By grać dalej kędzierzynianie potrzebowali zwycięstwa w dwóch partiach w trakcie „klasycznego” pojedynku, albo triumfu w złotym secie. To dlatego, że na wyjeździe wygrali 3:0. Teraz wykonali „plan A”. I to zanim zaczęła się czwarta odsłona. Potem mogli już spokojnie dograć spotkanie. Wcześniej jednak wcale tak łatwo nie było…
Musieli wygrać dwa sety…
Premierowa część była bardzo wyrównana. Co prawda na początku rywale próbowali nieco odskoczyć (2:4), ale szybko zostali dogonieni i potem już żadna z ekip długo nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. Dopiero gdy w ataku pomylił się Uros Kovacević to udało się to nieco miejscowym (17:15). Zawiercianie jednak nie odpuszczali i na finiszu nawet wrócili na prowadzenie. Nikogo więc nie zdziwiło, iż do wyłonienia zwycięzcy tej partii potrzebna była gra na przewagi. W niej to obrońcy tytułu zachowali więcej zimnej krwi (szczególnie wykazał się Aleksander Śliwka) i triumfowali 28:26.
Po zmianie stron przyjezdni grali już z „nożem na gardle” i od początku starali się dyktować warunki. Długo jednak się to im nie udawało. Aż na zagrywkę wszedł Michał Szalacha. Posłał dwa asy, zaraz udanie zaatakował Kovacevic i było 13:9 dla jurajskich rycerzy. Gdy z kolei dwa błędy pod rząd popełnili kędzierzynianie, to przeciwnicy mieli już pięć„oczek” przewagi. I takiego kapitału nie zmarnowali, wygrywając ostatecznie do 21.
Początek trzeciej odsłony, a jakże, był niesamowicie zacięty. Większa przewaga mistrzów Polski zarysowała się dopiero gdy obie drużyny przekroczyły dwucyfrową liczbę punktów. Wówczas to asa na 13:11 posłał Bartosz Bednorz. Mimo tego gracze z Opolszczyzny większy dystans zbudowali dopiero w końcówce seta gdy wyszli na prowadzenie 23:19. Przeciwnicy jednak nie odpuszczali i wygrali trzy kolejne akcje. Na szczęście podopieczni Tuomasa Sammelvuo znowu wytrzymali napór i ostatecznie zwyciężyli najmniejszą potrzebną do tego przewagą.
… i awans stał się pewny
Stało się więc jasne, że nic już nie odbierze im awansu do kolejnej rundy. Nic dziwnego więc, że zeszło z nich ciśnienie, a i sztab szkoleniowy desygnował do gry rezerwowych. W czwartej odsłonie od początku do końca przeważali rywale, którzy dość systematycznie zwiększali różnicę na tablicy wyników. Gdy było 17:11 dla nich stało się jasne, do kogo będzie należał ten set. I potem w sumie nic się nie zmieniło, choć różnica sześciu piłek na końcu została utrzymana. W tie breaku również zawiercianie cały czas trzymali „rękę na pulsie” i finalnie wygrali 15:11. Niemniej było to pyrrusowe zwycięstwo.
Teraz o półfinał tych elitarnych rozgrywek kędzierzynianie zagrają z Itasem Trentino. Z tą samą ekipą z którą rywalizowali w grupie i przegrali dwukrotnie, ale też z tą samą, która pokonywali w dwóch ostatnich finałach Ligi Mistrzów!
Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle – Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 (28:26, 21:25, 25:23, 19:25, 11:15)
ZAKSA: Janusz (2 pkt), Bednorz (11), Smith (5), Kaczmarek (9), Śliwka (17), Paszycki (4), Shoji (libero) oraz Banach (libero), Stępień, Wiltenburg (4), Staszewski (1), Kluth (11), Huber (3).