O sporze, który rozgorzał w tej sprawie, pisaliśmy w „O!Polskiej” pod koniec listopada 2023 roku. Chodzi o plany koncernu Perlon GmbH dotyczące hal przy ulicy Fabrycznej. Zagraniczny inwestor chce tam prowadzić recykling odpadów produkcyjnych „frakcji polimerowych”. Chodzi o syntetyczną żyłkę. Mieszkańcy mówią o nowym zakładzie „spalarnia”. I choć burmistrz Jarosław Kielar podkreśla, że zakład będzie spełniał wyśrubowane normy ekologiczne, kluczborczanie obawiają się, że negatywny wpływ na środowisko jednak będzie – choćby w przypadku awarii.
Mieszkańców najbardziej oburzyło to, że nie byli informowani o toczącym się od miesięcy postępowaniu ws. wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia. A gdy już wieść się rozniosła (pocztą pantoflową) i lawino zaczęli zgłaszać się w tej sprawie do urzędu, byli odsyłani z kwitkiem. Uzasadnienie brzmiało, że „nie są stroną w sprawie”. Nawet ci, którzy mieszkają 300 metrów od spornych hal.
Przetwórnia plastiku w Kluczborku. Mieszkańcy mówią „Nie”
Oliwy do ognia dolało przyzwolenie sanepidu, który – jak się okazało – już we wrześniu decyzję środowiskową zaopiniował pozytywnie. Teraz wiele zależy od tego jak zachowa się spółka Wody Polskie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. A także sam burmistrz. Dlatego powstała petycja: podpisy złożyło blisko 2300 osób.
– Występujemy do organu władnego do rozstrzygnięcia zanim decyzja zostanie wydana – podkreśla Piotr Pośpiech, kluczborski radny i wieloletni starosta. Obecnie jest kandydatem na wicewojewodę opolskiego, mówi się o nim też w kontekście startu w wyborach na burmistrza Kluczborka.
Został upoważniony do złożenia petycji w imieniu wszystkich osób, które się pod nią podpisały.
– Bo gdy ona już zapadnie, petycja będzie bezprzedmiotowa. Teraz jest najwłaściwszy moment, by pokazać instytucjom opiniującym, że mieszkańcy są przeciwni tej inwestycji – mówi.

„Występujemy w imię dobra wspólnego, a w szczególności ochrony tak ważnych/fundamentalnych wartości jakimi są zdrowie i życie mieszkańców miasta Kluczborka” – czytamy w petycji.
Burmistrz Jarosław Kielar już na sesji pod koniec listopada uspakajał mieszkańców. Zapewniał, że decyzja lokalizacyjna jeszcze nie zapadła. Mówił, że procedura jest jawna oraz że w zakładzie będzie produkcja zamknięta (odpad poprodukcyjny wprowadzony będzie z powrotem do produkcji).
Przetwórnia plastiku w Kluczborku. Protestujący ze wsparciem ekologów
Niewiele osób to jednak faktycznie uspokoiło.
– W naszym odczuciu burmistrz chce, żeby ten zakład powstał i nie wiemy dlaczego. Ale się dowiemy – zapowiada Kamilla Kuźnicka z grupy inicjatywnej powstania petycji.
Jedną z osób mieszających najbliżej planowanej przetwórni. – Z tym zakładem nie wiążą się przecież żadne korzyści dla gminy. Zatrudnienie 20 osób, albo i nawet nie. Podatki? Znikome – wylicza.
– Za to same negatywy. Wszyscy w Kluczborku są przeciw, nie chciały się podpisać pod petycją tylko osoby zatrudnione w urzędzie lub jednostkach gminnych. Albo mające tam kogoś z rodziny. Z obawy o pracę – przekonuje.

Jak podkreśla Kamilla Kuźnicka, przeciwnicy zakładu recyklingu dokładnie zgłębili temat. Wcześniej padały zarzuty, że ludzie obawiają się „spalarni”, bo brak im fachowej wiedzy na temat takich przedsięwzięć. Pomogła w tym posłanka Marcelina Zawisza z Lewicy (partia Razem), która podjęła w tej sprawie oficjalnie interwencję.
Do tego ekolodzy uzyskali status strony w postępowaniu. Wniosek w tej sprawie złożyły dwie organizacje: stowarzyszenie Eko-Unia z Wrocławia oraz Opolskie Towarzystwo Przyrodnicze.
– W naszej ocenie burmistrz może i powinien od początku odrzucić ten wniosek, bo przecież w planie zagospodarowania przestrzennego teren przeznaczony jest pod przemysł i produkcję, a nie pod przetwarzanie odpadów. Tymczasem wygląda to tak, jakby szukał ścieżki, żeby to przeszło – uważa pani Kamilla.
Burmistrz Kluczborka: To wcale nie takie proste
Burmistrz Kluczborka zdecydowanie zaprzecza.
– W żadnym momencie nie sprzyjałem tej inwestycji. Przecież ja nie zająłem stanowiska w tej sprawie – argumentuje Jarosław Kielar.
– Trwa procedura, jako burmistrz jestem tu w roli pośrednika: proceduje ją teraz RDOŚ i Wody Polskie. Jeśli oni dadzą uzgodnienia negatywne, temat będzie zamknięty – stwierdza.
W relacji burmistrza sprawa wygląda następująco: zgłosiła się firma, która uzyskała prawo do użytkowania terenu od innej firmy. Podkreśla, że gmina w tym nie uczestniczyła. Rozpoczęła się procedura, która wymaga decyzji środowiskowej.
– Kolejnym etapem będzie stwierdzenie zgodności z planem zagospodarowania przestrzennego. Lub braku tej zgodności – mówi burmistrz.
– Będzie to analizować komisja urbanistyczna wraz z projektantem, czyli fachowcy. Nie jest to wcale takie proste, jak się może wydawać. Jak sprawdzali już moi pracownicy, podobne sprawy w Polsce były rozstrzygane różnie. Jeśli okazałoby się, że wszystkie uzgodnienia będą pozytywne, najprościej byłoby powiedzieć „tak”. Ale trzeba też liczyć się będzie z petycją mieszkańców, która wpłynęła i to z tak licznymi podpisami. Z drugiej strony jednak musimy liczyć się, że w przypadku decyzji negatywnej z urzędu, firma może iść do sądu. Dlatego apeluję o cierpliwość. Procedura musi iść swoim tokiem – zaznacza Jarosław Kielar.
Przetwórnia plastiku w Kluczborku. Obawy nie tylko o jakość powietrza
Burmistrz Kluczborka spotkał się z przeciwnikami budowy zakładu recyklingu, którzy przyszli mu wręczyć petycję. Choć burza w tej sprawie przetacza się nad miastem już od listopada, była to pierwsza taka konfrontacja. Była mowa o obawach, jakie rodzi „przetapialnia plastiku” (już nie mówi się o spalarni). O ile na początku dotyczyły one głównie powietrza, teraz jest to woda.

– Dotarliśmy do dokumentacji wykonanej dla grupy Perlon. Wynika z niej, że w procesie produkcji do schładzania rozgrzanego granulatu plastiku używanych będzie 200 dm sześc. wody na godzinę. Natomiast brak jest danych na temat zanieczyszczeń tej wody. A ma ona potem trafiać do kanalizacji -wskazuje Kamilla Kuźnicka.
– Nie wiemy ile tam będzie chemii i jaka, ile będzie mikroplastiku. Czy nasza oczyszczalnia da sobie z tym radę? Jak to wpłynie na pobór i zasoby naszej wody? Jesteśmy małym miastem. To są kwestie, które wymagają wyjaśnienia – zauważa.
Trzy tysiące ton plastiku rocznie
Przetwórnia plastiku w Kluczborku budzi emocje, a przeciwnicy inwestycji zapowiadają, że będą nadal monitorować sprawę. Deklarują, że nawet gdyby decyzja burmistrza była pozytywna dla przedsięwzięcia, nie poddadzą się.
– Spotkanie oceniam pozytywnie, bo burmistrz przyznał, że nie można zbagatelizować dwóch tysięcy podpisów. To znaczy że uwzględni petycję przy podejmowaniu decyzji – podsumowuje Piotr Pośpiech.
– Ale nawet gdyby burmistrz nie wydał negatywnej decyzji, możemy się od tego odwoływać za pośrednictwem stowarzyszenia ekologicznego, które ma status strony w postępowaniu do wyższej instancji, czyli urzędu wojewódzkiego. W ostateczności jest jeszcze sąd administracyjny – wskazuje.
I dodaje: – Ja nie jestem jakimś wojującym ekologiem, nie jestem przeciwko spalaniu czy recyklingu odpadów, ale ta sytuacja jest dla mnie mocno niepokojąca. Pomysł przywożenia z zagranicy trzech tysięcy ton rocznie z Niemiec, żeby je u nas tutaj przetapiać, w głowie mi się nie mieści. Trzy tysiące ton węgla czy stali to nie jest dużo, ale w przypadku plastiku, który jest lekki, to są ogromne ilości! – stwierdza Piotr Pośpiech.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.