Dom Nadziei w Dylakach to druga taka placówka w regionie
Diecezja opolska prowadzi dwa Domy Nadziei. W Opolu ubodzy i i bezdomni przychodzą w różnym stanie i kondycji. Mogą liczyć na jedzenie, leki, pomoc prawną, psychologiczną, duchową i wsparcie przy załatwianiu spraw urzędowych. Dom Nadziei w Dylakach to miejsce, do którego trafiają ci, którzy podjęli decyzję, że chcą zacząć nowe życie.
Przebywa tu obecnie sześciu panów. Przyjazną, możliwie rodzinną wspólnotę tworzą z nimi dwie siostry zakonne, jedną z nich jest siostra Aldona Skrzypiec, jałmużnik biskupa opolskiego i współtwórczyni – wraz z bpem Andrzejem Czają obu domów. Maksymalnie może tu zamieszkać 10-12 osób.
– Największe zmiany w naszym domu w ciągu pierwszego roku jego istnienia dotyczą mieszkańców – przyznaje siostra Aldona. – Dynamika jest dosyć znaczna. Zainteresowanie tym miejscem i możliwością zamieszkania tutaj jest duże. Ale równie duże są wymagania, jakie mieszkańcom stawiamy. Nie ma szans na start w nowe życie, jeśli ktoś nie rezygnuje ze starego sposobu funkcjonowania i z uzależnień. Najlepiej, kiedy trafiają tu osoby po odbytej zamkniętej terapii z uzależnień, co najmniej sześciotygodniowej. Oczekujemy także, że mieszkańcy podejmą pracę. Stawiamy na samodzielność, ale też pomagamy w jej zdobyciu.
Zostawić przeszłość za sobą
Pan Paweł mieszka w tym domu od jego poświęcenia – rok z małym „hakiem”.
– Nabrałem tu otuchy i wiary w siebie – przyznaje. – Znalazłem pracę, a wraz z nią życiową stabilizację. Wcześniej prawie trzy lata żyłem na ulicy. Byłem bezdomny i pusty w środku. Mam nadzieję, że każdy, kto tutaj przyjdzie, przyjmie do siebie tę łaskę Bożą, która pomaga na nowo uwierzyć, że my mamy swoją godność i że cokolwiek wcześniej działo się z naszym życiem. Naprawdę możemy to zostawić za sobą. Zaszłości trzeba pozałatwiać, ale potem trzeba wierzyć, że przed każdym jest przyszłość. Nie warto się w swoim marazmie zatracać.
Świętowanie rocznicy rozpoczęła msza św. Po niej mieszkańcy, wolontariusze i goście spotkali się przy bigosie, cieście i rozmowach. Sołtys Dylak, pani Barbara Starzycka przyniosła tort.
– Dom Nadziei w Dylakach wniósł do wsi tolerancję – mówi. – Na początku ludzie bardzo się bali, co to będzie? Kto tu będzie mieszkał. Po roku nikt już nie czuje się zagrożony. Współpracujemy z siostrami i z podopiecznymi. Siostry zapraszamy na Dzień Kobiet, wszystkich na Wigilię dla samotnych. Trzeba żyć wspólnie. Bardzo mnie cieszy, że przebywają tu ludzie, którzy trudne doświadczenia życiowe starają się zostawić za sobą. Mieszkańcy też to doceniają. Przynoszą ubrania, jedzenie, pytają, jak jeszcze mogą pomóc.
To miejsce rozszerza serca
Rocznicowej mszy św. w kościele w Dylakach przewodniczył biskup pomocniczy diecezji opolskiej Waldemar Musioł.
– Dom Nadziei w Dylakach jest miejscem, w którym pisane są kolejne karty historii miłości Boga do człowieka. Miejscem „wzajemnego umywania sobie nóg”. Bo przecież nie doświadczają tu pomocy jedynie ludzie bezdomni, którzy jej w naszej ludzkiej ocenie potrzebują, ale ich obecność i konkretne zaangażowanie ma także moc rozszerzania serc, pozytywnej zmiany życiowej optyki darczyńców, wolontariuszy i dobrodziejów – mówił.
– Dlatego dziś wszystkim Wam dziękuję. Wszystkim, którzy – w różnej życiowej sytuacji będąc – sprawiacie, że na naszych oczach objawia się miłość Jezusowego serca: podopiecznym, domownikom i wolontariuszom, dobrodziejom wspierającym z bliska i z daleka oraz Wam, mieszkańcy Dylak, którzy jako społeczność i parafia tworzycie przestrzeń, w której mogą się dokonywać wielkie dzieła Boże – powiedział biskup Waldemar Musioł.