„Troja. Wojny nie będzie!” – wkrótce premiera w OTLiA
Anna Konopka: – W teatrze trwają próby do najnowszego spektaklu OTLiA. Inspiracją do napisania nowej sztuki była wielka wojna trojańska. Skąd pomysł by na warsztat wziąć czasy starożytnej Grecji, a pod lupę bohaterów m.in. poematu Homera?
Anna Wieczorek: – Prowadzę w OTLiA warsztaty literacko-teatralne dla młodzieży, które dotyczą popkultury w szerokim tego słowa znaczeniu. Często rozmawiamy o różnych postaciach, z literackiego kanonu i przenosimy je do współczesności. Zauważyłam, że często pytając o jakiegoś starożytnego bohatera młodzież ma bardzo powierzchowne skojarzenia. Wiedzą owszem, że był jakiś Odyseusz, który wracał z jakiejś wojny. Albo, że był Achilles – ten od pięty. I nic więcej.
– Ten stan rzeczy raczej mnie nie szokuje. „Iliada” i „Odyseja”, choć to fascynujące dzieła, to jednak nienależące do prostych i lubianych w szkole.
– To prawda. To dzieła ciężkie i poznawane w szkole dość fragmentarycznie. Tym bardziej zależy mi na tym, by młodzież oswoiła ten kod kulturowy, którym wszyscy się posługujemy: mitologii greckiej, a co za tym idzie – opowieści o wojnie trojańskiej. Zależy mi szczególnie na tym, by opowieści o poszczególnych bohaterach połączyły się jedną całość, która wówczas może okazać się naprawdę interesującą historią. Także dla młodego odbiorcy.
– Przyznaję, że zaciekawienie młodych zawiłą starożytną historią z czasów VIII wieku przed naszą erą, to może być wyzwanie…
– Od „Iliady” na pewnym etapie pracy sama się odbiłam, bo to lektura dość trudna. A to m.in. ze względu na XVII-wieczne tłumaczenie i żmudne opisy, których celem samym w sobie jest przedstawienie „piękna wojny”…
– Dziś, w obliczu sytuacji za wschodnią granicą Polski, sformułowanie „piękno wojny” brzmi wybitnie irracjonalnie.
– To był początek listopada 2021 roku, gdy składałam wniosek o stypendium do MKiDN w ramach programu „Młoda Polska”. Mój pomysł wyróżniała uwspółcześniona forma i obecność bohaterów wojny trojańskiej. W tym czasie wojny w Ukrainie jeszcze nie było. A mimo to czuć było jakieś napięcie wiszące w powietrzu.
– Jak wyglądały przygotowania do pisania scenariusza?
– Jakieś pół roku przed złożeniem wniosku zrobiłam obszerny research wokół tematyki szeroko pojętej Troi. Jedną z najważniejszych inspiracji był dramat Jeana Giraudoux z 1935 roku „Wojny trojańskiej nie będzie”.
– Utwór francuskiego dramaturga wyrasta z sytuacji politycznej i społecznej Europy przed wybuchem wojny w 1939 roku. A jego tytuł stał się bezpośrednią inspiracją do pani sztuki „Troja. Wojny nie będzie!”.
– Tytuł tego dzieła faktycznie bardzo mocno mnie poruszył. Był we mnie jakiś sprzeciw: „Jak to nie będzie wojny? Skoro już była?!”. Dopiero po zapoznaniu się z całym kontekstem powstania utworu Giraudoux, zrozumiałam, że użył on wojny trojańskiej jako „kostiumu historycznego”. Że przeczuwał on nieuchronne nadejście II wojny światowej. Choć wszyscy uważali, że po Wielkiej Wojnie, jaką nazywano I Wojnę Światową – nikt już na kolejną rzeź ludzi nie pozwoli. I to przekonanie mieli wówczas wszyscy! Podobnie jak w naszym kraju, tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie.
– I jak się to przełożyło na prace nad scenariuszem?
– Kolejne siedem miesięcy od złożenia wniosku pisałam swój tekst pod okiem Artura Pałygi, do którego dostałam się na warsztaty w Katowicach. To co wydarzyło się pod koniec lutego ubiegłego roku, bardzo mocno wpłynęło na ostateczny kształt scenariusza. Moi bohaterowie nie przyjmują do swojej świadomości „wojny jako takiej”. Mam wrażenie, że to samo wydarzyło się rok temu. Wszyscy mówiliśmy: „wojna? Owszem! Hybrydowa, informacyjna – ale nie taka jaką pamiętamy z lekcji historii.
– Pani wniosek zwyciężył z najwyższym dofinasowaniem 50 tys. zł brutto, a konkurencja była niemała.
– Pieniądze można było wykorzystać na realizację projektu filmowego, teatralnego, tanecznego czy literackiego. Warto było powalczyć. Stypendia otrzymali autorzy 102 wniosków na 821 złożonych.
– W sztuce pojawią się również odniesienia do „Trojanek” Eurypidesa czy nieco bardziej współczesnego dramatu „Achilleis” Stanisława Wyspiańskiego. Chciała pani „przetłumaczyć” trudną literaturę, tak by stała się strawna dla młodego pokolenia?
– Tak, podobnie jak w mojej pierwszej realizacji – „Uciec od rozpaczy”. Tamten monodram był próbą zmierzenia się z romantyzmem. Teraz postanowiłam zebrać mit trojański ze wszystkich dostępnych skrawków, połączyć je i przekazać całość młodemu odbiorcy w możliwie najbardziej przystępnej formie. Dlatego też, język mojego scenariusza jest współczesny, ale pojawiają się w nim cytaty z tzw. „Wielkich Autorów”. Chciałabym by młodzi przyszli i Homera usłyszeli, ale ze współczesnym kontekstem, który być może trochę go ożywi.
– W jaki sposób wprowadzi pani widza OTLiA w świat starożytnej Troi i jej mitycznych bohaterów?
– Najbardziej zależało mi stworzeniu opowieści kobiet. U Homera te kobiety: albo proszą bohaterów, by nie szli na pole walki, albo później ich opłakują. Ja natomiast głos w opowiedzeniu tej historii oddaję Kasandrze, która u Homera miała zaledwie trzy zdania. To ona obserwuje, to co się dzieje i nie zamyka na to oczu, jak pozostali bohaterowie. Następnie zbiera ich i postanawia rozliczyć z tego, co zrobili aby do wojny nie doszło. Tytuł „Troja. Wojny nie będzie!” jest również bardzo przewrotny. Wszyscy bohaterowie są przekonani o tym, że, wojny nie może być. Nie teraz i nie tutaj. A sami stali się postaciami kojarzonymi głównie z historią wojny trojańskiej.
– Tekst powstawał w czasie, gdy wojna w Ukrainie wybuchła. Czy możemy się spodziewać jakichś odniesień?
– Początkowo zależało mi szczególnie na warstwie edukacyjnej związanej z mitem trojańskim. Po wybuchu konfliktu w Ukrainie postanowiłam odnieść się również do naszych reakcji. Szukałam odpowiedzi na to, jak zachowują się różne pokolenia, jak napływ uchodźców do Polski przyjmują ludzie z mniejszych i większych miejscowości. Bezpośrednich odniesień politycznych nie ma. Nazwa Ukrainy także nie pada wprost. Mimo to, myślę, że skojarzeń z tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą nie unikniemy. Moim zamierzeniem było też zaintrygowanie tytułem. Chciałabym aby każdy zadał sobie pytanie, ile razy przed wybuchem wojny w Ukrainie słyszał, że „wojny nie będzie”?
– Ale jednocześnie ma być z humorem i ironią. Jak to wszystko połączyć z wojną?
– Mimo ciężaru tematu, nie zapominam, że spektakl kieruję przede wszystkim do młodego widza. Nie żartujemy absolutnie z wojny, ale z głupich postaw ludzi, którzy nie rozumieją, że wykrzykując np. slogan „śmierć wrogom ojczyzny” przyczyniają się do mowy nienawiści.
– Wciąga więc pani młodych w tematykę wojny trojańskiej i mówi do nich ich własnym językiem. Co cennego, prócz starożytnych odniesień i uwrażliwienia na konflikty międzyludzkie, udało się jeszcze przemycić?
– Kasandra na deskach teatru będzie przedstawicielką młodego pokolenia, które zderzyło się ze strasznymi rzeczami w krótkim czasie: pandemią, wojną, kolejnymi zatrważającymi informacjami na temat kryzysu klimatycznego. Mówi więc głosem pokolenia. Pokolenia, które zapewniane jest nieustannie, że „wszystko będzie dobrze”. Okazuje się jednak, że świat – mniej lub bardziej – dosłownie płonie, więc oni stawiają pytanie: jaka będzie moja przyszłość? I podobnie jak Kasandra, zamiast biernie się temu pożarowi przyglądać, postanawiają coś z tym zrobić.
– To okazja na zaskakujące wnioski również w przypadku dojrzałych widzów.
– Moją intencją było to, by każdy w tej sztuce mógł przejrzeć się jak w lustrze. Młodym będzie najbliżej do Kasandry, ale pojawi się także Achilles, który mówi, że wcale nie chce iść na wojnę. Nie interesuje go bycie żołnierzem i zabijanie ludzi. Woli żyć długo i szczęśliwie. Ten wątek również koresponduje z tym, co dzieje się we współczesnym świecie. Każdy, kto trafi do OTLiA zobaczy kalejdoskop różnych postaci. Być może zobaczy w nich jakąś część siebie, co nie zawsze będzie łatwe czy przyjemne. To będzie w końcu świetny pretekst do przemyślenia różnych postaw i sytuacji, które dawno powinny zająć naszą uwagę. Czasem trzeba wyjść z bierności i przynajmniej próbować coś zmienić.
– Na jakie atrakcje poza grą aktorską mogą liczyć widzowie OTLiA?
– Świat, który powstanie na scenie uzupełnią projekcje multimedialne, a jeśli chodzi o muzykę to zabrzmi współczesna elektronika, techno i alternatywa. Wszystko to jednak z ukłonem w stronę klasyki.