– Szansa na utrzymanie się pewnie jeszcze będzie, bo możliwe, że nam to władze ligi zaproponują, ale raczej nie skorzystamy. Wspólnie z zarządem i z zawodnikami podjęliśmy decyzję, że w nowym sezonie chcemy zagrać poziom niżej, żeby odbudować pewność siebie drużyny – tłumaczy Łukasz Morzyk, trener ekipy z powiatu strzeleckiego.
– Stwierdziliśmy, że dobrze nam to zrobi. Wyszliśmy bowiem z założenia, że czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby potem zrobić dwa do przodu. Chłopaki muszą znowu niejako „nauczyć się” wygrywać.
I trudno się dziwić takim założeniom. Jak sam bowiem wylicza w ciągu dwóch ostatnich lat team z Zawadzkiego rozegrał łącznie 42 mecze, a zwyciężył w zaledwie sześciu. Z czego nie wszystko w regulaminowym czasie. Kryzys osiągnął apogeum w drugiej rundzie minionej właśnie kampanii.
Jego podopieczni przegrali bowiem wszystkie 10 spotkań, choć też trzeba zauważyć, że tak naprawdę wysoko, kilkoma bramkami, to tylko dwa z KSSPR-em Końskie 20:36 i MTS-em Chrzanów 29:43.
W aż połowie gier brakowało już jednak niewiele, o czym świadczą następujące wyniki – SMS ZPRP I Kielce 35:38, AZS AGH Kraków 28:29, Viret CMC Zawiercie 32:34, AZS UMCS Lublin 31:32 i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 37:41. To co na plus to aż 300 rzuconych goli czyli średnia 30 na mecz.
– Za dużo było właśnie takich spotkań w których chłopaki byli blisko zwycięstwa, albo chociaż remisu, a zostawali z niczym. Ja ich potem widziałem w szatni, jak oni to przeżywali, że znowu się nie udało – obrazuje Morzyk.
– Szczególnie takie porażki jak w ostatniej sekundzie w Krakowie czy dwoma golami z ekipą z Zawiercia, gdy jeszcze na trzy minuty przed końcem dość pewnie prowadziliśmy. I już nie mówię o pojedynku lublinianami, gdy wszystko bardzo długo było pod naszą kontrolą, a na finiszu zupełnie się posypało – tłumaczy.
To młody zespół
Zaznacza przy tym, iż to cały czas w znacznej mierze młody zespół. Wszak z grających regularnie zawodników jedynie Michał Krygowski ma powyżej 30 lat, a spośród reszty najstarszy skończył 26 lat.
– Rok czy nawet dwa jak pogramy niżej to nic się nie stanie. Nie ma sensu znowu większości spotkań przegrywać – obrazuje Morzyk.
W klubie nikt jednak nie składa broni, wręcz przeciwnie. Wszyscy myślą o szybkim powrocie na trzeci poziom. Zważywszy, że w kadrze ma ponownie pojawić się dwóch kluczowych i doświadczonych szczypiornistów. Tym bardziej, że w Zawadzkiem jest dla kogo grać. Zarówno na trybunach, jak i świecić przykładem dla blisko 140 trenujących w ASPR dzieciaków.
Co ciekawe jednak założenia są takie, że seniorzy po spadku nie będą grali w lidze dolnośląsko- opolskiej. W klubie spróbują uzyskać pozwolenie na rywalizację z drużynami z województwa śląskiego.
– Już sobie to policzyliśmy i w takim układzie mielibyśmy na przejechanie około 3000 km mniej. To się przekłada na jakieś 15 tys. zł. Te pieniądze moglibyśmy przeznaczyć choćby na premię dla chłopaków – zauważa Morzyk.