Zespół tworzą Voytek Soko, Mikołaj Adamczak i Miłosz Galaj. Mówią o sobie, że są artystami nowej generacji przepełnionymi miłością do ludzi i świata, w którym ponad wszystkimi podziałami króluje muzyka. Na nowo odkrywają piękno klasycznych dzieł, nadając im współczesne brzmienia. Przeboje muzyki popularnej ubogacają symfonicznymi aranżacjami i operowym rozmachem. Występują w kraju i za granicą (m.in. w Tajlandii, USA i Kanadzie). W czwartek 11 stycznia grupa Tre Voci wystąpiła w Opolu.
Grupa Tre Voci zaśpiewała w Opolu
W auli Wydziału Teologicznego w Opolu śpiewacy z Tre Voci zaprezentowali różnorodny repertuar. Nie zabrakło nawiązującej do Bożego Narodzenia pieśni „Mario, czy ty wiesz”, utworu z filmu „Misja” czy pieśni neapolitańskiej. Przed zaśpiewaniem „Alleluja” Leonardo Cohena poprosili publiczność o oświetlenie widowni latarkami komórek. Dobrze brzmiały rozpisane na trzy głosy polskie evergreeny z repertuaru Zbigniewa Wodeckiego, Marii Koterbskiej i Piotra Szczepanika.
– Wydawało się może, że to mało znany zespół – przyznaje ks. prof. Jerzy Kostorz, organizator koncertu. – Opowiedzieli mi o nim znajomi, którzy byli na ich koncercie w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu miesiąc przed świętami. Ludzie nie chcieli wychodzić nawet po bisach. Koncertują bardzo dużo w Polsce i za granicą. Cieszę się, że i u nas wystąpili. Cały dochód z cegiełek zostanie przeznaczony na pomoc dla Domu Nadziei. Takich charytatywnych koncertów udało się w Opolu zorganizować około 70. Zawsze jest nowy pomysł, nowi wykonawcy, publiczność i sponsorzy, którzy chcą te dzieła wspierać. I to jest powód do radości.
Na widowni byli m. in. prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski i biskupi Rudolf Pierskała, który 11 stycznia obchodził 10-lecie biskupich święceń. Był też biskup Waldemar Musioł, bowiem diecezja opolska i miasto współtworzą koncert.
Tre Voci w Opolu – cegiełki i licytacja
Przed zespołem Tre Voci w Opolu zaśpiewał i bardzo się podobał pochodzący z naszego regionu barytonowy duet. Tworzą go bracia Szczepan i Benedykt Szostokowie.
– Chcemy mieć serca „na talerzu” i myśleć o tych, którym jest gorzej – mówi Marian Berman, członek zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Katedry Opolskiej „CRUX”.
– W związku z tym jako stowarzyszenie pomagamy nie tylko w renowacji katedry, ale też osobom bezdomnym i ubogim przychodzącym do Domu Nadziei. Oni często naprawdę nie mają jej – poza tym miejscem – gdzie otrzymać. By mogli stanąć na nogi – zauważa.
– Po raz pierwszy usłyszałam Tre Voci w Internecie przed koncertem. Ale te koncerty zwykle są duchową ucztą – przyznaje Małgorzata Kozak, zastępca dyrektora MOPR-u w Opolu. – Każdemu człowiekowi w potrzebie trzeba pomagać. Granica między zamożnością i bezdomnością jest bardzo cienka. Nie wiadomo, kto jutro będzie wsparcia potrzebował. Wierzę, że dobro wraca. Wielu bezdomnych dzięki pomocy darczyńców się usamodzielniło. Mają pracę, mieszkania, jakieś swoje pieniądze. Niektórzy są tu wolontariuszami. Oni są najbardziej wiarygodni dla tych, którzy jeszcze bezdomnymi są.
Odbyła się także licytacja na rzecz Domu Nadziei. Pan Waldemar (nazwiska nie chciał ujawniać) wraz z córeczką wylicytował za 16 tysięcy złotych rakietę tenisową z autografem Igi Świątek.
– Nie mam wątpliwości, że ludziom bezdomnym, ubogim warto pomagać. Ta pomoc jest głównym celem koncertu. Syn gra w tenisa. Rakieta jest dla niego – powiedział „O!Polskiej”.
Rajmund Adamietz wylicytował za 2 tysiące złotych plastron 4-krotnego mistrza świata w jeździe na żużlu Bartosza Zmarzlika. Dom Nadziei w Opolu zasili także kwota za nabytą poza licytacją koszulkę Roberta Lewandowskiego.
Dom Nadziei w Opolu pomaga
Ustaliliśmy, że ostateczny wynik zbiórki w ramach koncertu Tre Voci w Opolu to 70 tys. zł. Tak pokaźnej kwoty w ramach podobnego wydarzenia jeszcze nie udało się zebrać.
Siostrę Aldonę Skrzypiec, jałmużnika biskupa opolskiego, zapytaliśmy, na co potrzebne są pieniądze z licytacji i cegiełek w Domu Nadziei.
– Przede wszystkim na bieżące funkcjonowanie domu – mówi siostra. – W Opolu codziennie od 50 do 90 osób przychodzi po jedzenie, ubranie, mają możliwość wyprania rzeczy, dostają opatrunki i leki. Wielu bezdomnych choruje. Nakłaniamy mocno do podejmowania terapii, ale też kupujemy bilety tym, którzy udają się na detoks o zapewniamy im wyprawki. Drugi dom funkcjonuje w Dylakach (wciąż go spłacamy). Koszt jego utrzymania jest znacznie większy niż mogą na ten cel przeznaczyć osoby tam mieszkające, wychodzące z bezdomności, które podjęły pracę.
Czytaj także: XI Orszak Trzech Króli w Opolu. Przez miasto przeszły całe rodziny