Odra Opole przegrywa ze Stalą Rzeszów
Nie licząc celnego i dość groźnego strzału Tomasa Mikinica to praktycznie przez pierwszy kwadrans gra toczyła się głównie na połowie naszej ekipy. Sygnał do ataku w końcu dał Mateusz Marzec, który nawet umieścił piłkę w siatce, ale sędziowie dopatrzyli się „spalonego”. Zaraz potem niebezpiecznie uderzał Mateusz Spychała, aczkolwiek pomylił się nieznacznie. Aż wreszcie, gdy inauguracyjna odsłona dobiegła półmetka, ręką piłkę w polu karnym odbił Paweł Oleksy i opolanie mieli „jedenastkę”. Tę pewnie na gola zamienił Rafał Niziołek.
Niestety, radość podopiecznych Piotra Plewni nie trwała zbyt długo. Niespełna 300 sekund później był już remis. Akcję ofensywną napędził Łukasz Góra, zagrał na skrzydło do Dawida Olejarki i popędził bliżej bramki strzeżonej przez Artura Halucha, po czym otrzymał podanie zwrotne i precyzyjnym uderzeniem pokonał golkipera Odry. Rzeszowianie nie zamierzali odpuszczać i próbowali pójść za ciosem, ale bliżej gola przed przerwą byli niebiesko-czerwoni. Pisząc dokładniej to Maciej Urbańczyk, który uderzył niebezpiecznie z rzutu wolnego, ale Przemysław Pęksa z trudem odbił futbolówkę.
To był kolejny sygnał ostrzegawczy dla rywali, którego nie zamierzali zignorować. Dlatego po zmianie stron szybko znowu przejęli inicjatywę i dopięli swego. Wrzutką „na nos” popisał się Damian Michalik i Andreja Prokicic niemal wepchnął piłkę do siatki. Nie od razu, ale w końcu niebiesko-czerwoni ruszyli do odrabiania strat. Dobre chęci jednak to nie wszystko, gdyż z ich poczynań nie wynikało nic szczególnego.
Jakby tego było mało konkretniejsi byli rzeszowianie. O ile sprytny strzał Piotra Głowackiego z rzutu wolnego Haluch sparował na korner, to właśnie po nim było już 3-1 dla Stali. Po dośrodkowaniu z „rogu” piłka spadła pod nogi Prokicia, a ten już doskonale wiedział co z nią zrobić. Co prawda zaraz potem, za drugą żółtą kartkę, przymusowo boisko musiał opuścić defensor rywali Franciszek Polowiec, ale jakoś szczególnie im to nie przeszkodziło, bo już pięć minut później mieli trzy trafienia przewagi. Stało się to po tym jak Głowacki wykorzystał rzut karny.
Nie załamało to jednak doszczętnie opolan, którzy jeszcze próbowali złapać kontakt. Blisko tego był Marzec, ale uderzył minimalnie nad poprzeczką. Zaraz potem na 4-2 jednak gola zdobył Bartosz Guzdek wygrywając pojedynek sam na sam z Pęksą. W dodatku na początku doliczonego czasu gry rzeszowianie musieli zacząć grać w dziewiątkę (druga żółta kartka dla Bartłomieja Poczobuta), a sędzia doliczył osiem minut! Goście jednak nie zdołali tego wykorzystać w żaden sposób.
Tym samym Odra wciąż jest w strefie spadkowej. Z 11 punktami na koncie (bilans bramkowy 18-29) zajmuje 17, przedostatnią lokatę w tabeli.
Stal Rzeszów – Odra Opole 4-2 (1-1)
Bramki: 0-1 Niziołek 23 (karny), 1-1 Góra 28, 2-1 Prokić 50, 3-1 Prokić 68, 4-1 Głowacki 77 (karny), 4-2 Guzdek 87.
Odra: Haluch – Spychała, Żemło, Tkocz, Klimek (59. Szrek) – Mikinic (65. Klec), Niziołek, Urbańczyk (70. Łabojko), Marzec, Nowak (59. Makuszewski) – Czapliński (70. Guzdek).
Żółte kartki: Czapliński, Marzec, Tkocz, Urbańczyk, Żemło.