Jakie problemy mają najczęściej uczniowie? Te związane z nauką, karierą w przyszłości czy indywidualne?
– Problemy związane ze zdrowiem psychicznym to tendencja, która lawinowo rośnie. I niestety, można przewidywać, że w tym roku szkolnym nie będzie lepiej. To dlatego, że teraz w szkole ponadpodstawowej mamy młodzież od 13 do 19 roku życia w najtrudniejszym okresie rozwoju psychospołecznego. 13-latki to dzieci, które silniej doświadczają lęku. A co za tym idzie stresu, nadmiernego zamartwiania się. W nowej szkole mogą ich przerażać nawet same korytarze pełne młodzieży. A więc tym wszystkim 13-latek jest zagubiony. Wówczas wymaga wsparcia. Liczna jest też grupa 14-latków, którzy też nie zawsze sobie radzą z adaptacją społeczną w nowej sytuacji szkolnej.
Co może zrobić w takiej sytuacji pedagog szkolny?
– Z biegiem czasu to wszystko powinno się poukładać. Ponieważ pedagog nie jest już samotną wyspą. Pracujemy zespołowo. Pomagamy wszyscy, wówczas to daje efekty. Kontakt indywidualny z uczniem ma duże znaczenie. Dlatego, że pozwala oswoić nieznane – to moja rola i psychologa. Duże znaczenie ma tutaj również wsparcie rówieśnicze i praca wychowawcy. Jednak na pewno nie przyspieszymy ich rozwoju fizycznego i psychicznego. Np. umiejętności analitycznego i abstrakcyjnego myślenia, co jest ważne przykładowo w nauczaniu matematyki w liceum. Prowadzimy szereg działań wspomagających, naszymi partnerami są rodzice. Bo to oni często sygnalizują, że dziecko sobie nie radzi.
Na czym polega to „nieradzenie sobie”?
– Występuje nadwrażliwość na stresujące sytuacje. A dziecko w tym wszystkim emocjonalnie sobie nie radzi. To z kolei co ma odzwierciedlenie zarówno w relacjach rówieśniczych, jak i edukacyjnych. Dodatkowo często zaczynają się problemy zdrowotne.
W tym miejscu muszę powiedzieć, że znów my dorośli zrobiliśmy coś nie tak. Bo być może wysłaliśmy dziecko za wcześnie do szkoły, żeby się nie nudziło, a jego rozwój przebiegał szybciej. Ale z drugiej strony, przecież człowiek ma zdolność przystosowywania się…
– Musi być jednak wsparcie, dzięki któremu dziecko nam się w szkole zaadaptuje. Dodatkowo obserwujemy również, jak wygląda sytuacja edukacyjna. To znaczy czy nie trzeba wsparcia. Na przykład zindywidualizowanej ścieżki kształcenia, albo zajęć dydaktyczno-wyrównawczych. Robimy wszystko, żeby pomóc.
Współcześnie roztacza się opiekę nad uczniami, a mimo tego statystyki związane z chorobami psychicznymi u dzieci i młodzieży rosną.
– Współczesne młode pokolenie jest określane jako „dzieci płatki śniegu”, o bardzo delikatnej osobowości. To są często dzieci przebodźcowane. One łączą w swoim życiu świat wirtualny i świat realny. Zarówno jeden, jak i drugi jest wymagający. Chcemy, żeby dziecko się doskonale rozwijało i chcemy mu stworzyć warunki, których nie miało starsze pokolenie. Taki młody człowiek uczestniczy w tak wielu zajęciach popołudniowych, szkolnych i pozaszkolnych. Dodatkowo weekendy też ma często zajęte. No i trzeba przecież przygotować się do lekcji. A doba ma 24 tylko godziny…
Chodzi też o zwykłe pobycie samemu ze sobą…
– Nie ma czasu na autorefleksję, ale nie ma też czasu na budowanie więzi z najbliższymi. A w okresie adolescencji kryzys pomiędzy rodzicami a dziećmi zawsze się pojawia. Jeśli relacja z rodzicem nie została zbudowana, dziecko było tylko „zaopiekowane”, a rozmowy dotyczyły wyłącznie szkoły, czy zajęć popołudniowych, to będzie trudno.
Jak reagują rodzice na uwagi, że coś poszło nie tak?
– Spotykam zazwyczaj chętnych i otwartych na zmiany rodziców. Chcących współpracować, żeby pomóc dziecku. Ale często przyznają, że są w permanentnym natłoku otaczającego i ciągle zmieniającego się świata. Pandemia, wojna na Ukrainie. Przecież my dorośli też borykamy się ze swoimi problemami. Jesteśmy wobec nich czasem bezradni. Mimo to musimy jednak pomóc swojemu dziecku. Wówczas wspieram, mobilizuję zadaniowo.
Często powtarzamy pandemia, czy wojna, ale może to najpierw rodzicom potrzeba wsparcia, a dopiero później można rozmawiać o dzieciach?
– Są takie możliwości, chociażby w poradni psychologiczno-pedagogicznej, jest to „Szkoła dla Rodziców i Wychowawców”. Wielu naszych rodziców ją ukończyło. Tam pojawia się grupa rodziców poszukujących sposobu na nawiązanie głębszych relacji z dziećmi.
Ale większym problemem są nie ci rodzice, którzy przychodzą, ale ci, którzy uważają, że pomocy nie potrzebują?
– My często proponujemy pomoc rodzicom, ale możemy wyłącznie argumentować. Również motywować do pracy własnej. Najtrudniej jest wówczas, gdy rodzic też wymaga pomocy specjalistycznej.
Przyznam się pani, że kiedyś zostałam poproszona do jury oceniającego spektakle terapeutyczne. I popatrzyłam jak widzą nas dorosłych, rodziców młodzi ludzie. Byłam szczerze zdziwiona, że tak wiele mi umyka i istotnych spraw nie widzę.
– Jako społeczeństwo pędzimy cały czas do przodu, nie zatrzymując się. Jesteśmy nastawieni na życie tu i teraz. Po to żeby wszystko zagrało i było w porządku. No i generalnie mamy w społeczeństwie problem z autorefleksją. Zatrzymujemy się w czasie urlopu. Mimo to to zupełnie coś innego. Ponieważ chcemy odpocząć, a nie podejmować w tym okresie trudne tematy. A temat problemów mojego dziecka to ciężki temat. Nasza młodzież dotyka tego tematu – robi spektakle, na które zaprasza rodziców.
No i model rodziny to najczęściej dwa plus jeden…
– Trudniej jest w rodzinie, gdzie jest jedno dziecko. Wówczas ze strony rodzica potrzebna jest większa troska. Prawidłowy rozwój dziecka to rozwój w grupie. Musimy o to zadbać, no i obserwować. Jest też druga sprawa, bo statystycznie rodzin, gdzie dziecko jest wychowywane przez jednego rodzica, jest coraz więcej. Bywa, że jest wychowywane naprzemiennie. Często problem jest nie w tym, że rodzice nie są razem. Ale najważniejsze, czy ci rodzice potrafią porozumieć się w kwestii wychowania dziecka. Mamy również dzieci w rodzinach zastępczych, wychowywane chociażby przez dziadków. Oni są często w wieku senioralnym. To wymaga od nas uważności na ich problemy i zwyczajnej serdeczności.
Wśród młodych jest też coraz więcej zachowań ryzykownych.
– Czasem to rodzice, a czasem my zauważamy, że z dzieckiem coś dzieje się nie tak. I tu nie tylko chodzi o środki psychoaktywne niedostępne formalnie, ale też te dostępne. Na przykład leki. Nie tylko pobudzające, ale też uspokajające, żeby nie przeżywać zbyt dużego stresu. Może być i tak, że to presja na wyniki w nauce jest tego przyczyną. To również uzależnienia od nowych technologii… Jest ich wiele. Staramy się jako szkoła zapobiegać i pomagać. Nie pozostawiamy młodego człowieka z tym problemem. Później wspólnie z rodzicem monitorujemy sytuację.
Kiedy więc obwiniamy pandemię za problemy psychiczne dzieci i młodzieży, to może należałoby powiedzieć, że pandemia zatrzymała wszystkich w domu i raczej unaoczniła już istniejące problemy.
– Tak, to prawda, że pandemia obnażyła sytuacje związane z relacjami rodzinnymi. Często się wydawało, że jesteśmy dobrze funkcjonującą rodziną, bo wszystko działało. Ale kiedy znaleźliśmy się ze sobą, zamknięci w czterech ścianach, to okazało się, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nie potrafimy sobie zorganizować czasu wspólnego.
Jak pani pracowała w okresie pandemii?
– To był najtrudniejszy czas mojej pracy zawodowej. Byłam pod telefonem przez całą dobę. Najtrudniejszy był ten pierwszy okres, kiedy wszystko było pozamykane. Młodzi ludzie wymagali wsparcia. Czasem takiej zwykłej rozmowy. Czasem też była potrzebna rozmowa doradcza, jak reagować przy konfliktach, jak rozluźnić atmosferę w domu, co zrobić samemu, żeby atmosfera nie była taka napięta. Jak wesprzeć rodziców, bo oni też byli zestresowani. Trudniej było z klasami pierwszymi. Wyzwaniem było zbudowanie relacji np. przez telefon, czy rozmowa z włączoną kamerą.
Jak reagowali ci młodzi ludzie?
– Nagle zostali rzuceni na głęboka wodę i zobaczyli realne problemy rodzinne. Czasem dotyczyło to konfliktów pomiędzy rodzicami, niestabilności finansowej rodziny, ale też opieki nad osobami starszymi. Do tego były pogrzeby, ponieważ wokół umierali ludzie. Mimo to w zdecydowanej większości zaczęli sobie radzić. Tak jak dorosłe młode osoby.
A jeśli chodzi o edukację, o rozwój i karierę, czy to nie ma wpływu na psychikę tych młodych ludzi?
– Owszem, w początkowym okresie po powrocie do szkoły występowały trudności. Jednak uczniowie cieszyli się, że są znowu razem. Dlatego wprowadziliśmy szereg działań ułatwiających im edukację. Chociażby ocenianie kształtujące. Wykazując dbałość o ich dobrostan psychiczny wprowadziliśmy program profilaktyczny „Projekt Lustro”. Jeśli poprzeczka jest zbyt wysoko postawiona, to młody człowiek nie zawsze temu sprosta. Dlatego w szkole wprowadzamy ”Tutoring – program pedagogiki dialogu”. Uczeń poznaje swoje talenty i potrzebę ich rozwijania. Jest objęty spójną opieką rodzicielską i szkolną. Ma odkrywać i rozwijać swoje pasje pod kierunkiem nauczyciela – tutora. Wtedy tworzy z nim relację, ale buduje również relacje ze swoim rodzicem. Realizacja „Lustra” i „Tutoringu” to moje marzenie. Gdy pytam uczniów, czy są zadowoleni z wyboru szkoły, to widzę duży uśmiech na twarzy i to jest piękne.
Rodzice zbyt często wywierają na dzieci presję.
– Zdarza się, że dziecko jest zmuszane do pójścia w kierunku, w którym rodzic sobie wymarzył. To może doprowadzić do stanów lękowych, lękowo-depresyjnych, a potem do depresji. Kiedy dochodzi już do takich sytuacji, to priorytetem jest leczenie terapeutyczne, psychiatryczne. A nie edukacja. Dlatego też zawsze mówię uczniowi, kiedy ma problemy zdrowotne, że zrobimy wszystko, żeby mu pomóc. Jeśli stan zdrowia będzie utrudniał uczęszczanie do szkoły, to szkoła na niego poczeka. Bo najważniejsze jest jego zdrowie i poczucie bezpieczeństwa.
Pani jest w miejscu, gdzie te wszystkie problemy społeczne są widoczne.
– Mieliśmy już pokolenie X,Y,Z. I za każdym razem musieliśmy się doskonalić zawodowo, żeby sprostać wyzwaniom i pomóc młodzieży. Żyjemy w globalnej wiosce i trendy wychowawcze się zmieniają. Więc i my dorośli musimy się dostosować, żeby zrozumieć i mądrze wychować młodych ludzi.
Janina Sojka-Parusel – Pedagog szkolny i filozof. Filozofia pomaga jej w dogłębnej analizie i umiejętności prowadzenia rozmowy. Młodym ludziom pomaga tworzyć filozofię własnego życia. Uczy postrzeganie drugiego człowieka z imperatywem moralności Kanta: „Niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie”. Zwraca mocno uwagę na pozornie nieistne sformułowania, bo te mogą być wskazówką, jak pomóc w życiu młodemu człowiekowi.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.