– Świętowanie zostawiam na inny czas, teraz odpowiadam na wszystkie gratulacje – mówi.
Budzi ciekawość światowych agencji prasowych, we wtorek wieczorem rozmawiał z AFP. M.in. o tym, jaka będzie ta nowa jakość w polityce.
Widoczna u najmłodszego posła swoboda wystąpień miała swój początek w… przedszkolu.
– Wtedy rozpocząłem naukę gry na skrzypcach, a co jakiś czas w szkole muzycznej w Krapkowicach były przesłuchania przed publicznością – opowiada 24-letni Adam Gomoła z Polski 2050.
– Kiedy na tyle urosłem, żeby wiedzieć, że stres istnieje, miałem to już wytrenowane, więc wystąpienia publiczne nie robiły na mnie większego wrażenia – dodaje.
Co zostało mu jeszcze po szkole muzycznej?
– Nauka gry na trudnym instrumencie uczy cierpliwości, przekonania, że do celu dociera się mozolną pracą – mówi.
Była też juniorska liga piłki nożnej, która uczy gry zespołowej. Przez cztery lata był również sędzią piłkarskim, więc zna wszystkie boiska na Opolszczyźnie. A rozsądzić na boisku grę, walkę i faule to nie taka prosta sprawa.
W „trójce”, uchodzącej za elitarne liceum w Opolu, organizował debaty.
– Absolwentem tej szkoły jest też Janusz Kowalski. Ale jak widać, można wyjść z tej samej szkoły, ale wynieść inne wartości – stwierdza Adam Gomoła z Polski 2050.
Adam Gomoła z Polski 2050 trafił do Hołowni dzięki koleżance
Wtedy, w liceum, jeszcze nie wiedział, że już zaprawia się do polityki.
– Organizowaliśmy Silesian Model United Nations, na które przyjeżdżało kilkaset osób z całej Polski – wspomina. – Raz byłem organizatorem wydarzenia, innym razem uczestnikiem i prowadziliśmy debaty polityczne. Wtedy przygotowałem temat wojny w Jemenie i trzeba było przygotować rozwiązanie w zakresie pomocy gospodarczej. I usprawnić między innymi handel oraz szlaki dostaw morskich. Trzeba było rozwiązać i nałożyć sankcje, więc na naszym zgromadzeniu ogólnym kilka osób przedstawiało wypracowany wcześniej projekt. Co trzeba było przegłosować.
Mówi, że nigdy nie był w partyjnych młodzieżowych „przybudówkach”, jakie się pojawiały.
– Ale pociągało mnie życie obywatelskie i organizacje pozarządowe – przyznaje.
I to właśnie organizacje pozarządowe przyciągnęły go do Szymona Hołowni, który wraz z budową struktur partyjnych stymulował życie obywatelskie i zakładał stowarzyszenia.
Już po skończonych studiach w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie zadzwoniła do niego koleżanka, proponując mu przyłączenie do struktur Polski 2050.
– Przekonała mnie, to jej zasługa, że tutaj jestem – mówi z uznaniem o koleżance Adam Gomoła z Polski 2050. – Wtedy w ogóle nie przychodziła mi do głowy myśl o starcie w wyborach.
Był widoczny na protestach, między innymi pod „nto”, zorganizowanym przez opolski KOD zaraz po przejęciu mediów regionalnych przez Orlen. Jego umiejętność swobodnego wypowiadania się dała się już zauważyć. Potem brał udział jeszcze w innych protestach, manifestacjach i demonstracjach – za wolnością mediów, Polską w Unii Europejskiej i demokracją. Często na na nich przemawiał jako przedstawiciel ruchu Szymona Hołowni na Opolszczyźnie.
– Gdzieś zimą zacząłem myśleć o starcie do parlamentu – przyznaje Adam Gomoła z Polski 2050.
Od partyjnych kolegów i koleżanek usłyszał, że chcieliby go mieć na Wiejskiej w Warszawie.
Adam Gomoła z Polski 2050 i kampania z jednym billboardem
Na początku roku jeszcze nikt nie mówił o koalicji PSL i Polski 2050, jako Trzeciej Drogi. Ale w Opolu zaczęto poszeptywać, że młodego Gomołę Hołownia widzi jako kandydata do parlamentu. Został „jedynką” na opolskiej liście Trzeciej Drogi do Sejmu.
– To nasze pierwsze wybory, bez wsparcia samorządów w terenie – mówi. – Byliśmy bez kasy i trzeba było wszystko zorganizować sobie po kosztach.
Pomogli mu rodzice i brat.
„To rzecz historyczna. Przy budżecie kilkudziesięciokrotnie mniejszym niż konkurencja z innych list, zdobyłem często nawet dwukrotnie więcej głosów. Otrzymałem zaufanie ponad 20 tysięcy osób, mając tylko jeden billboard. Zrobiliśmy to z moim zespołem, nie wręczając żadnego czeku, nie przecinając żadnej wstęgi i nie wpychając się na scenę, by klepać utarte formułki” – tak we wtorek podziękował swoim wyborcom za poparcie Adam Gomoła.
– To ogromne zobowiązanie wobec tych, którzy na mnie zagłosowali – zaznacza najmłodszy poseł w tej kadencji. – Zrobię wszystko, żeby tego zaufania nie zawieść.
Czy nie jest na to za młody? „O!Polska” zapytała go, co o tym sądzi, że w antycznym Rzymie, aby zaistnieć w życiu publicznym, trzeba było mieć ukończone 33 lata.
– Rzym był republiką, a my mamy demokrację – odpowiedział natychmiast. – Jeżeli konstytucyjnym prawem każdej osoby powyżej 18. roku życia jest czynne prawo wyborcze, to także mają prawo wybrać przedstawiciela, który skorzysta z biernego prawa wyborczego.
Gospodarczy liberał
Jest wierzący, ale przekonany o konieczności oddzielenia Kościoła od polityki. Bo to polityka degraduje Kościół. Jeśli chodzi o aborcję, uważa, że trzeba w pierwszej kolejności powrócić do kompromisu aborcyjnego.
– A potem referendum, tak, aby demokratycznie się wypowiedziano w tej sprawie – przekonuje Adam Gomoła. – Nie może być tak, że to politycy są strażnikami moralności.
Mówi, że musi zacząć działać normalnie oświata, a przejawem dotychczasowej nienormalności jest fakt, że w Polsce w minionym roku szkolnym rodzice wydali 6 mld złotych na korepetycje dla swoich dzieci. Musi też zacząć działać opieka zdrowotna, bo teraz jest na skraju zapaści. I bliska jest mu sprawa transformacji energetycznej i klimatycznej.
– Skończył się czas bycia w opozycji, mówienia, co się chce zrobić – przekonuje z zapałem. – Teraz można się za robienie tego zabrać.
Jest za przyjęciem euro, podatkiem liniowym i przeciwko rozdawnictwu.
– Koniec z wyrzucaniem pieniędzy z helikoptera, państwo ma działać – podkreśla Gomoła. – A takie programy proinflacyjne, jak chociażby fundusz antycovidowy, który po dwóch latach od zakończenia pandemii nadal działa, jest dodrukiem pustych pieniędzy poza kontrolą parlamentu i musi zostać zamknięty. Jest więcej gargantuicznych projektów, których sensowność będziemy musieli zdefiniować. Te dodrukowywane pieniądze odbiły się na cenach w sklepach.
Co Janusz Kowalski zabrał, trzeba oddać
Jednym z najważniejszych wyzwań będą dla niego mieszkania.
– W tej kadencji będę dążył do rozwoju budownictwa społecznego, na wzór SIM-ów – tłumaczy Adam Gomoła. – Władza centralna powinna zaprzestać ferowania programów z Warszawy, a pozostawić to samorządom, bo one robią to najlepiej. Moim celem jest, żeby do końca tej kadencji zwiększyć pięciokrotnie udział mieszkań powstających z pieniędzy publicznych. Obecnie w Polsce jest to nieco ponad jeden procent, a w krajach skandynawskich kilkadziesiąt. To samorządy mają realizować takie inwestycje.
Jest ekonomistą, więc uważa, że mógłby zasiadać w Sejmie w komisji do spraw gospodarki. Ma 24 lata, więc jak mało kto nadaje się też do komisji do spraw dzieci i młodzieży.
Mieszka w Gogolinie, jest Ślązakiem, wychował się w kulturowym tyglu, dlatego jego pierwszym, najważniejszym celem będzie przywrócenie subwencji na naukę niemieckiego jako języka mniejszości niemieckiej, aby była finansowana w wymiarze trzech godzin tygodniowo a nie jednej, jak ma to miejsce obecnie. Mowa o subwencji odebranej przez Janusza Kowalskiego.
Adam Gomoła zaznacza, że zwycięzcami w tych wyborach nie są politycy, a wyborcy, którzy pobili frekwencyjny rekord z 1989 roku aż o dziesięć procent.
– A ponad 60 tysięcy głosów na Trzecią Drogę na Opolszczyźnie to niebywały sukces – dodaje. – Natomiast 14,5 procenta w skali kraju, to wynik, którego się nie spodziewano. Kiedy przed wyborami w jednej z redakcji mówiłem, że bliżej nam do 15 procent niż do 8, to wywołało śmiech. Teraz my się uśmiechamy, bo mamy 65 mandatów i realny wpływ – puentuje.
Czytaj także: Ci Opolanie stracili miejsca w Sejmie i Senacie. Ale już mają nowe zajęcia na horyzoncie
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.