Spalarnia odpadów w Zdzieszowicach. Kontrowersje wróciły
Spalarnia odpadów w Zdzieszowicach to temat spędzający sen z powiek mieszkańców. Temat powrócił po ponad sześciu miesiącach. Przypomnijmy. Spółka z Krakowa przymierza się do realizacji przedsięwzięcia już od dawna. Jesienią ub.r. mieszkańcy zebrali ponad 3 tysiące podpisów przeciwko planowanej budowie instalacji do termicznego przekształcania odpadów poprodukcyjnych i medycznych.
Sprawa mogła wydawać się zamknięta po tym, jak burmistrz Sybila Zimerman decyzją z 8 lutego 2023 odmówiła ustalenia środowiskowych uwarunkowań dla realizacji przedsięwzięcia przy ulicy Filarskiego. Uzasadnienie było takie, iż stwierdzono „niezgodności z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego”.
Mimo to inwestor nie odpuścił i się odwołał. Sprawę wzięło pod lupę Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Opolu i uchyliło odmowę gminy. Oznacza to, że wniosek musi zostać rozpatrzony jeszcze raz od początku. Mieszkańcy zapowiadają, że jeśli trzeba będzie, znów wyjdą „na barykady”. Już jesienią mówiono o protestach ulicznych, do których wtedy jednak nie doszło.
Ponad 3 tysiące na „nie”
Inwestor to spółka Energia Przyszłości. O jej planach opinia publiczna dowiedziała się w październiku ub.r., gdy Urząd Miejski w Zdzieszowicach powiadomił o wyłożeniu do publicznego wglądu raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko.
Spalarnia ma zostać zlokalizowana na działce przy ulicy Filarskiego – przy zakładach koksowniczych. Kiedy pogłoski na ten temat się rozeszły, na lokalnym portalu informacyjnym Życie Zdzieszowic wylała się fala hejtu. W głównej mierze hejt skierowany był w stronę władz gminy. Obwiniano je dlatego, że nie sprzeciwiają się inwestycji. A wręcz – jak sugerowano – mają jej sprzyjać. Po mieście zaczęły krążyć listy z podpisami. Petycję przeciwko spalarni, popartą blisko 2,9 tys. podpisów. Złożyła ją do urzędu była wieloletnia dyrektorka szkoły w Zdzieszowicach – Małgorzata Ambroży. Niezależnie od tego podpisy zbierała też radna Brygida Labisz. Jak mówi, zebrała ich 433.
Burmistrz Zdzieszowic na tym etapie wypowiadała się oficjalnie dość wstrzemięźliwie. Przekonywała jednak, że jej działania są transparentne .
Referendum, hejt i rezygnacja
Z początkowych wypowiedzi mogło być trudno jednoznacznie wywnioskować, jakie jest jej nastawienie do sprawy. Mieszkańcy jednak interpretowali działania burmistrz Sybili Zimerman negatywnie. Czarę goryczy przelała jej odpowiedź na petycję podpisaną przez blisko 3 tysiące osób. Była ona taka… że pismo nie spełnia wymogów formalnych. Burza w mieście rozpętała się na dobre. Zawiązała się grupa inicjatywna w sprawie zorganizowania referendum o odwołanie pani burmistrz. Jej pełnomocnikiem została Małgorzata Ambroży. Grupa opublikowała wtedy list otwarty w sprawie referendum i spalarni. Jak argumentowano, głównym powodem do odwołania miało być lekceważący stosunek władz gminy wobec problemu i mieszkańców.
Efektem magla na facebooku było po pierwsze skierowanie przez Sybilę Zimerman pozwu o zniesławienie przeciw autorom listu (prokuratura uznała go za bezzasadny).
Po drugie – burmistrz poinformowała w Biuletynie Informacji Publicznej już pod koniec listopada, że decyzja, jaka zostanie wydana w sprawie spalarni, będzie odmownaz powodu braku zgodności z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego.
Po trzecie – ku zaskoczeniu wszystkich – poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że zdecydowała, iż nie będzie już kandydować, bo zbyt wiele hejtu na nią się wylało. W tej sytuacji grupa referendalna podjęła decyzję o samorozwiązaniu, a podpisy popierające referendum (uzbierano ich blisko 1900) komisyjnie zniszczono. Kropką nad „i” była decyzja Urzędu Miejskiego z 8 lutego. Wydawało się, że mieszkańcy wygrali tę wojnę. Ale jak się okazuje – był to tylko chwilowy rozejm.
Jezu, co to by się działo!
Jeśli decyzja burmistrz wraca do niej do ponownego rozpatrzenia, jasnym jest, że przy jej wydawaniu musiał zostać popełniony jakiś błąd. Jaki? O przyczyny unieważnienie odmowy z 8 lutego br. i dalsze związane z tym działania zapytaliśmy w oficjalnym piśmie zarówno Urząd Miejski w Zdzieszowicach, jak i Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Opolu. Pytania wysłaliśmy 14 września, jednak ani urząd, ani SKO nie udzieliły dotąd odpowiedzi (jeśli taka nadejdzie, poinformujemy o tym niezwłocznie czytelników). Szkoda, bo takiej wiedzy oczekują mieszkańcy: istnieje obawa, że urząd tym razem będzie musiał powiedzieć „tak”.
Co ciekawe, jak się okazuje, takiej wiedzy nie mają też radni gminni, choć temat spalarni jest dla nich – jak podkreślają – bardzo ważny. O opinię zwróciliśmy się do zdzieszowickiej radnej, która kilka miesięcy temu zbierała podpisy w tej sprawie.
– Problem jest znów aktualny. Ale moje zdanie nie zmieniło się ani trochę – mówi Brygida Labisz. – O tej decyzji kolegium już się rozniosło po mieście. Ludzie do mnie piszą i pytają, więc i ja poszłam zaraz do urzędu zapytać panią burmistrz: co z tą spalarnią? Za dużo się nie dowiedziałam. Pani burmistrz potwierdziła tylko, że wniosek jest do powtórnego rozpatrzenia, ale nie powiedziała dlaczego. Myślę, że na sesji będę o to pytać jeszcze raz oficjalnie. Pani burmistrz zapewniła mnie, że kolejna decyzja będzie też odmowna i ja nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli, żeby mogło być inaczej. Ludzie się autentycznie boją, Jezu, co by to się działo, jakby nagle teraz była zgoda! Przecież tu w okolicy nie ma ani jednej osoby, która chciałaby tej spalarni.
Więcej na temat kontrowersji związanych z planem budowy spalarni, w tym o odpowiedzi inwestora – w czwartkowym wydaniu papierowym „O!Polskiej”.
Czytaj też: Spalarnia w Opolu budzi emocje. Ekolodzy sygnalizują zaskakujący problem
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.