Wtedy to był teatr polityczny, ale dzisiaj ta scenka po rewizjach ABW w domach Ziobry i kilku innych polityków Suwerennej Polski oraz zatrzymaniu pięciu osób w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości nabrała symbolicznego znaczenia.
Ponad cztery miesiące temu różnie komentowano to wystąpienie byłego ministra sprawiedliwości. PiS-owskie media mówiły o jego odwadze. Te z drugiej strony widziały w tych „fujarach” próbę upokorzenia i sprowokowania zwycięskiej już opozycji. Zwłaszcza Donalda Tuska, wówczas tylko kandydata na premiera.
Ja jednak widziałem butę człowieka przekonanego o swojej bezkarności, że będzie tak, jak zawsze w Polsce było. Zbigniew Ziobro, podobnie jak większość pisowskiej elity, nie wierzył, że nowa władza zechce i da radę dokonać rozliczeń.
Zbigniew Ziobro się przeliczył
Ale okazuje się, 14 listopada Zbigniew Ziobro się przeliczył. I mocno przestrzelił. Kiedy mówił „Liczę na was”, kamery pokazały kamienną twarz Donalda Tuska. On fujarą nie jest. Zresztą w 2015 roku, kiedy rozmemłana Platforma spaprała sprawę postawienia Ziobry przed Trybunałem Stanu, w Polsce go nie było. Przewodniczył już Komisji Europejskiej. Uciekł do Brukseli – jak brzmiała narracja PiS.
W tej Brukseli, na nieszczęście dla Jarosława Kaczyńskiego, wiele się nauczył. Wrócił, a do zwycięskich wyborów szedł pod hasłem pociągnięcia do odpowiedzialności winnych afer i patologii „dobrej zmiany”. Czego chciały i chcą nadal miliony wyborców „Koalicji 15 października”. Dzisiejszy Tusk już wie, że obietnice trzeba realizować, a Zbigniewa Ziobrę jest za co rozliczać. Teraz jest chory, jako człowiekowi autentycznie mu współczuję. Ale dla Ziobry – polityka nie mam zrozumienia. Choroba nie przekreśla tego, co się zrobiło wcześniej. Nie uniewinnia.
Fundusz Sprawiedliwości poszedł na pierwszy ogień, bo to był modelowy przykład bezczelnego, oburzającego skoku na kasę. Nie mam też złudzeń, dlaczego akurat teraz. Bo to medialna sprawa, tuż przed wyborami. No i ludzie o tym będą rozmawiać podczas świąt, a nie o stu konkretach Tuska. Tak, premier jest dzisiaj zupełnie innym człowiekiem niż osiem lat temu, w czym duża „zasługa” Jarosława Kaczyńskiego. A teraz prezes PiS i jego ludzie, którzy mają coś na sumieniu, naprawdę mają się czego bać.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.