Premierowa odsłona, poza małymi wyjątkami, była dość nierówna. Po tym jak radomianie wyszli na prowadzenie 6:4 miejscowi wygrali siedem z kolejnych dziewięciu akcji i było już 11:8 dla nich. Niebawem jednak mieliśmy remis po 11. Następnie o krok, dwa z przodu byli rywale. Do tego stopnia, że gdy po raz kolejny skutecznie zagrał Damian Schulz, to mieli oni nawet dwie piłki setowe (24:22). Nysanie jednak nie poddali się i najpierw doprowadzili do gry „na przewagi”. Później już natomiast zachowali więcej „zimnej krwi” triumfując 27:25.
Wstęp do kolejnej partii również można nazwać wyrównanym. Niemniej, po tym jak w ataku wykazał się Michał Gierżot, to było już 8:5 dla ekipy w której gra. To pozwoliło podopiecznym Daniela Plińskiego długo kontrolować wydarzenia na parkiecie. Z kolei gdy udanie kontrę na 18:13 wykończył Zouheir El Graoui wydawało się, że ponownie zwyciężą. Nic z tego. Do końca tej części przechylili na swoją korzyść już tylko trzy piłki. Z kolei rywale niemalże podwoili swój stan posiadania – w czym spora zasługa zagrywek Bartłomieja Lemańskiego – i ostatecznie to oni zwyciężyli. Dość przekonująco, bo do 21.
Stal Nysa wytrzymała napór Czarnych Radom
Na początku trzeciej części gry wydawało się, że radomianie „pójdą za ciosem”. Po udanych akcjach Piotra Łukasika było 6:4 dla nich. Niebawem jednak doszło do ostrego spięcia pod siatką. W wyniku czego po czerwonej kartce dostali zawodnicy obu drużyn. Ponadto żółtą i czerwoną zobaczył trener gości Paweł Woicki i musiał opuścić pole gry. To zamieszanie lepiej wpłynęło na miejscowych, którzy rozkręcali się z minuty na minutę. Z dobrej strony pokazywał się szczególnie Wassim Ben Tara. Po jego udanym ataku było 17:14 dla nysan. Tym razem nie tylko nie wypuścili z rąk takiej przewagi, ale i finalnie powiększyli ją do pięciu „oczek”.
To wszystko jeszcze bardziej ich zmotywowało. W czwartej odsłonie mocno wykorzystywali potknięcia rywali w przyjęciu i szybko odskoczyli na 11:7. Wtedy jednak sami zaczęli popełniać błędy, myląc się szczególnie w ofensywie i goście tracili do nich już tylko jeden punkt. Na szczęście szybko zrehabilitował się szczególnie Ben Tara i niebawem miejscowi znowu mieli cztery punkty więcej (17:13). To już pozwoliło im trzymać „rękę na pulsie”, czego efektem znowu był triumf do 20.
Tym samym przedstawiciele Stali wciaż kontynuują dobrą grę z przełomu pierwszej i drugiej rundy PlusLigi.
PSG Stal Nysa – Cerrad Enea Czarni Radom 3:1 (29:27, 21:25, 25:20, 25:20)
Stal: Zhukouski (2), El Graoui (10), Jankowski (2), Ben Tara (25), Gierżot (18), Abramowicz (8), Dembiec (libero) oraz Biniek (libero), Buszek, Miyaura, Szczurek, Zerba (2) i Kwasowski (3).