Obrona województwa opolskiego. Spotkanie liderów walki z 1997
Ćwierć wieku temu niewiele brakowało, żebyśmy podzielili los wielu likwidowanych województw, takich, jak bielsko-bialskie, częstochowskie, kaliskie, koszalińskie czy jeleniogórskie. Dzisiaj ówczesne stolice tych województw są miastami powiatowymi.
Mieszkańcy terenów wchłoniętych przez większe regiony ogromnie na tym stracili. Począwszy od opieki zdrowotnej, gdzie szpitale wojewódzkie się „oddaliły”, a w powiatowych są ograniczone procedury medyczne, przez dostępność do urzędów, po rozdział funduszy unijnych i rządowych, pozwalających na rozwój.
O tym mówiono w opolskiej kawiarni OPO podczas sobotniego spotkania liderów walki z 1997 roku o zachowanie Opolszczyzny na administracyjnej mapie Polski.
Masowy zryw zaskoczył polityków
Wzięli w nim udział prof. Dorota Simonides, wówczas senator Unii Wolności z Opolszczyzny, Janusz Wójcik, założyciel Obywatelskiego Komitetu Obrony Opolszczyzny (OKOOP), Apolonia Klepacz, w 1998 roku radna sejmiku, a potem senator SLD, Maria Grygierczyk, dziennikarka Teresa Kudyba, senator Danuta Jazłowiecka (wtedy odpowiedzialna za rozwój regionu w opolskim Urzędzie Wojewódzkim), Stanisław Jałowiecki, opozycjonista w PRL, marszałek Opolszczyzny w latach 1999-2002, Józef Sebesta, w 1998 radny sejmiku, a w latach 2006-2013 marszałek Opolszczyzny, Andrzej Namysło (w czasie walki o Opolszczyznę przewodniczący Rady Miasta Opola), Andrzej Pasierbiński, Roman Kolek i prof. Bogusław Nierenberg.
Oczywiście, to nie wszyscy liderzy tego naszego opolskiego „ruchu oporu” sprzed 25 lat. W sobotę z różnych przyczyn nie mogli się pojawić w kawiarni OPO, a niektórych już nie ma, jak Danuty Berlińskiej.
Każda z tych osób miała swój wkład w obronę województwa, ale liderzy nie osiągnęliby wiele, gdyby nie poparcie mieszkańców naszego regionu, którzy czuli unikatowość Opolszczyzny. To dzięki ich uporowi i zrywowi województwo ocalało. Ten masowy zryw zaskoczył polityków i zadziwił cały kraj.
Region, który nie pasował ani do Dolnego, ani Górnego Śląska
Uczestnicy spotkania wielokrotnie podkreślali, że 25 lat temu Ślązacy, Niemcy i Kresowianie byli razem, walcząc o województwo. To był region, który nie pasował ani do Dolnego, ani Górnego Śląska. Opolanie to wtedy czuli. Z kolei dzisiaj politycy PiS znów próbują nas dzielić. Wytykają, że ktoś jest Niemcem, a kto nie.
– Jak zadzwoniłem do każdej z tych osób, które wtedy nie spoczęły w walce o zachowanie województwa, to w ich głosach był niemal entuzjazm – wspominał Janusz Wójcik, przewodniczący OKOOP, opozycjonista internowany w PRL. – Ten duch w ludziach nadal jest. My wszyscy chcemy rozmawiać o naszym regionie.
Dawni liderzy obrony województwa opolskiego byli też zgodni, że nie chodzi o wspomnienia. Choć symbolicznie to ważne, bo to już 25, okrągła rocznica. czy też przypominanie „kombatanckich zasług”, ale o pokazanie, co się przez te ćwierć wieku udało zrobić na Opolszczyźnie. Chodzi też o problemy, które istniały wówczas, ale przestały być obecnie ważne lub zostały przemilczane, jak tzw. „półksiężyc biedy” na zachodzie i południu województwa. Pojawiły się też problemy kreowane.
– Takie, jak finansowanie nauki języka niemieckiego, czy zakusy, by mniejszość pozbawić przywilejów wyborczych – mówił Janusz Wójcik.
Dorota Simonides: Jak przekazać pałeczkę młodym?
– Działałam wtedy na szczeblu centralnym. Przekonywałam, że nie możemy przejść do Katowic ani Wrocławia – mówiła prof. Dorota Simonides. – Byliśmy zdeterminowani, ale walczyliśmy merytorycznie. Z uśmiechem i spokojnie. W efekcie prawica, lewica, większość i mniejszość – wszyscy wtedy byliśmy razem. Jak przekazać teraz tę pałeczkę młodym?
Prof. Simonides przypomniała, że pod koniec lipca 1997 roku, kiedy Opolanie zebrali się w amfiteatrze, poseł Henryk Kroll, zapytał: „Mówią, że nie chcą mniejszości (niemieckiej – aut.), bo mówią, że my im przeszkadzamy. Czy mamy stąd wyjść, z opolskiego?”
– Wtedy wszyscy zgromadzeni w amfiteatrze zakrzyczeli „Nie, jesteście nasi!”, to było w sensie „nasi Niemcy” – przypomniała prof. Dorota Simonides. – Młodzież powinna dowiedzieć się, jak walczyliśmy. Bez arogancji, przemocy. Naszą siłą była wspólnota. Byli po prostu wszyscy razem.