Teresa Barańska zwolniona ze Stadniny Koni w Prudniku przez wiadomość sms
Teresa Barańska w kierownictwie Stadniny Koni w Prudniku nie pracowała długo. Wiceprezesem jednostki została w listopadzie 2022 roku. – Zarzuca mi się brak kompetencji i zaangażowania. Zupełnie bezpodstawnie – uważa.
– Taką fikcję na mój temat od dłuższego czasu rozpuszczał Antoni Zadrożny, lider NSZZ „Solidarność” w Stadninie Koni w Prudniku. Prowadził negatywną agitację i zbierał podpisy przeciwko mnie. Nie wiem dlaczego. Może przeszkadzało mu, że w spółce pracuje osoba kompetentna i doświadczona? – zastanawia się Teresa Barańska.
Z głosowania, jakie „S” przeprowadziła w spółce wynika, że ponad 90 proc. załogi chciało odwołania Teresy Barańskiej. Pisma w tej sprawie związkowcy wysłali do centrali. Zagrozili, że brak reakcji będzie skutkować akcją protestacyjną.
– O tym, że już nie pracuję w Stadninie Koni, dowiedziałam się przez wiadomość sms. Podobno dostałam też jakiegoś maila, ale nie miałam okazji tego sprawdzić. Decyzję o moim odwołaniu podjął szef KOWR z Warszawy. Cała ta sytuacja jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Przed tygodniem wraz z prezesem Józefem Stępkowskim otrzymaliśmy bowiem absolutorium – mówi Teresa Barańska.
Skąd była wicewojewoda w Stadninie Koni w Prudniku?
W przeszłości Teresa Barańska pracowała w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Łosiowie. Gdy jesienią 2019 roku ówczesna wicewojewoda Violetta Porowska została wybrana do Sejmu, objęła zwolnione przez nią stanowisko w urzędzie wojewódzkim. Uchodziła za bliską współpracownicę innej posłanki PiS, Katarzyny Czochary. Miała w urzędzie pilnować jej interesów i stanowić przeciwwagę dla wojewody Adriana Czubaka, który był człowiekiem Violetty Porowskiej.
Wiosną 2021 roku Adrian Czubak został jednak odwołany ze stanowiska. Zastąpił go były poseł i europoseł PiS Sławomir Kłosowski. Teresa Barańska pozostała wicewojewodą, ale w listopadzie 2021 roku musiała zwolnić stanowisko w urzędzie. Był to skutek układanek na poziomie centrali partii w Warszawie z Marcinem Ociepą.
Wiceminister obrony narodowej po rozłamie w Porozumieniu Jarosława Gowina zgromadził bowiem grupę ludzi związanych z tą formacją, którzy byli skłonni kontynuować współpracę z PiS pod szyldem jego stowarzyszenia OdNowa. A że partia Jarosława Kaczyńskiego potrzebowała każdej szabli w Sejmie, w zamian za współpracę Marcin Ociepa wynegocjował dla swojego człowieka stanowisko wicewojewody opolskiego. Został nim Tomasz Witkowski, który do czasu nominacji od 2015 roku był wiceburmistrzem Brzegu.
Teresa Barańska wróciła do OODR w Łosiowie. – Jako wicedyrektorka z nadania Katarzyny Czochary miała patrzeć na ręce dyrektora Marcina Litwinowicza, który jest człowiekiem Violetty Porowskiej. Były jednak na nią skargi, dlatego powędrowała od Stadniny Koni w Prudniku – mówi nam nieoficjalnie opolski polityk.
Teresa Barańska to ofiara przedwyborczych rozgrywek na prawicy?
Skąd więc jej odwołanie po nieco ponad pół roku? Nasz rozmówca wskazuje, że to efekt przedwyborczych rozgrywek na prawicy.
– Notowania Katarzyny Czochary i Violetty Porowskiej w partyjnej centrali nie są najwyższe. Obie nie mogą być pewne „biorących” miejsc na liście, pomimo tego, że cztery lata temu zajmowały dwa pierwsze miejsca. Do tego Teresa Barańska jest z Prudnika, tak jak Katarzyna Czochara. Była już wiceprezes ma ambicje sejmowe i wysoko się ceni. Startując mogłaby podebrać nieco głosów posłance z Moszczanki – argumentuje.
Teresa Barańska zaprzecza jednak, aby była skonfliktowana z opolskimi posłankami PiS. – Jestem w bliskich relacjach i z Violettą Porowską, i z Katarzyną Czocharą – przekonuje.
Zwróciliśmy się do Katarzyny Czochary z prośbą o skomentowanie odwołania Teresy Barańskiej z funkcji wiceprezesa Stadniny Koni w Prudniku. Poprosiliśmy też o odniesienie do twierdzeń, że ich relacje nie są najlepsze. Do czasu opublikowania tego materiału nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Odwołanie Teresy Barańskiej to kolejny rozdział rozgrywek w jednostkach rolniczych kontrolowanych przez PiS. Na początku czerwca z funkcją dyrektora opolskiego KOWR pożegnał się Henryk Kuriata. Piastował ją od niecałe pół roku. Jego odwołanie zbiegło się w czasie z doniesieniem do prokuratury, jakie złożył na swoich pracowników. Dotyczyło ono przetargu na dzierżawę 19 działek zwróconych do skarbu państwa przez spółkę Top Farms z Głubczyc. Zdaniem Henryka Kuriaty w przetargu doszło do nieprawidłowości.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.