Michał Kołodziejczak i Magdalena Sroka – rozmowa
Jolanta Jasińska-Mrukot: Kiedy poprosiłam pana o rozmowę, odpowiedział pan, że owszem, ale musi być także z Magdaleną Sroką.
Michał Kołodziejczak: – Bo występujemy zawsze razem.
To chyba takie polityczne małżeństwo z rozsądku. Pan jest antysystemowcem, o zabarwieniu socjalno-populistycznym, a Magdalena Sroka liberalną konserwatystką. Jak ogień i woda…
MK: – Nie jestem antysystemowcem! My chcemy tylko antysystemowo rozwiązać problemy występujące w Polsce. Można stać na ulicy, krzyczeć, tak, jak Paweł Kukiz i nie zakładać partii. My chcemy zbudować wspólną partię z Porozumieniem, która będzie rozwiązywała problemy Polaków. A punktów wspólnych jest dużo i nie damy sobie wmówić, że są między nami jakieś różnice. My widzimy, że walec zbudowany z dużych korporacji, z dużych spółek skarbu państwa rozjeżdża miejsca pracy. Czyli rozjeżdża pracowników małych i średnich firm, które należą do polskich rodzin. Rozjeżdża gospodarstwa rolne, rozjeżdża też rynek, którego cechą powinna być konkurencja. I ja, i pani prezes Sroka od długiego już czasu mówimy przecież to samo.
Chcecie mi powiedzieć, że to jest ten wspólny mianownik?
Magdalena Sroka: – Właśnie tak jest. I od początku mówiliśmy, że PiS od pewnego czasu uderza w prowadzących firmy mikro, małe i średnie. Przyczynia się do ich niszczenia, co będzie trudne do odbudowy.
No, nie wiem. Michał Kołodziejczak, wiecowiec, nazywany następcą Leppera. Oraz Magdalena Sroka, stateczna konserwatystka, automatycznie kojarzona z elitami i z tradycyjnym uprawianiem polityki. Dla wyborców reprezentujecie dwa różne światy.
MK: – Tutaj w ogóle nie trzeba mówić „liberalno-konserwatywna”, czy jakaś inna partia. Razem stanowimy grupę, która ma najwięcej zdrowego rozsądku w całej polskiej polityce. Polacy mają taką tendencję, że segregują polityków w bardzo prosty sposób: lewica, prawica i inne. Często ludzie nie potrafią tego zdefiniować i my też siebie nie definiujemy, bo to tylko szufladkuje. Widzimy sprawy do załatwienia, w tę stronę idziemy razem.
MS: – Dzisiaj liderzy wszystkich partii stawiają interes partyjny na pierwszym miejscu. Mówię to z pełnym przekonaniem, ponieważ w polityce jestem od 2019 roku, po kilku miesiącach zobaczyłam, jak wygląda organizacja państwa. Tam przestaje być ważny interes społeczny, przestaje liczyć się interes narodowy. Faktycznie liczą się interesy poszczególnych grup, poszczególnych grup wpływów w partiach politycznych. To dotyczy także opozycji. W tym trudnym momencie, w jakim jest teraz Polska, to nikomu nie zależy na dialogu, który miałby być prowadzony po partnersku.
I tylko wy chcecie wprowadzić nową jakość do polskiej polityki?
MS: – Tak, tylko Michał Kołodziejczak i Magdalena Sroka po stronie opozycji pokazują, że oprócz gadania biorą się do pracy. Na spotkaniach z ludźmi będziemy mówić, w których momentach PiS zawiódł lub nie zrealizował swojego programu, który w 2015 roku mógł się wydawać dobrym. Ale nie zrealizowali bardzo wielu punktów, zapomnieli, po co poszli do polityki. Ja takiej polityki nie chcę.
- Jakie poglądy reprezentuje Magdalena Sroka?
- Czy Michał Kołodziejczak jest wrogiem Unii Europejskiej?
- Co myślą o parcelacji ziemi po dużych firmach rolniczych?
Odpowiedzi na te pytania w pełnej wersji rozmowy „Prawica, lewica, centrum, a co to ma dziś za znaczenie?” w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.