Są to obrońcy Paweł Dronia (obecnie Ravensburg Towerstars), Arkadiusz Kostek (JKH Jastrzębie), Jakub Wanacki (GKS Katowice) i bramkarz David Zabolotny (EHC Freiburg). I trzeba przyznać, że każdy z nich dostaje sporo minut, aby się wykazać.
Przypomnijmy, iż w pierwszym meczu mistrzostw biało-czerwoni ulegli po dogrywce Łotyszom 4:5, następnie postawili się Szwedom i przegrali 1:5, tracąc dwa gole w samej końcówce. We wtorek z kolei nie sprostali Francji 2:4 mimo szaleńczej i ambitnej pogoni. Natomiast w środę czeka ich starcie ze Słowacją. W piątek zmierzą się ze Stanami Zjednoczonymi, a dzień później z Niemcami. Na zakończenie zagrają z Kazachstanem (poniedziałek) i może to być mecz o pozostanie w elicie również na przyszły rok.
Rozmowa z Pawłem Dronią
Łukasz Baliński: Nie tylko jako kibice hokeja, ale i opolanie mamy powody do dumy…
Paweł Dronia: Jak najbardziej mamy. Szczególnie, że gdy tak na szybko policzę, to nie wiem, czy któryś klub i miasto ma więcej wychowanków od nas poza Podhalem Nowy Targ. Na pewno jest to zacna liczba. Tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę, że seniorskiego hokeja teraz w Opolu w ogóle nie ma.
– Po meczach z Łotwą i Szwecją czuliście bardziej dumę czy niedosyt?
– To pierwsze. Graliśmy przecież z przeciwnikami z najwyższej półki. Łotysze w ostatnich mistrzostwach świata zajęli trzecie miejsce. Cieszymy się z tego jednego punktu, z przebiegu spotkania była szansa nawet na trzy, ale zabrakło trochę szczęścia i doświadczenia. Wyszło to szczególnie przy golu straconym, gdy graliśmy w przewadze. Niemniej z perspektywy czasu to taki wynik przed turniejem bralibyśmy w ciemno, bo w dalszej części zmagań może przybliżyć nas do celu. A tym jest utrzymanie się w elicie.
– W ekipie ze Skandynawii jest 18 przedstawicieli NHL, a i tak sędziowie też parę razy niepotrzebnie jej pomogli.
– Nie trzeba się jakoś szczególnie znać na tej dyscyplinie, żeby wiedzieć, iż między naszymi reprezentacjami jest olbrzymia przepaść. Tutaj nie można było nawet myśleć o zwycięstwie. W hokeju nie zdarzają się takie sensacje jak np. w piłce nożnej. Już to 1:3 byłoby świetnym wynikiem, ale przy podwójnej karze w końcówce straciliśmy dwie bramki. Przez to było potem lekkie rozczarowanie. Niemniej powtórzę: gdyby nam ktoś przed meczem zaproponował takie finałowe rozstrzygniecie, to pewnie byśmy nie pogardzili, bo większość fachowców wieszczyła nam dwucyfrówkę. Przecież gdy się popatrzy na skład Szwedów, to już pierwsza para obrońców Eric Karlsson i Victor Hedman to jest około 20 milionów dolarów na sezon w NHL. I mnóstwo punktów z goli czy asyst.
– I jak to jest mierzyć się z takimi zawodnikami?
– To było coś niesamowitego. Po tylu latach zasłużyliśmy na szansę gry w elicie i samo to, że mogliśmy z nimi rywalizować, to jest jak wygrana na loterii dla hokeisty. I tylko się cieszyć że jeszcze mamy w grupie Stany Zjednoczone, choć w składzie Niemiec czy Słowacji również nie brakuje uznanych graczy.
– Tym bardziej szkoda tego spotkania z Francją.
– Źle weszliśmy w to spotkanie, nogi nie nosiły tak jakbyśmy chcieli. Przeciwnik grał lepiej z krążkiem i więcej się z nim utrzymywał. Oddawał więcej strzałów i w przeciwieństwie do nas umiał wykorzystywać przewagi. Pod koniec drugiej tercji udało nam się strzelić bramki, które dodały skrzydeł i wiary, że możemy jeszcze coś ugrać. Na trzecią część plan był taki, żeby szybko strzelić kontaktową bramkę i powalczyć o punkty. Niestety przeciwnik dobrze bronił i kontrolował przebieg spotkania. Wygrał zespół bardziej doświadczony i ograny w hokejowej elicie. Teraz nastawiamy się najbardziej na Kazachstan. Wygrana powinna dać utrzymanie w elicie. Bo to wspomniane „oczko” z Łotwą naprawdę może zrobić różnicę.
– Czujecie wzrastające zainteresowanie wokół waszych meczów, że to szansa dla całej dyscypliny?
– Niestety, hokej w naszym kraju jest mało popularny, poza Śląskiem i Gdańskiem. Mam jednak nadzieje, że dzięki naszej grze pójdzie to do przodu. Szkoda też, że transmisje nie są na jakimś otwartym kanale. Na razie nie nastawiamy się na coś szczególnego. Co będzie, to będzie, a my skupiamy się na tym, żeby wykonać swoją pracę, bo cel jest w naszym zasięgu. A co z tego potem wyjdzie, jakie będzie przełożenie na rozwój tego sportu, to się okaże.
– Na trybunach w pobliskiej Ostrawie trwa święto. Polscy kibice też, tak, jak wy, prezentują się godnie.
– Atmosfera na widowni jest świetna i jak tylko mogę, tam zaglądam. Na każdym meczu hala jest praktycznie wyprzedana, a to przecież 11 000 miejsc. Przy naszych spotkaniach też był komplet albo prawie, czuć to wsparcie fanów, więc tym bardziej świetnie się gra. I dlatego również warto się utrzymać w elicie na kolejny rok.
Czytaj także: Z Orlika Opole na mistrzostwa świata w hokeju na lodzie!