Mniejszość Niemiecka: Powiększenie Opola nas dyskryminuje
Do zmiany granic Opola doszło z początkiem 2017 roku. Na jej mocy w granicach stolicy województwa znalazło się 12 miejscowości (w całości lub w części) z czterech gmin: Dąbrowa, Dobrzeń Wielki, Komprachcice i Prószków. Inicjatywa, przy której władze Opola miały poparcie polityków PiS i Solidarnej Polski, spotkała się ze sporymi protestami. Wśród sprzeciwiających się była Mniejszość Niemiecka. Jej działacze podkreślali, że na terenie wchłanianych miejscowości jest sporo ludzi mniejszości, którzy w ten sposób stracą możliwość kultywowania swojej tożsamości.
Rafał Bartek, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce (VdG), zwrócił uwagę, że te przewidywania się potwierdziły. Wskazał, że wraz z powiększeniem Opola, nie tylko zniknęły dwujęzyczne tablice we wchłoniętych miejscowościach, które takie tablice posiadały, ale również mieszkańcy tych miejscowości przestali mieć realny wpływ na życie społeczno-polityczne samorządu, w którym się znaleźli. W gminach MN miała swoich radnych, w Opolu w tej kadencji samorządu ich nie posiada.
Rafał Bartek jako inny przykład braku wpływu na rzeczywistość społeczności mniejszości podał aktualną sytuację związaną z dyskryminacją dzieci w szkołach. Mówił, że po ograniczeniu przez rząd finansowania nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości z trzech godzin tygodniowo do jednej, w sąsiadujących z Opolem gminach samorządowcy zdecydowali o dofinansowaniu godzin tego języka, by lekcji było więcej.
– W Opolu prezydent nie zdecydował się na taki ruch – mówił Rafał Bartek.
Mniejszość Niemiecka: Uczniowie z mniejszości to obywatele RP
Rafał Bartek omówił również chronologicznie proces wprowadzenia dyskryminacji językowej dzieci z mniejszości niemieckiej (jako polskich obywateli) w Polsce. Wskazał rozczarowanie, jakim jest niezajęcie się tym tematem przez Komisję Europejską i Parlament Europejski.
– Zostały złamane podstawowe prawa człowieka i prawa dzieci, które w Europie podlegają przecież szczególnej ochronie – podkreślił.
Również Bernard Gaida, pełnomocnik Zarządu VdG ds. współpracy międzynarodowej wskazywał na fakt, że ograniczenie dostępu do edukacji – a w ślad za tym dyskryminacja – dotyczy tylko i wyłącznie jednej mniejszości narodowej w Polsce: mniejszości niemieckiej.
Komisja Europejska musi ustosunkować się do petycji
W czasie obrad przedstawiciel Komisji Europejskiej wskazywał, iż złożona petycja dotyczy problemów oświatowych i nie leży w kompetencji Komisji Europejskiej.
Posłowie Europejskiej Partii Ludowej Lorant Vincze i Ulrike Müller wskazywali na fakt że, niedopuszczalne jest, aby w ten sposób traktować swoich obywateli w UE. Europosłanka i była minister edukacji Anna Zalewska z PiS próbowała uzasadnić, iż wprowadzone w 2022 roku rozwiązania prawne w Polsce są odpowiedzią na nierealizowanie przez rząd niemiecki Traktatu między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku.
Ostatecznie mimo sprzeciwu grupy konserwatystów petycja zyskała poparcie innych frakcji. W ślad za tym pozostała petycją otwartą. To oznacza, że Komisja Europejska będzie się musiała do niej ustosunkować.
Mniejszość Niemiecka podkreśla, że to jej sukces.
– To równocześnie kolejny krok, który daje nadzieję na uchylenie dyskryminującego rozporządzenia MEiN – stwierdzają działacze.