Janusz Kowalski straszy LGBT w szkołach
O tym, że Janusz Kowalski straszy LGBT w szkołach, zrobiło się głośno kilka dni temu. I stało się to za sprawą samego posła Suwerennej Polski. Rozesłał do szkół pismo, w którym przestrzega przed „niebezpieczną ideologią gender”.
Rzecz nie jest nowa. O tym, że Janusz Kowalski straszy LGBT, pisaliśmy jeszcze maju. Działo się to przy okazji nagonki ludzi Suwerennej Polski na I Liceum Ogólnokształcące w Kędzierzynie-Koźlu. Owa nagonka wynikała z faktu, że szkoła zajęła wysokie, ósme miejsce w krajowym Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT. Już wtedy pisaliśmy o tym, o czym dyrektorka szkoły mówi teraz – że jest dumna z młodzieży uczęszczającej do prowadzonego przez nią liceum.
O tym, że Janusz Kowalski straszy LGBT ponieważ nadchodzą wybory 2023, mówili w Opolu organizatorzy wspomnianego rankingu.
– Apelujemy do opolskiego kuratora oświaty o potępienie pisma Janusza Kowalskiego. On dopuszcza się w nim politycznego ataku na bezpieczną szkołę – podkreślał Dominik Kuc z Fundacji Growspace.
– Wysoka pozycja I LO w Kędzierzynie-Koźlu w naszym rankingu to owoc głosów samych uczniów. Dodajmy, że to jedyna szkoła z miasta, które nie jest wojewódzkie, w pierwszej dziesiątce zestawienia. I teraz ci, którzy ją tak wysoko ulokowali, mają prawo poczuć się zagrożeni. Bo słowa wiceministra rolnictwa to nic innego, jak szerzenie mowy nienawiści i krzewienie negatywnych stereotypów – argumentowali.
Konferencję w tej sprawie w Opolu zorganizował Witold Zembaczyński. Doszło na niej do starcia posła Koalicji Obywatelskiej z działaczami Suwerennej Polski. Z kolei w Kędzierzynie-Koźlu sprzeciw wobec listu wiceministra rolnictwa wyrazili poseł Tomasz Kostuś i Michał Nowak, lider kędzierzyńskich struktur Platformy.
– Pan Janusz Kowalski zarzuca seksualizację, zarzuca indoktrynację i wiele innych bzdur pod adresem szkoły i opolskich placówek oświatowych. To skandal! – mówił Tomasz Kostuś.
Nikczemni Niemcy oraz pisma do proboszczów i samorzadowców
Janusz Kowalski straszy LGBT w szkołach, ale na tym nie kończy się jego ostatnio wzmożona aktywność. W piątek 11 sierpnia zorganizował konferencję przez konsulatem Niemiec w Opolu. Tutaj odgrzał zwyczajową narrację o nikczemnych Niemcach.
– Stoimy przed konsulatem RFN, państwa, które nie zapłaciło Polsce reparacji wojennych, a którego politycy nas pouczają – mówił.
– Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, w sposób bezczelny mówi wprost, że będzie ingerował w polskie wybory. Przypominam, że do partii Webera w Europarlamencie należą Donald Tusk i Władysław Kosiniak-Kamysz. Niemcy chcą wskazywać na kogo Polacy mają i nie mają głosować. Niemiecka wizja Europy uderza w polskie interesy – podkreślał Janusz Kowalski.
Poseł Suwerennej Polski na antyniemieckiej nucie gra równie chętnie, jak na melodii kościelnej. Świadczy o tym list, jaki rozesłał jakiś czas temu do proboszczów opolskich parafii. Tytułuje się w nim „wiernym synem Kościoła katolickiego”. Przypomina o marszach w obronie św. Jana Pawła II organizowanych przez siebie na terenie woj. opolskiego. Dr Grzegorz Balawajder, politolog, nie miał wątpliwości, że chodzi o poszukiwanie poparcia przed wyborami wśród duchownych.
Na tym nie koniec pism parafowanych przez Janusza Kowalskiego. Poseł Suwerennej Polski rozesłał bowiem list adresowany do opolskich samorządowców i radnych. W nim przekonuje o swojej dbałości o los samorządu. I uderza w prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego, wypominając zakup dwóch mieszkań w budynku Opolskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Podkreśla, że liczy, iż w kolejnej kadencji Sejm uchwali przepisy, które takie działania będą uniemożliwiać. Co jednocześnie wskazuje na to, że ruch prezydenta Opola nie był niezgodny z obowiązującym prawem.
Politolog: Janusz Kowalski cementuje swój elektorat
W ostatnich dniach Janusz Kowalski straszy LGBT, krytykuje Niemców, pisze do proboszczów i samorządowców wychwalając swoje zasługi. Prof. Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego, zaznacza, że to wszystko ma jeden cel – cementowanie elektoratu posła Suwerennej Polski.
– Janusz Kowalski wykorzystuje starą i sprawdzoną metodę konfliktu. Jeśli go nie ma, to trzeba go wywołać, a potem narzucić konfliktową narrację. To może być LGBT, Niemcy, a nawet Teletubisie. Liczy się, aby po jednej stronie postawić wroga, a siebie osadzić w roli prostego remedium. Stąd odwoływanie się do tradycyjnych wartości. Pamiętajmy jednak, że to cyniczna gra, obliczona na uzyskanie poselskiego mandatu – komentuje prof. Kamil Minkner.
– Działania posła Suwerennej Polski są sprytnie ukierunkowane nie tyle na pozyskanie nowych, co utrzymanie dotychczasowych zwolenników. To dosyć specyficzna grupa osób myślących konfliktowo, czasem wręcz spiskowo, która ma poczucie krzywdy i chce rewanżu. Nie jest to grono liczne, ale też nie aż tak małe, aby nie miało pomóc Janoszowi Kowalskiemu w osiągnięciu celu – zauważa politolog UO.
Wiceminister rolnictwa ostatnio poświęcił więc sporo czasu na ogrzanie szeregu politycznych kotletów. I tylko aktywności na froncie rolnictwa jakoś brak.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.