze
  • Newsletter
  • Opole
  • Region
  • Sport
  • Tylko u nas
  • Biznes
  • Nauka
  • Razem dla środowiska
  • Dobra Energia
  • Gazetki promocyjne
  • Redakcja
  • Kontakt

© Wydawnictwo SIlesiana 2022-2025