O tym, że Zakład Komunalny w Opolu przymierza się do budowy spalarni i hermetycznej hali na odpady, wiadomo od jesieni 2022 roku. Od pewnego czasu spalarnia w Opolu, której szacunkowy koszt realizacji to 250 mln zł, wzbudza coraz większe emocje.
Swoje wątpliwości wobec projektu wyraża część okolicznych mieszkańców. Utworzyli specjalny komitet i zbierają podpisy poparcia pod uchwałą, którą chcą przedstawić radzie miasta. Przeciwnicy projektu alarmują, że instalacja jest blisko zamieszkałych terenów i że będzie emitować szkodliwe substancje do atmosfery.
Zarzuty przeciwników odpiera ZK. Patryk Stasiak, prezes spółki, przekonuje, że spalarnia w Opolu nie stanowi zagrożenia.
– Obecne, nowoczesne instalacje są przyjazne ludziom i środowisku. Pozwalają na wdrożenie tzw. obiegu zamkniętego i produkcje ekologicznego ciepła, zamiast ciepła z węgla – tłumaczy.
Spalarnia w Opolu. Co sądzą ekolodzy?
Spalarnia w Opolu – formalnie określana mianem Centrum Zielonej Transformacji – nadal nie ma decyzji środowiskowej. O ocenę projektu ZK poprosiliśmy ekspertów związanych ze środowiskiem.
Znana w regionie ekolożka i członkini Opolskiego Alarmu Smogowego dr Krystyna Słodczyk, podkreśla, że jest zaniepokojona tematem spalarni.
– Jednak przede wszystkim sposobem komunikacji ze społeczeństwem, brakiem dialogu i współdecydowania. Niestety, nie tylko w tej sprawie – stwierdza.
Z kolei Tomasz Wolny ze Stowarzyszenia Technologii Ekologicznych Silesia o pomyśle mówi, że jest „dyskusyjny”.
– Każda instalacja gospodarki odpadami jest potencjalnie szkodliwa dla środowiska. Obojętnie, jaki to zakład, emituje hałas, spaliny, emisje pyłowe i zwiększa natężenie transportu – wylicza
I dodaje, że to Krajowy Plan Gospodarki Odpadami określa, jakie są potrzeby inwestycyjne do prawidłowej gospodarki odpadami. A zalecenia mówią, że tych zakładów nie powinno być zbyt wiele, nie powinny działać na zasadzie ostrej konkurencji. Bo każdy wtedy traci.
– Dziś w Opolu mamy nadmiar instalacji do przerobu odpadów – uważa Tomasz Wolny.
– Jeśli powstanie kolejna równoległa, jaką ma być spalarnia ZK, to Remondis, który do tej pory zajmował się pierwszym etapem przygotowania odpadów, straci je. Wtedy poszuka odpadów w innych częściach kraju, bo przecież nikt go nie zmusi do zamknięcia zakładu. De facto śmieci w mieście przybędzie. Pamiętajmy też, że Remondis otrzymał ostatnio decyzje środowiskowe i administracyjne na 100 tys. ton przerobu rocznego. A wszystkich odpadów w Opolu jest 55 tys. ton. To już teraz znaczy, że będzie brał odpady nie tylko z Opola, ale też z okolicy. Natomiast gdy powstanie kolejna instalacja, to będzie ona przerabiała wszystko z Opola. A ta, która już jest, bardzo duża Remondisu, będzie przyjmowała odpady skądkolwiek. Pytanie, czy my tego potrzebujemy – argumentuje ekolog.
Młodzież bardziej świadoma od dorosłych
Natomiast Pola Klepacz, była dyrektor Remondisu w Opolu, stwierdza,, że nie jest przeciwniczką spalarni w Opolu.
– Patrząc na szereg rozwiązań, które są w świecie, nawet w Polsce, to one zdają egzamin – zaznacza.
– Należałoby przeliczyć wszystko w kontekście tego, co już mamy zrobione, jeśli chodzi o rozbudowę mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów. Bez względu na to, czy robi to miasto, czy Remondis. Potrzebne jest coś, co będzie sprzyjało selektywnej zbiórce i zagospodarowaniu, pójście w kierunku recyklingu. Coraz szerzej się na to w Polsce otwieramy – wyjaśnia.
I podkreśla, że trzeba zacząć na poważnie interesować się tym, co dzieje się w środowisku i transformacją ekologiczną, m.in. Europejskim Zielonym Ładem.
– Kluczowa jest edukacja młodzieży. Świadomość młodych bywa coraz częściej wyższa niż dorosłych. Niestety, z przerażeniem słucham komentarzy naszych polityków, żartujących z zapisów w dokumentach strategicznych nawiązujących do m.in. zmian klimatycznych – dodaje Pola Klepacz.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.