Sketcherzy promują szkicowanie głównie w przestrzeni miejskiej. Choć ruch Urban Sketchers narodził się w Seattle w USA, to formalnie zarejestrowane oddziały są już w Gdańsku, Wrocławiu, Warszawie i Poznaniu. Wszystko wskazuje na to, że Opole ma szansę dołączyć do tej listy.
– Nasz urban sketching rozwinął się dzięki Mariuszowi Kuli, opolskiemu artyście, osobie z charyzmą i po prostu lubianym człowiekiem – podkreśla Irena Krasnodębska, sketcherka, propagatorka tego ruchu w Opolu.
– Ten świetny akwarelista, dzięki któremu poznałam podstawy tej techniki malarskiej, przyciągnął zainteresowanych szkicowaniem „tu i teraz”.

Sketcherzy są aktywni w Opolu. „Pokochali nasze miasto”
Po raz pierwszy opolscy sketcherzy spotkali się w grudniu 2024 r.
– Do Opola przyjeżdżali miłośnicy tego ruchu już wielokrotnie. Ci ludzie pokochali znane miejsca naszego miasta. Teraz chcą je pokazywać innym – mówi pani Irena.
Ostatni większy zjazd – z udziałem 25 osób – mieli pod koniec września. Tradycyjnie był spacer po flagowych punktach Opola z rysowaniem.

Podobne spotkanie odbyło się w niedzielę 16 listopada. Zaczęli od dworca PKP, później było szkicowanie w kasynie policyjnym, spacer po Bolko i sketching w amfiteatrze.
Gośćmi wydarzenia byli ludzie z różnych stron Polski. A wśród nich między innymi sketcherzy z:
- Poznania,
- Wrocławia,
- Brzegu,
- Gliwic,
- Trzebini,
- Raciborza.
– O kolejnym spotkaniu dowiedziałam się z Facebooka, to potęga informacyjna. Tam się skrzykujemy i odwiedzamy różne miasta, po to by razem poszkicować – mówi Celina Król z Trzebini.
– Dzięki temu hobby poznałam wiele świetnych miejsc i utalentowanych ludzi. To wszystko przez liczne grupy działające w sieci. Dla mnie sketching jest jak medytacja, odprężenie. A maluję akwarelą.
Podczas szkicowania spotkaliśmy także Ryszarda Druha, znanego plastyka, satyryka i karykaturzystę, który debiutował w 1978 r. w miesięczniku „Opole”.
Jak zdradza, szkicuje od dzieciństwa, ukończył opolskie Liceum Plastyczne.
– W ubiegłym roku, po 30 latach, wróciłem z USA. Tam przez 20 lat prowadziłem małą galerię i ognisko plastyczne dla dzieci polonijnych, jak i amerykańskich. Na te zajęcia przychodziła również młodzież – opowiada Ryszard Druh.
– A teraz, gdy jestem na emeryturze mam więcej czasu. Zauważyłem tę piękną inicjatywę ludzi wspólnie szkicujących i dołączyłem do nich – dodaje.

Szkicują bo lubią. Bez stoperów
Wśród gości były znane w środowisku polskich sketcherów Justyna Wojnowska z Poznania i Dora Pindur z Wrocławia. I krótko po wyjściu z pociągu zaczęły szkicować słynną lokomotywę sprzed budynku dworca.
– Mnie ten szkic zajął jakieś 20 minut – mówi pani Justyna. – To jednak dość trudny obiekt, ma dużo elementów. Dlatego na tym właśnie polega szkicowanie na żywo, by nauczyć się syntezy i upraszczania. Nie należy rysować zbyt dokładnie. Chodzi o to, by oddać widok za pomocą prostego szkicu w takiej technice, która nam najbardziej pasuje. Najczęściej używamy atramentu, piór, cienkopisów i akwareli.
– Na ogół są to szkice szybkie i dynamiczne – dodaje pani Dora. – Mimo to, każdy pracuje w swoim tempie. W zależności od tego, ile mamy czasu, rysunki mogą być bardziej lub mniej dopracowane, zawierać mniej lub więcej szczegółów. Finalnie bardziej niż efekt liczy się sama przyjemność z procesu szkicowania. I wydaje mi się, że to najbardziej przyciąga ludzi do tego hobby.
Trzeba zaznaczyć, że obie panie są autorkami książki „Urban sketching po polsku. Podręcznik miejskiego szkicowania„.
– Pomysł na książkę zrodził się ponad dwa lata temu, gdy wiele osób pytało nas o materiały do nauki szkicowania – opowiada Dora Pindur. – Polecałyśmy różne treści głównie po angielsku. Okazało się, że brakowało czegoś po polsku, więc postanowiłyśmy to stworzyć Jesteśmy bardzo dumne, bo nakład książki w zasadzie się wyczerpuje. Być może będzie dodruk.

Każdy może spróbować
Polska oficjalna grupa sketcherów na Facebooku działa od 2015 roku (Urban Sketchers Poland). Zarówno Dorota Pindur, jak i Justyna Wojnowska są jej administratorkami i aktywnymi członkiniami. W ich przypadku, to już dawno coś więcej niż zwykła pasja.
– Organizujemy ogromne wydarzenia, jak np. ostatnie trzy festiwale miejskiego szkicowania w Świdnicy – mówi pani Justyna. – A w tym roku, w międzynarodowym już gronie, stworzyliśmy największe wydarzenie tego typu na świecie: Urban Sketchers Symposium w Poznaniu. To wymagało 1,5 roku przygotowań i pracy. To coś, co zajmuje nam mnóstwo czasu – śmieje się.
Dodajmy, że opolska grupa sketcherów planuje się znów spotkać jeszcze w tym roku. Można się z nimi kontaktować na Facebooku (Urban Sketching Opole).
– Zapraszamy wszystkich, którzy mają pasję malarską i rysowniczą – zachęca Irena Krasnodębska. – W większym składzie staramy się spotykać średnio raz w miesiącu, ale jeśli ktoś chciałby się umówić na rysowanie w mniejszym gronie, zawsze ktoś jest chętny.
Fot. Anna Konopka, arch. Urban Sketching Opole
Czytaj też: Fire in the Sky w Opolu – to będzie „festiwal ciężkich brzmień”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania


















