Sytuacja z Fiatem Seicento „na gigancie” miała miejsce pod Strzelcami Opolskimi. Właściciel czerwonego Fiata przyjechał na cmentarz. Został auto na parkingu i poszedł odwiedzić nagrobki najbliższych. Gdy wrócił samochodu nie było na miejscu.
Mężczyzna zaalarmował policjantów. Funkcjonariusze z komisariatu w Zawadzkiem rozpoczęli poszukiwania, ale te nie trwały długo. Fiat był w pobliskich krzakach.
– Kierujący bardzo szybko przypomniał sobie, że nie zaciągnął hamulca ręcznego. Tłumaczył, że na co dzień porusza się pojazdem z automatyczną skrzynią biegów – mówi Dorota Janać z policji w Strzelcach Opolskich.
Warunki do tego, by Seicento znalazło się „na gigancie”, były dogodne. Oprócz braku hamulca to również pochyłość terenu. A także fakt, że kierowca z impetem trzasnął drzwiami podczas zamykania.
– Mężczyzna, mieszkający na co dzień za granicą, dzięki tej przygodzie na długo zapamięta pobyt w rodzinny kraju – mówi Dorota Janać.
Seicento „na gigancie” to nie jedyna nietypowa interwencja mundurowych. Policjanci ze Strzelec Opolskich otrzymali zgłoszenie o kradzieży Audi.
– Kobieta relacjonowała, że kiedy przyszła w miejsce, w którym zaparkowała samochód, jego tam nie było. Policjanci bardzo szybko odnaleźli Audi. Okazało się, że kierująca miała ciężki dzień i zapomniała, że zaparkowała swój pojazd na innej ulicy – mówi Marta Białek.
Czytaj także: Strzały na Pasiece w Opolu. Zatrzymano 70-latka
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania