O. Antoni Dudek, franciszkanin, przez lata manipulował, zniewalał psychicznie i wykorzystywał kobiety do swych zachcianek seksualnych, co ujawniło śledztwo dziennikarskie „O!polskiej”.
Mieszkańcy wstrząśnięci
Mieszkańcy Prudnika, gdzie o. Antoni Dudek był gwardianem, są tym wstrząśnięci. Podobnie jest w Głubczycach, gdzie ostatnio przebywał w tamtejszym klasztorze i również ma zasługi dla miasta.
– W świetle tego, co przeczytałem w artykule „O!Polskiej” oraz komunikatu prowincjała zakonu franciszkanów, jestem wstrząśnięty – mówi wiceburmistrz Prudnika. – A przed weekendem majowym dzwoniła do nas pani i wysłała film ze swoim oświadczeniem nagranym w Głubczycach, w którym oskarża o. Antoniego, że była jego psychiczną i seksualną ofiarą.
– Sprawdzamy, jak wygląda procedura związana z odebraniem honorowego tytułu – dodaje wiceburmistrz Szóstka. – Z taką propozycją do radnych wystąpimy. Chyba, że radni w tej decyzji nas uprzedzą. Antoni Dudek nie może pozostać w tym gremium. To by urągało pozostałym osobom, które zrobiły coś dla miasta i otrzymały ten tytuł.
Wynik naszego śledztwa i wielogodzinne rozmowy z kobietami, ofiarami, którym zakonnik Antoni Dudek zgotował piekło, zszokował wiele osób. Szczególnie tych, które miały wcześniejszy kontakt z zakonnikiem o dwóch twarzach. I poznały jego lepszą stronę. Ta dobra to twarz honorowego obywatela Prudnika, powszechnie szanowanego i lubianego społecznika. Charyzmatycznego misjonarza i historyka.
Drugą twarz 74-letniego obecnie zakonnika, znały tylko kobiety, które zniewalał psychicznie i wykorzystywał seksualnie i finansowo. Niektóre z tragicznymi doświadczeniami sprzed lat zmagają się do dzisiaj, o czym pisaliśmy w tekście „Diabeł w habicie” czwartkowym wydaniu drukowanym „O!Polskiej” z 11 maja.
Skrywana tajemnica
Skrywana, mroczna twarz o. Antoniego szczególnie zszokowała wielu mieszkańców miejscowości, w których zatrzymywał się na dłużej. W Prudniku, gdzie otrzymał tytuł honorowego obywatela miasta i poznano go z wielu inicjatyw w miasteczku, usłyszeliśmy o jego zasługach. Był twórcą „Alei wilka Zgubio”, zorganizował w Prudniku zlot ludzi o takim samym nazwisku, które on nosi – „Zlot Dudków”.
– Od początku to widziałam, bo ciągle się promował i zawsze był na pierwszym planie – mówi nam mieszkanka Prudnika, prosi o anonimowość. – Dziwne to było zachowanie w przypadku zakonnika. Wszyscy byli przekonani, że to taki ekscentryk, a tu wyszło jego drugie oblicze. Nie zasługuje na tytuł honorowego mieszkańca.
Inna kobieta mówi, że jest przeciwieństwem obecnego skromnego i uduchowionego gwardiana prudnickiego klasztoru franciszkanów.
Dlatego władze Prudnika mówią, że procedurę pozbawienia tytułu przeprowadzą najszybciej, jak to możliwe.
– Nie będziemy czekać na rozstrzygnięcie spraw cywilnych, czy karnych – podkreśla Jarosław Szóstka. – Skoro w swoim komunikacie prowincjał wymienia nazwisko zakonnika i przeprasza za jego zachowanie, to jest już jasne.
Wiceburmistrz podkreśla, że jako członek Kościoła widzi, że nikt tutaj nie chce zamiatać tej sprawy pod dywan.
Natomiast Radosław Roszkowski, starosta powiatu prudnickiego przyznaje, że władze miasta będą podejmowały trudną decyzję.
– Jego pobyt u nas obfitował w różne społeczne dokonania, więc trudno oceniać w kontekście innym niż znamy – mówi starosta prudnicki. – Ojciec Antoni Dudek miał niestandardowy sposób zachowania.
Starosta tak, jak inni prudniczanie przeżył szok, bo to zakonnik z pierwszych stron gazet. Dobrze dotychczas przyjmowany przez wszystkich i wszędzie, gdzie trafił. Więc muszą się teraz zmierzyć z problemem.
Bronią ojca Antoniego
Ojciec Antoni Dudek ma też w Prudniku swoich obrońców. Nie chcą dopuścić do siebie możliwości, że niemal ubóstwiany przez nich franciszkanin dopuszczał się niegodziwości.
– Niech prokuratura się wypowie, a póki co, niczego nie zamierzam mówić – powiedział nam mieszkaniec Prudnika w średnim wieku.
W Głubczycach z inicjatywy o. Antoniego, a także zebranych przez niego pieniędzy, przy ratuszu stanęła „Ławka z Aniołem”. Jej koszt to 60 tys. złotych, co potwierdził Adam Krupa, burmistrz Głubczyc. Jak przyznał „O!Polskiej”, nawet nie wierzył, że o. Antoniemu uda się w ciężkich czasach zebrać taką kwotę. Sponsorów ubywa, a potrzebujących przybywa.
– Mogę o. Antoniego oceniać wyłącznie po tym, co zrobił dla Głubczyc. Nie jestem śledczym, nie mam narzędzi, by sprawdzić to, co robił w przeszłości. A co zrobił w Głubczycach, mogę tylko pozytywnie oceniać – podkreśla burmistrz Głubczyc.
U burmistrza Adama Krupy pojawiła się pani Karina ze swoim mężem Maciejem. To jedna z ofiar o. Antoniego. Filmik z panią Kariną na ławce z aniołem, z jej osobistymi zeznaniami, pojawił się w sieci.
– To było szokiem, bo nigdy nie miałem jakichkolwiek podejrzeń – przyznaje burmistrz Krupa. – Przez myśl by mi to nie przeszło. Bardzo trudno przyjąć taką informację…
Ujawnione fakty zszokowały mieszkańców, ale wielu z nich nie chce się głośno wypowiadać. Bo nie wiedzą, czy nie spotkają się potępieniem zwolenników o. Antoniego i oskarżeniami o „ataki na Kościół”.
Zniszczył dobre imię kościoła
– Ten dziwak zniszczył dobre imię klasztoru – podkreśla pani Bożena z Głubczyc. – Ofiarą stali się także sami franciszkanie, bo to ostoja zasad i wartości. A jeden Antychryst to wszystko zniszczył. Ludzie się boją głośno komentować, bo nie wiedzą, jak podejść do sprawy. Dotychczas mieliśmy przekonanie, że skandale i takie złe rzeczy dotyczą wyłącznie dużych miast. Teraz musimy się oswoić, że to i u nas się dzieje.
Pani Bożena dodaje, że starsze osoby, takie powyżej 70 lat, nie wierzą w winę franciszkanina.
– Bo dla nich osoba duchowna jest święta i żeby nie wiem co, to i tak nie uwierzą – wyjaśnia. – A młodzi przez takich jak Antoni Dudek, bo nie chcę mówić o nim „ojciec”, odchodzą z kościoła. Dobrze, że franciszkanie nie przemilczają tej sprawy.
Czytaj także: Flagowe starcie opolskich posłanek PiS. Każda miała własne święto. W partii drwiny
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.