Anna Żórawska była prowadzącą spotkanie, jakie w Muzeum Śląska Opolskiego odbyło się w ramach cyklu Opolska Sieć Mentorów Edukacji Kulturalnej. Spotkanie dotyczyło szeregu aspektów, jak istotna jest dostępność w jednostkach kultury.
Dostępność kultury to nie fanaberia
Krytycy wprowadzania udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami w takich placówkach zazwyczaj argumentują, że nakłady na to są wysokie, a w praktyce z tych rozwiązań korzysta niewiele osób.
– Takie argumenty padają ze strony osób, które są zdrowe – zauważa Anna Żórawska. – Ale z czasem one oraz ich bliscy mogą stracić sprawność. I wtedy zobaczą, że udogodnienia, które krytykowali, im też są potrzebne. A dane Światowej Organizacji Zdrowia są nieubłagane. Przez to jak żyjemy, będąc wystawionymi na hałas oraz dużo czasu spędzając przed ekranami, będziemy szybciej tracić wzrok i słuch, niż osoby w naszym wieku z poprzednich pokoleń.
– Osobiście uważam, że jeśli na udogodnieniu skorzysta choć jedna osoba, to było warto je wprowadzić. Ale mając na uwadze starzenie się społeczeństwa, te działania są w istocie dla nas wszystkich. A ważne są choćby z tego względu, że pozwalają nam uczestniczyć w wydarzeniach i wychodzić z domów zamiast siedzieć w czterech ścianach – argumentuje prezeska Fundacji Kultura Bez Barier.

Uczestnicy spotkania w MŚO usłyszeli, że poprawa dostępności nie musi oznaczać wielkich nakładów finansowych. Bo choć zmiany architektoniczne potrafią być kosztowne, to dostępność można też poprawić niższym kosztem. To m.in.
- wprowadzenie czytelnych oznaczeń,
- odpowiednie ulokowanie tabliczek z informacjami napisanymi dużą czcionką,
- audiodeskrypcja,
- albo modele, które można dotykać, dając osobom niewidomym wyobrażenie na temat prezentowanych eksponatów.
Przy okazji okazało się, że pochylnie, uchodzące za udogodnienie dla osób z niepełnosprawnościami, nie zawsze są bezpieczne. Zdarza się, że są zbyt strome albo zbyt krótkie. A wtedy bardzo łatwo o wypadek.
Dostępność kultury – czego nie robić aplikując o grant
Będąc przy kwestii pieniędzy, Anna Żórawska podkreślała, że aplikując o granty należy przemyśleć projekty. Oraz nie skupiać się tylko na kosztorysach.
– Tu nie chodzi o zakup drogich sprzętów, ale aby mądrze napisać projekt. Trzeba wykazać, że się dobrze przeanalizowało problem, który chce się rozwiązać z pomocą grantu. Jeśli na przykład we wniosku wpisujemy, że chcemy z grantu pokryć tłumacza języka migowego, a potem nie wykazujemy, że współpracujemy z osobą głuchą, to trudno się spodziewać przyznania pieniędzy – opisywała.
Prezeska Fundacji Kultura Bez Barier jednocześnie zachęcała, by nie bać się składać wnioski. Ponieważ w ten sposób można być zauważonym w instytucjach, do których się aplikuje.
– Nie muszą to być projekty duże. Lepsze jest jedno porządnie przygotowane wydarzenie, niż projekt zakładający dziesięć wydarzeń i uczestnictwo tysiąca osób. Bo oceniający wiedzą, że tyle ludzi i tak tam nie będzie – argumentowała.
Upowszechnianie dobrych praktyk
Dr Joanna Ojdana, wicedyrektorka MŚO, zaznacza, że dostępność kultury to element jej uniwersalnego projektowania. W myśl tej idei trzeba tworzyć takie rozwiązania, które umożliwiają korzystanie z oferty jednostek kultury jak najszerszej grupie osób.
– W naszym muzeum wprowadziliśmy już szereg takich rozwiązań. To materiały z wykorzystaniem alfabetu Braille’a, audiodeskrypcja, materiały w prostym języku i infografiki. Co nie znaczy, że na tym poprzestaniemy. Wdrażanie dostępności to proces ciągły – mówi Joanna Ojdana.
– Mamy już w tym względzie sporo doświadczenia. Dlatego też promujemy i pomagamy wdrażać odpowiednie rozwiązania w innych placówkach – deklaruje wicedyrektorka MŚO.
Czytaj także: Rozbudowa galerii w Opolu. Budynek czeka metamorfoza
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania