Spadek Otmętu
Wszystko przez planowaną reorganizację rozgrywek. Te u pań mają mieć od przyszłego sezonu kształt podobny do tego jak to wygląda u panów. Tam z najlepszych drużyn drugiego szczebla utworzono jedną grupę i określono ją mianem 1. ligi centralnej. U piłkarek ręcznych miałoby być podobnie. Zagrałyby w niej zespoły z miejsc 1-5 z wszystkich trzech obecnie istniejących stref, poza tą ekipą, która wygrałaby turniej mistrzyń. Stawkę uzupełniłby spadkowicz z elity, a także najlepsze drużyny z 2 ligi. Reszta tych z obecnego drugiego szczebla, poza tymi najgorszymi, miałyby utworzyć trzeci poziom, szumnie nazwany po prostu… 1. ligą! Co z tego wyjdzie to na razie nie wiadomo.
– Myślę, że na dniach zostaniemy poinformowani co i jak. Ważne chyba będzie też, gdzie uprawnione kluby zgłoszą swój akces – tłumaczy Daniel Medwid, prezes klubu z Krapkowic. – U nas na pewno wszystko się rozstrzygnie między grą na trzecim albo czwartym szczeblu. Gdyby była możliwość pozostania na tym wyższym, to z tego skorzystamy, ale jeśli trzeba będzie zacząć od najniższego, to też nie ma tragedii – zauważa. – Tym bardziej, że jeszcze nie wiemy, które dziewczyny z nami zostaną, a które odejdą. W ciągu dwóch tygodni ma się to wszystko wyjaśnić. Będziemy wówczas wiedzieli na czym stoimy. Liczymy też na powroty paru dziewczyn, które już kiedyś u nas grały.
Wiadomo natomiast na pewno, iż z zespołem nie będzie już pracował Maciej Haupa. Wygasająca 19 maja umowa z trenerem nie zostanie przedłużona. Tym samym klub rozstaje się z nim po czterech latach współpracy. W tym czasie Otmęt w cuglach awansował na zaplecze elity, a następnie nieźle sobie radził w tych rozgrywkach. Nie licząc drugiej części niedawno zakończonych zmagań.
– Rozstajemy się, ale nie ma między nami złej krwi. Jesteśmy wdzięczni za te cztery lata, bo też wkład Maćka w awans do 1. ligi był niesamowity. Ostatnie wyniki jednak przesądziły o tym, że musimy coś zrobić, odświeżyć nieco formułę – wyjaśnia Medwid przyznając, iż rozpoczęto już rozmowy z potencjalnymi szkoleniowcami. – Kandydatury są z Opolszczyzny. Na razie jednak nic nie zdradzę, bo jest jeszcze chwila zastanowienia się. I dla nich i dla nas.
Runda do zapomnienia
Co do samej rundy rewanżowej to w klubie zapewne chcieliby o niej jak najszybciej zapomnieć. Komplet 10. porażek i finisz na ostatnim miejscu, to mówi samo za siebie. O ile jeszcze do półmetka drugiej rundy krapkowiczanki walczyły, bo wyraźnie przegrały tylko z faworyzowanym MTS-em Żory, a uległy minimalnie Cracovii Kraków i Startowi Pietrowice Wielkie oraz po niezłej walce Śląskowi Wrocław, to potem już wszystko się posypało. Drużyna przegrywała wysoko albo bardzo wysoko.
– Inaczej to sobie wszystko wyobrażaliśmy. Pogrążyła nas duża ilość kontuzji. Szczególnie w kontekście liderek zespołu. Często nie dane nam było korzystać z dziewczyn z najdłuższym stażem. Tym samym w drugiej rundzie zabrakło sił i zdrowia – wylicza prezes Otmętu.
I trochę nie sposób nie przyznać mu racji, bo w ogóle nie grała przez ciężką kontuzję bramkostrzelna skrzydłowa Karolina Golec, a sporo gier opuścić musiały przez urazy Natalia Staszkiewicz i Agnieszka Blozik. W przerwie zimowej klub zmieniła natomiast Katarzyna Czapracka. W pewnym momencie trzeba było też radzić sobie z jedną bramkarką, Natalią Szymańską.