Warto zacząć od tego, że w ostatniej kolejce – licząc na jakiekolwiek szansę naszej ekipy na grę w ćwierćfinale – musiały zostać spełnione trzy warunki. Dość trudne do zrealizowania.
ZAKSA nie zagra w play off!
Po pierwsze sami musieli wygrać w Jastrzębiu i to nie po tie breaku, co już wydawało się nierealne przy ostatniej formie obu drużyn, tym bardziej, że obrońcy tytułu walczą o rozstawienie z numerem 1. Następnie trzeba było liczyć, że choćby „oczka” w swoim meczu nie zdobędzie Indykpol AZS Olsztyn, który przecież podejmie w sobotni wieczór niżej notowany Ślepsk Suwałki. Natomiast w niedzielę Skra Bełchatów nie może ograć za pełną pulę Barkomu Każany Lwów.
I już pierwszy z tych podpunktów nie został spełniony. W premierowej partii gospodarze dość szybko pokazali, że nie zamierzają ułatwiać zadania podopiecznym Adama Swaczyny. „Zaczęli” do prowadzenia 10:5. Co prawda później przyjezdni zerwali się do walki i doprowadzili do remisu po 14, ale potem znowu rywale przejęli inicjatywę i zwyciężyli do 21. Nadzieje odżyły po zmianie stron, gdy to na parkiecie rządzili nasi siatkarze. I to od początku do końca. Ostatecznie triumfując 25:20.
Tym bardziej więc trudno wytłumaczyć to co stało się w trzeciej odsłonie. W niej to zostali wręcz rozbici do 13. Co w pewien sposób symbolizuje ich niemoc w bieżącej kampanii. W kolejnym secie również już nie byli w stanie podjąć walki i przegrali różnicą sześciu piłek.
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:21, 20:25, 25:13, 25:19)
ZAKSA: Janusz (2 pkt), Bednorz (13), Smith (7), Kaczmarek (2), Śliwka (4), Paszycki (6), Shoji (libero) oraz Kluth (10), Szymański (2), Takvam.
Najgorszy sezon od lat
Stało się zatem to na co zapowiadało się od dawna. Niemniej jest w tym jeszcze głębsze dno. Albowiem po raz pierwszy od debiutanckiego sezonu na najwyższym szczeblu team z Kędzierzyna-Koźla nie wystąpi w decydującej fazie walki o mistrzostwo Polski. A przecież działo się to niemalże 30 lat temu!
Owszem przez długi czas system zmagań był taki, że nie załapanie się do play off było niemalże wyczynem. Wszak w latach 2000-2013 elita liczyła 10 ekip, a jeszcze wcześniej były sezony z udziałem ośmiu drużyn. Nie do końca więc może to być wymierny wyznacznik.
Za to już bardziej obrazować powagę sytuacji fakt, iż kędzierzynianie po raz pierwszy od 16 lat nie znajdą się w górnej części stawki klasyfikacji końcowej. Niemniej nawet wówczas w ćwierćfinale postraszyli Jastrzębski Węgiel, ale ostatecznie zajęli szóste miejsce. I mieli też dodatni łączny bilans gier (14 zwycięstw i 13 porażek), co teraz stało się nieosiągalne. Z kolei gdy rok wcześniej również zajęli identyczną lokatę, ale w całym sezonie wygrali 12 meczów, a przegrali 17, to niewiele brakowało, aby w ćwierćfinale odprawili właśnie jastrzębian, którzy potem zaszli do finału. Naprawdę fatalnie to wyglądało już w kampanii 2005/06 gdy w gronie 10 ekip nasi siatkarze finiszowali na ósmej lokacie. Wygrywając tylko 8 z 26 meczów!
To co dzieje się teraz boli tym bardziej, że przez osiem ostatnich latach kędzierzynianie zawsze finiszowali przynajmniej na drugim miejscu. Wliczając w to niedokończony przez sytuację pandemiczną sezon. Dlatego nie uratuje tego choćby fakt, iż na samym początku sezonu Grupa Azoty ZAKSA wygrała krajowy Superpuchar. Jakby nie było czwarte w hierarchii ważności trofeum do zdobycia przez ten team. Wszak w PlusLidze może nie skończyć nawet w „dziesiątce”. Tak się stanie jeśli w niedzielę wspomniani lwowianie wygrają w Bełchatowie… Wówczas trzeba będzie grać o 11. lokatę z Ślepskiem Suwałki (pełna tabela TUTAJ)!