Księgarnia Suplement znika z Opola z końce grudnia. To kawał historii Opola. Powstała w czasie przemian gospodarczych z przełomu lat 80. i 90. Z początku działała w różnych lokalizacjach, ale od lat jej adres jest stały – lokal przy ul. Kośnego.
Niedawno państwo Alicja i Janusz Sneka uznali, że nadszedł czas, by zakończyć działalność. Decyzja nie była łatwa. Interes budowali od podstaw, po drodze ucząc się prowadzenia biznesu. Pani Alicja nie kryje, że w ostatnich latach warunki były jednak coraz trudniejsze.
Wielkim wyzwaniem dla Suplementu była pandemia. Ludzie z dnia na dzień przestali zaglądać do księgarni. Bo kto mógł, ten siedział w domu w obawie o zdrowie. Mimo to udało im się przetrwać. Stało się to m.in. za sprawą determinacji państwa Sneka, ale przede wszystkim dzięki lojalnym czytelnikom. A także dzięki akcji w mediach społecznościowych zapoczątkowanej przez twórcę profilu Make Life Harder, która odbiła się szerokim echem.
– Pandemia była dla nas największym momentem próby – przyznają właściciele księgarni Suplement. – Przetrwaliśmy, dzięki opolanom i internautom. Oni wszyscy odpowiedzieli na naszą prośbę o pomoc. Bardzo doceniamy, że „naszym” zależało, żebyśmy nie zniknęli.
Znika księgarnia Suplement z Opola. „Dawniej interes szedł łatwiej”
Mimo, że te problemy już się skończyły, to zdaniem państwa Sneka prowadzenia małego biznesu nie ułatwiają zaporowe ceny czynszu, energii i innych opłat.
– Dawniej, gdy zaczynaliśmy, interes szedł jakoś łatwiej – uważa pani Alicja. – Dlatego też mogliśmy lepiej płacić, dawać pracownikom większe premie, bo było się czym dzielić. Uważam, że takie działalności jak nasza, tzn. małe – ale jak się okazuje niezwykle ważne dla lokalnej społeczności – powinny otrzymywać wsparcie rządowe i z miasta. Wiele by zmienił np. czynsz na preferencyjnych warunkach. Myślę też, że gdyby regionalne szkoły, kuratoria i podobne instytucje częściej robiły zakupy w lokalnych firmach, ta stabilność prowadzenia naszej księgarnia również byłaby większa.
Alicja Sneka podkreśla, że mimo księgarnia Suplement z końcem grudnia znika z Opola, to czuje się dobrze z tym, jak z mężem poprowadzili swój biznes. Pomimo wielu przeciwności.
– Myślę, że kończymy w dobrym stylu, w jakimś sensie zwyciężyliśmy. Jednocześnie wiemy z mężem, że na tym etapie i w tych czasach nasza księgarnia powinna się zmienić. W obecnych warunkach trudno nam konkurować z młodszymi i lepiej rozbudowanymi biznesami. Jeśli mielibyśmy kontynuować działalność, konieczna jest rozbudowa o dział marketingu i PR. Bez tego ani rusz. My co prawda swój PR wypracowaliśmy samodzielnie, ale wiemy, że do klientów można dotrzeć lepiej, m.in. dzięki nowym technologiom – przyznaje.
Ludzi brakuje i nie chce im się pracować
Właścicielka mówi, że konieczna jest również wymiana na nowe programy do obsługi klienta. To wiąże się z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników.
– Ludzi do pracy brakuje wszędzie. A w takich małych biznesach jak nasz szczególnie. Oczekiwania są niewspółmierne do naszych możliwości. Naszą działalność często opieraliśmy na pomocy studentów z różnych kierunków. Niestety, mogliśmy na nich liczyć tylko w ograniczonym zakresie, bo mają przecież naukę, egzaminy. Poza tym z przykrością muszę to powiedzieć, ale dziś ludziom naprawdę nie chce się pracować – uważa Alicja Sneka.
Zauważa, że w przypadku młodych decydują także kwestie priorytetów.
– W takiej księgarni jak nasza czasem, szczególnie we wrześniu, trzeba pracować od rana do nocy. Nie każdy jest gotowy na takie poświęcenie. Z pewnością nie na początku działalności. Podsumowując, uważam, że my, gdy zaczynaliśmy, mieliśmy mniej możliwości rozwoju, ale łatwiej było zaistnieć, utrzymać się i człowiek się cieszył z tej samodzielności. Obecne pokolenie młodych przedsiębiorców wchodzących na rynek ma naprawdę wyzwanie w postaci dość trudnej rzeczywistości ekonomicznej – twierdzi.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.