Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że plaga kradzieży sklepowych była widoczna już w 2022 roku. Już wtedy mundurowi odnotowali znaczny wzrost takich kradzieży. Ich liczba wzrosła wtedy o 31,1 proc. w ujęciu rocznym, a liczba wykroczeń – o 21,5 proc. Rok 2023 był pod tym względem jeszcze gorszy. Tylko w pierwszej połowie br. odnotowano blisko 24 tys. przestępstw i ponad 136 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach w całym kraju. To odpowiednio o przeszło 39 i blisko 22 procent więcej niż w analogicznym okresie ub.r.
Nadchodzące miesiące mogą przynieść kolejne wzrosty gdyż w październiku zmieniły się przepisy ustalające granicę kwotową pomiędzy wykroczeniem a przestępstwem. Do niedawna było to 500 zł, teraz 800 zł. Mówiąc cynicznie, można teraz więcej kraść bez popełniania przestępstwa. Za wykroczenie wymierzana jest najczęściej grzywna, a za kradzież będącą przestępstwem grozi nawet pięć lat więzienia.
Serwis agencyjny MondayNews.pl, który opublikował dane, przytacza opinie ekspertów wskazujących, że powodem tego stanu rzeczy jest ubożenie społeczeństwa: zakupy są coraz droższe i na coraz mniej nas stać. Niektórzy uciekają się więc do złodziejstwa i usprawiedliwiają się: „Jest drogo, więc kradnę”. Proceder ułatwiają w znacznej mierze kasy samoobsługowe. Kradzieżami sklepowymi zajmują się też jednakże grupy przestępcze, których działania są coraz bardziej zuchwałe: te celują jednak w towary drogie i luksusowe.
Plaga kradzieży sklepowych. Mała elektronika i alkohol giną najczęściej
Sprawdziliśmy, jak to wyglądało na Opolszczyźnie i tak na przykład w powiecie krapkowickim w roku 2022 odnotowano 166 kradzieży sklepowych będących wykroczeniem, a w 2023 – było ich już 204. Pomimo podniesienia granicy kwotowej przestępstwa, również i tych było więcej: wzrost z 29 do 39 (w analogicznym okresie).
– Wzrost jest widoczny zwłaszcza w wykroczeniach, nie do końca wiadomo jednak, na ile przyczyniła się do tego właśnie zmiana przepisów: zdarzenia, które do niedawna były przestępstwem, od blisko trzech miesięcy kwalifikowane są jako wykroczenia – mówi sierżant sztabowy Dominik Wilczek z krapkowickiej komendy policji. – Na pewno znaczenie ma tu też fakt, że jest coraz więcej sklepów i coraz łatwiej coś po prostu ukraść, na przykład mały sprzęt elektroniczny i to on właśnie często pada łupem obok kosmetyków. Dopiero trzeci w kolejności jest alkohol, a artykuły spożywcze jeszcze dalej. W tej grupie są też kradzieże paliwa.
Jak podkreśla sierżant sztabowy Wilczek, nie wszyscy kradną jednak z przyczyn ekonomicznych.
– Nie ma statystyk, jak liczna jest grupa osób, która zrobiła sobie z kradzieży źródło utrzymania. Ale są i tacy, którzy robią to tylko dla adrenaliny – mówi. – Nie ma też reguły wiekowej. Kradną młodzi i starzy oraz tacy w średnim wieku. Kobiety i mężczyźni. Bezrobotni i tacy dobrze zarabiający też…
W powiecie kluczborskim wzrost kradzieży sklepowych jest widoczny jeszcze bardziej. Jeśli chodzi o przestępstwa, to liczba ta zwiększyła się z 26 w roku 2022 do 44 w ubiegłym (licząc tylko do 21 grudnia). W wykroczeniach to wzrost z liczby 470 do 571.
– Mamy na terenie Kluczborka sześć dużych supermarketów, tam najczęściej dochodzi do kradzieży – mówi aspirant sztabowy Dawid Gierczyk z Komendy Powiatowej Policji w Kluczborku. – W całym powiecie jest ich 11. Najczęściej kradzione są alkohole i kosmetyki, poza tym sprzęt elektroniczny i drobne rzeczy, na przykład batoniki.
Statystyka to szczyt góry lodowej
Co ciekawe, z policyjnych statystyk wynika, że w powiecie opolskim znaczącego wzrostu kradzieży nie ma. W roku 2022 wykroczeń odnotowano 2785, a w roku 2023 – 2875. Przestępstw było nawet mniej (na co, jak można przypuszczać, ma wpływ zmiana w przepisach): 281 w roku 2022 i 159 w roku 2023.
– Nie analizowaliśmy tych danych, być może były tu też jednak jakieś inne czynniki – przyznaje młodszy aspirant Przemysław Kędzior z Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
Statystyka policyjna to jednak szczyt góry lodowej. Nie każda kradzież jest zgłaszana policji. Obsługa czasem załatwia sprawę po swojemu: każe zapłacić i nie chce problemów. Czasem zwyczajnie macha ręką, kiedy wartość skradzionego jest niewielka. A korowody z wzywaniem policji, a potem przesłuchiwaniem sprawcy, personelu i ewentualnych świadków trwają godzinami. Nie każdy też, kto kradnie, bywa przyłapany. Liczba kradzieży wychodzi na jaw dopiero przy remanencie.
– Ludzie kradną na potęgę, problem jest coraz większy z roku na rok. A najgorzej jest właśnie w Opolu – mówi R. Rygol, prezes spółki Tomimarkt, skupiającej 20 supermarketów spożywczych.
Czemu najgorzej w Opolu?
– Bo złodzieje czują się tu bezkarni – stwierdza prezes Rygol. – Dla porównania, mam sklepy w Raciborzu. Tam jak się zadzwoni na policję, to przyjeżdżają bardzo szybko, znajdują te osoby i są one karane. W Opolu w moim odczuciu natomiast policja działa jak biuro, które tylko przyjmuje zgłoszenia. Dzwonienie po nich mija się z celem. Tam, gdzie kradną najwięcej i personel sobie z tym już sam nie radzi, pozatrudniałem ochroniarzy i oni pilnują.
Plaga kradzieży sklepowych. Handlowcy mają pretensje do policji
Jak dodaje prezes Tomimarktu, złodzieje doskonale są zorientowani, co mogą kraść, gdzie i jak. Tak, jak kiedyś pilnowali, by nie przekroczyć kwoty 500 zł, tak teraz kradną więcej. Często „na bezczelnego”. Potem sprzedają kawy i alkohole na targowisku za połowę ceny. A czasem sprzedają łupy nawet pod sklepem!
– Wchodzi taki między półki, naładuje pełne torby luksusowych towarów i po prostu sobie wychodzi. Czasem jak personel zareaguje, to już jest po wszystkim – denerwuje się prezes. – Dajemy policji nagranie, wiemy, kto to jest. Są to osoby mieszkające w pobliżu, doskonale znane na osiedlu. Wydawać by się mogło, że zatrzymanie takiego delikwenta nie powinno być wcale trudne… Ale jakoś jednak jest. Nie wiem, czemu i nie mogę tego zrozumieć. A nawet jak już kogoś moja ochrona złapie i wzywamy policjantów, to czeka się na nich kilka godzin. A jak przyjadą, mandat tylko wypisują! I ta osoba za chwilę znów przychodzi kraść.
– Kiedyś, chyba ze dwa lata temu, był też taki przypadek, że przyjechała pod sklep grupa pijanych osiłków, weszli i wynieśli bez płacenia flaszkę, czy dwie – opowiada Rygol. – Ochroniarz bał się interweniować. Zadzwoniliśmy po policję, zapisaliśmy numery rejestracyjne. Ale ci złodzieje nic się nie bali. Wypili spokojnie te flaszki na parkingu i pojechali. Nikt ich nie zatrzymał. Nie miałem potem żadnej informacji, żeby był jakiś efekt policyjnych działań. Jestem już tak tym wszystkim zirytowany, że przygotowuję właśnie wspólnie z prawnikiem pismo w tej sprawie do opolskiego komendanta. Chciałbym, aby policja bardziej się zaangażowała w takie sprawy, w końcu po to właśnie płacimy podatki!
Trudno o komentarz…
Młodszy aspirant Przemysław Kędzior z Komendy Miejskiej Policji w Opolu poproszony o komentarz odpowiada, że trudno jest odnieść się do tych zarzutów.
– Trudno, bo nie mam wiedzy na temat tych konkretnych zdarzeń, to by trzeba było wyjaśnić – stwierdza. – Nasze statystyki nie odzwierciedlają dużego wzrostu. Ogólnie mogę powiedzieć, że teren działania naszej komendy jest bardzo duży, a i zadań wiele. Mogło się tak zdarzyć, że policjanci nie przyjechali szybko na wezwanie. Bo byli zajęci innymi interwencjami, gdzie było narażenie życia lub zdrowia. Wtedy to są priorytety. Na pewno policjanci dokładają starań, by wszelkie sprawy skutecznie doprowadzić do finału. Choć nie zawsze jest on pewnie satysfakcjonujący dla pokrzywdzonych.
Czytaj także: Dwoje nastolatków uciekło z domu dziecka. Znaleźli ich w zaroślach
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.