Do sytuacji doszło kilka dni temu. Głubczyccy policjanci otrzymali zgłoszenie, że dwoje nastolatków uciekło z domu dziecka na terenie powiatu w nieznanym kierunku.
Było już po zmroku, panowała ujemna temperatura. Dodatkowo wszystko działo się na terenie blisko granicy z Czechami. Istniała obawa, że para nastolatków przekroczyła granicę państwa.
– Dodatkowo obawę wśród funkcjonariuszy wzbudzał fakt, że teren miejscowości jest bardzo rozległy i małoletni mogli się zgubić – mówi Wioletta Tarasiewicz, oficer prasowy policji w Głubczycach.
Mundurowi rozpoczęli poszukiwania wraz z pracownikami domu dziecka. W pewnym momencie dostali sygnał, że uciekinierzy są w jednej z bocznych uliczek. 15-latka i 11-latek ukrywali się w zaroślach. Wrócili do placówki opiekuńczej.
Własne poszukiwania prowadzili też policjanci ze Zdzieszowic. W grudniu minionego roku zgłosiła się do nich 73-letnia kobieta. Nie wiedziała, co dzieje się z jej 37-letnim synem.
– Pojechał do pracy do Austrii, lecz przestał się kontaktować. Wcześniej zdążył poprosić matkę o pieniądze na powrót. Jedyną pewną informacją, jaką posiadała kobieta, było to, że mieszkaniec Zdzieszowic wsiadł do pociągu. Tutaj ślad się za nim urwał – mówi Dominik Wilczek, oficer prasowy policji w Krapkowicach.
Mundurowi w poszukiwania zaangażowali instytucje krajów, przez które mógł przejeżdżać zaginiony. Zwrócili się też do Biura Współpracy Międzynarodowej Komendy Głównej Policji. Ostatecznie 37-latka udało się odnaleźć w Bratysławie.
– Słowacki konsulat potwierdził, że mężczyzna znajduje się na terytorium tego kraju. Tamtejsze służby mogły zaoferować mu niezbędną pomoc. Znalazł schronienie w przytułku dla osób bezdomnych – opisuje Dominik Wilczek.
Funkcjonariusze poinformowali 73-latkę o odnalezieniu jej syna. – Zbłąkany mężczyzna szczęśliwie dotarł już do Polski – informuje policjant.
Czytaj także: Śmiertelny wypadek na DK45 na trasie Opole-Kluczbork. Na miejscu lądował śmigłowiec LPR