– Nie ma zastępstw, a jak nie było w ubiegłym roku nauczyciela z matematyki, to przez dwa miesiące nie było zajęć z tego przedmiotu. A w tym roku geografia rozpoczęła się dopiero w listopadzie. Pytamy ciągle, co się dzieje, czy tak ma wyglądać teraz szkoła? – opowiada „O!Polskiej” jedna z matek.
Jak mówi, rodzice ciągle słyszą, że w szkole w Byczynie nie ma nauczycieli. I nic się nie da zrobić.
– Ale tak naprawdę nikt nas rodziców poważnie nie traktuje. Jest jedna pani od biologii, matematyki i fizyki. Całe szczęście, że jest nauczycielka, która teraz skończyła fizykę. Często też nie ma nauczyciela z historii – wylicza.
Rodzice martwią się, że zaległości trudno będzie nadrobić, a ich dzieci czeka egzamin ósmoklasisty. Nie każdy potrafi dziecku pomóc i nie każdy zafunduje mu korepetycje, bo nie każdego na to stać.
– Mamy dość robienia za szkołę, bo zamiast konkretnego zastępstwa jest film na świetlicy. Albo pogadanki z panią pedagog. Każdy, kto może, zabiera dziecko do szkoły w Kluczborku, publicznej, albo społecznej. Ale nie każdy może sobie na to pozwolić – twierdzą.
W szkole w Byczynie brakuje nauczycieli. Dyrekcja przekonuje, że nie jest źle
Dzwonimy do Zespołu Szkół w Byczynie w sprawie tego, że brakuje tam nauczycieli. Pytamy, czy jest pani dyrektor. Pierwszy kontakt nie nastawia pozytywnie. Bo jeśli ktoś tak obcesowo rozmawia z dorosłym, to można się zastanawiać, jak będzie rozmawiał z dziećmi. Dopiero kiedy dziennikarka mówi, skąd i po co dzwoni, kobieta, która odebrała telefon, zmienia ton i prosi panią wicedyrektor.
– Jak to się stało, że od początku roku nie odbywały się lekcja geografii – pytamy.
– Po pierwsze, nie od początku roku – kategorycznie odpowiada pani wicedyrektor.
– A dlaczego nie było zastępstw z matematyki – dopytujemy.
– Po pierwsze, takich informacji nie będę teraz udzielać – słyszymy od wicedyrektor. – Za organizację zastępstw odpowiada pani dyrektor, która jest na hospitacji. Proszę zadzwonić później.
Pani dyrektor rozmawia normalnym tonem. Wyjaśnia, że nauczycielka od geografii już jest. To emerytka, ale ma umowę na zastępstwo, czyli czas choroby ich etatowego nauczyciela.
– Bardzo trudno było znaleźć nauczyciela geografii – przyznaje Joanna Olejnik, dyrektorka byczyńskiego ZS.
– Nauczycielka geografii była na początku roku, ale potem przyniosła zwolnienie na dwa tygodnie, potem były kolejne dwa. Dopiero po miesiącu nam powiedziała, że będzie dłuższe zwolnienie. Wówczas zaczęłam szukać zastępstwa – opisuje.
A jeśli chodzi o matematykę?
– W ubiegłym roku nie było takiej sytuacji, dwa lata temu szukałam matematyka, ale to był krótki moment – wyjaśnia dyrektor Olejnik. – W szkole mamy pięciu matematyków, więc w miarę możliwości swoich okienek chodzili na zastępstwa. W tym roku był problem tylko z geografem, ale uzupełniałam ten czas na bieżąco.
Czy w ten sposób, że dzieci w świetlicy oglądały film?
– W tej szkole to ja nawet telewizora, ani rzutnika nie mam – mówi pani dyrektor. – Przykre jest to, że nauczyciele nie przychodzą do mnie, bo ja dbam o to wszystko, ale szukają innych rozwiązań…
Wiele musi się zmienić w polskiej szkole…
Ale to nie nauczyciele, jak sądzi pani dyrektor, a rodzice zawiadomili „O!Polską”, bo są rozczarowani.
– Czyżby dzieci kłamały, że oglądały film, albo że zamiast lekcji lub zastępstwa z tego przedmiotu przychodziła pani pedagog? – ironizuje jedna z matek. – A matematyki nie było w ubiegłym roku, nie dwa lata temu.
Po rozmowie z „O!Polską” sytuacji w szkole ma się przyjrzeć burmistrz Byczyny, Iwona Sobonia. To dobrze, bo jest praktykiem, zanim została samorządowcem była czynnym nauczycielem matematyki.
Sytuacja w szkole w Byczynie, gdzie na ma nauczycieli, nie dziwi Marcina Józefaciuka, świeżo upieczonego posła Koalicji Obywatelskiej z Łodzi. To nauczyciel, który wcześniej zasłynął jako wieloprzedmiotowiec.
– Do Sejmu trafiłem, żeby naprawić szkołę – mówi poseł Józefaciuk. – Wiem, że takie sytuacje, braku lekcji, się zdarzają. Chcę tylko przypomnieć, że jak nie zostanie zrealizowana podstawa z jakiegoś przedmiotu, to niezgodne z prawem jest podpisanie świadectwa kończącego. Dlatego jako dyrektor uczyłem siedmiu przedmiotów, żeby było zgodnie z prawem. Uczyłem fizyki, angielskiego, informatyki, wuefu, etyki, pierwszej pomocy i polskiego. Fizyki uczyłem po 2-letnich studiach z tego przedmiotu. Studia podyplomowe dają takie uprawnienia, ale to nie znaczy, że się potrafi jako humanista nauczyć fizyki. Wiele się musi zmienić w polskiej szkole…
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.