Długo jednak wcale się na to nie zanosiło. Co prawda początkowo spotkanie miało dość wyrównany przebieg, ale wydawało się, że gra gospodarzy może się posypać po czerwonej kartce dla Dawida Krysiaka (z rzutu karnego trafił piłką Adama Malchera w twarz). To właśnie po tej sytuacji opolanie zdobyli cztery bramki pod rząd i wyszli na prowadzenie 9:5. Pozwolili jednak rywalom wrócić do gry i to mimo tego, że ci w międzyczasie stracili kolejnego zawodnika. Tym razem za faul, a czerwoną kartkę obejrzał Hubert Wiśniewski. Tego również goście w pełni nie wykorzystali i schodzili do szatni przy prowadzeniu „tylko” 18:17.
W pierwszej fazie drugiej połowy wydawało się jednak, że w miarę kontrolują przebieg zawodów… Po czym między 40 a 50 minutą gry zupełnie stanęli. Rzucili bowiem tylko jednego gola (i to z rzutu karnego), a szczecinianie aż siedem. Tym samym gwardziści przegrywali już 23:27. W coraz lepszej grze rywala pomagała postawa Maksyma Wiunika. Ten nie dość, iż bardzo dobrze wywiązywał się ze swojego podstawowego zadania jako golkipera, to jeszcze zanotował dwa trafienia na pustą bramkę Gwardii. To z kolei w sporej mierze dlatego, że wówczas to opolanie często otrzymywali kary i brakowało im zawodnika w polu, w związku z czym Rafał Kuptel decydował się na manewr gry bez bramkarza.
Na finiszu gospodarzom grało się tym łatwiej, że w naszym zespole – za gradację kar – boisko opuścić boisko musiał Mateusz Jankowksi (podobnie jak Łukasz Kucharzyk). Popularny „Jankes” wcześniej bowiem rozgrywał dobry mecz w ataku rzucając siedem bramek.
Sandra Spa Pogoń Szczecin – Gwardia Opole 35:29 (17:18)
Gwardia: Malcher, Lellek – Jankowski 7, Czyczykało 5, Kawka 4, Monczka 4, Widowski 3, Fabianowicz 2, Wojdan 2, Hryniewicz 1, Scisłowicz 1, Koc, Kucharzyk, Morawski, Sosna, Stempin.