Drzewa pod topór w Zdzieszowicach. Stuletnia aleja klonów na celowniku
Choć wciąż są szanse, że drzewa pod topór w Zdzieszowicach nie pójdą, to z drugiej strony wydaje się, że wyrok na stuletnią aleję klonów i jaworów już zapadł.
– Kiedy rozmawiałem podczas wizji lokalnej w styczniu z wicestarostą krapkowicką Sabiną Gorzkullą, wierzyłem jeszcze, że da się skorygować te plany – opowiada Marek Zarankiewicz, działacz ekologiczny z Fundacji Siedlisko.
– Ale żaden z naszych argumentów nie został wzięty pod uwagę. Spytałem, czemu nie zrobiono konsultacji społecznych. Powiedziała wprost, że jakby mieli wszystko konsultować, nic by nie dało się zrobić. Że oni robią swoje, a zwykły Kowalski i tak nie ma orientacji w przepisach… Czyli robią tak, by unikać komplikacji, omijać prawo?
Od tygodni w Zdzieszowicach trwa spór o przebudowę alei na Solowni. 22 kwietnia w Dniu Ziemi mieszkańcy i organizacje ekologiczne zorganizowali tam akcję protestacyjną, w której udział wzięło kilkadziesiąt osób z transparentami.
30 drzew pod topór
Ulica ma zostać m.in. poszerzona o ciąg pieszo-rowerowy oraz nowe oświetlenie. Przebudowę zaprojektowano tak, że pod topór przeznaczono ponad 30 drzew. Każde z nich zostało przez ekspertów z fundacji przebadane, każde ma certyfikat. Wyliczono, jakie ekokonsekwencje da wycięcie każdego z nich. Przy nasadzeniach zastępczych straty zostaną odrobione za 100 lat.
Jak wspomina Zarankiewicz, fundacja dowiedziała się o planach starostwa w 2020 roku. Odbyło się to na posiedzeniu komisji rady gminy. Przedstawicieli Siedliska zaproszono tam w ramach konsultacji przebudowy. Wtedy uzgodniono z powiatem, że powołana zostanie grupa ekspercka. Po to by wypracować wytyczne dla projektanta.
– Mówiono o dialogu społecznym. Teraz wiem, że to była tylko „ładna gadka”. Pod koniec 2022 roku przypadkowo dowiedziałem się, że powiat złożył pismo do Urzędu Miejskiego w Zdzieszowicach o zgodę na wycinkę – dodaje prezes Siedliska.
Ekologów nie zaproszono
Okazało się, że konsultacje z gminą owszem były. Ale ekologów celowo nie zapraszano.
– Dwa lata zmarnowano. A można było znaleźć kompromis. Z dokumentacji wynika, że projektant nawet nie wiedział, że tu jest aleja: na projekcie drzewa stały na chodniku! Biorąc pod uwagę nikłe natężenie ruchu, wcale nie jest konieczna ścieżka pieszo-rowerowa o 3-metrowej szerokości – podkreśla Zarankiewicz.
– Możliwości jest wiele. Między innymi można przynajmniej część drzew ominąć, wykonać tzw. chodniki podwieszane, jak gdzie indziej się robi… Ta rozmowa i stwierdzenia pani wicestarosty, jakie tam padły, były kuriozalne. Powiedziała na przykład, że priorytetem było, by zachować jak najwięcej drzew. Natomiast gdy zapytałem, które zostaną, nie potrafiła wskazać żadnego. Stwierdziła, że z konsultacji społecznych „nic dobrego nie wynika”. Że ciała doradcze tylko utrudniają inwestycje, a jak będziemy protestować, to pieniądze z Polskiego Ładu przepadną przez nas. Umówiliśmy się jednak wtedy, że spotkamy się znów za tydzień w tej sprawie. Ale potem już pani Gorzkulla przestała ode mnie odbierać telefon.
Rzadki gatunek chrząszcza pomoże drzewom?
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w trakcie oględzin na kilku drzewach zidentyfikowano pachnicę dębową. To podlegający ochronie prawnej rzadki gatunek chrząszcza oraz to, że drzew nie wolno wycinać w okresie lęgowym ptaków, czyli po 31 marca.
Czy to zatrzyma wycinkę? Mało prawdopodobne. Ogłoszenie o zamówieniu na przebudowę drogi (wraz z wycinką) ukazało się pod koniec kwietnia, a 12 maja zamieszczono informację z otwarcia ofert. Ogłaszając przetarg i otwierając oferty powiat nie miał wydanej zgody na wycinkę przez Urząd Miejski w Zdzieszowicach. Z kolei urząd nie miał pozytywnej opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Opolu. Wszystko przez chronione chrząszcze.
Zapytania w tej sprawie wystosowaliśmy: do starostwa w Krapkowicach, do Urzędu Miejskiego i RDOŚ. Starostwo nie nadesłało nam żadnej odpowiedzi. RDOŚ odpowiedziała natomiast, że burmistrz Sybila Zimerman… wycofała złożony przez siebie wniosek o wycinkę. I nieoficjalnie wiadomo dlaczego: opinia RDOŚ musiałaby być negatywna z powodu pachnicy dębowej.
Z odpowiedzi urzędu w Zdzieszowicach wynika natomiast, że burmistrz wszczęła postępowanie ponownie 18 maja. A wszystko po to, by RDOŚ nie zablokował wycinki: w międzyczasie powiatowi urzędnicy złożyli bowiem wniosek o przemieszczenie owadów w inne miejsce. Wtedy prawdopodobnie urzędnicy będą chcieli przystąpić do wycinki. I to w okresie lęgowym.
– Nie pozwolimy na to – zapowiadają ekologodzy. – Urzędnicy nie mogą w tak cyniczny sposób łamać prawa, umów społecznych i norm etycznego postępowania.
Czytaj też: Ekolog o tym, że o klimacie nie myślimy wciąż serio. „Kończą się nam cztery pory roku”