W spotkaniu w Teatrze Śląskim w Katowicach – które zainicjował Szczepan Twardoch, urodzony w Knurowie, a mieszkający w Pilchowicach prozaik i publicysta piszący po polsku, a okazyjnie także po śląsku – uczestniczyli obok wielu profesorów Uniwersytetu Śląskiego, pisarzy i lingwistów, w gronie propagatorów ślonski godki i tożsamości przedstawiciele naszego regionu. Byli nimi Pejter Długosz, prezes Wydawnictwa Silesia Progress oraz Wojciech Glensk, muzyk i radiowiec.
Jest Rada Języka Śląskiego
Obaj panowie przed laty zakładali Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Obaj też zostali członkami Rady Języka Śląskiego. Powołał ją reprezentowany przez Rafała Adamusa zarząd Pro Loquela Silesiana – Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy.
Zajmie się ona m.in. kodyfikacją języka śląskiego, tworzeniem jego literackiego standardu, będzie współpracować z organami administracji m. in. w kwestiach edukacji, opiniowania nazw śląskich dla nowych towarów i usług itp.
Rektor Uniwersytetu Śląskiego zapowiedział rozpoczęcie szerokich badań z udziałem śląskich badaczy edukacyjnych i językowych potrzeb Ślązaków.
Uczestnicy spotkania byli zdania, że podtrzymywanie i budowanie śląskiej tożsamości wymaga dwutorowych działań – zarówno nauki języka śląskiego, jak i zajęć poświęconych historii i specyfice kulturowej Śląska.
– Przede wszystkim liczymy na to, że Rada Języka Śląskiego pomoże stworzyć „mapę drogową” przy składaniu wniosku o uznanie śląskiego za język regionalny – mówi Wojciech Glensk. – A potem będzie koordynować dalsze działania. Bo uzyskanie tego statusu oznacza także obowiązki: Będzie możliwość nauczania śląskiego w szkołach, ale do tego trzeba mieć wykształconą kadrę.
Pan Wojciech zapewnia, że ideą nauczania mowy śląskiej będzie jak najgłębsze poszanowanie jej różnorodności zarówno, gdy idzie o słownictwo, wymowę itd.
Nadzieje Ślązaków. Różnorodność jest atutem
Ta różnorodność jest duża. Ta sama czerwona kapusta może być w różnych śląskich miejscowościach np. niybiesko, cerwono, modro i światło.
– Różnice w słownictwie świadczą tylko o bogactwie języka śląskiego – przekonuje Wojciech Glensk. – W literackiej polszczyźnie też mamy synonimy i wyrazy bliskoznaczne, więc i po śląsku ktoś powie na skarpety fuzekle, a ktoś inny zoki. I to nie jest problem.
Śląski się unifikuje. Sto lat temu byli ludzie, którzy przez całe życie nie opuszczali swojej wsi – może z wyjątkiem wyjazdu na targ. Dzisiaj wszyscy się przemieszczają, komunikują w sieci, słyszą się więc nawzajem.
– Efekt jest taki, że coraz częściej Ślązacy w Katowickiem używają – czasem nie do końca świadomie – zwrotów opolskich i odwrotnie – podkreśla Wojciech Glensk. – Nastawienie Ślązaków się zmieniło. Kiedyś łatwo było usłyszeć podszyte może nie pretensją, ale jakimś dystansem: „U nos się tak niy godo”. Kto tak egoistycznie myślał, robił sobie krzywdę. Bo nikt mu nie zarzucał, że to on „źle godo”. Bogactwo gwary polega na tym, że każdy może swobodnie mówić inaczej. Tak, jak się w jego otoczeniu mówi.
Alfabet jest
Akceptacji języka śląskiego jako regionalnego powinna też sprzyjać ogromna, trwająca latami oddolna praca nad tym językiem.
– Sprawa pisowni jest dopięta od dekady – dodaje Wojciech Glensk. – Ten tzw. zapis ślabikorzowy konkretny i ustandaryzowany uwzględnia opolską specyfikę fonetyczną. Naprawdę można swobodnie po śląsku pisać. Jest już nawet dostępny przekład Tolkiena na śląski, z oryginału, bez pośrednictwa literackiej polszczyzny. Bo też autor przekładu, Grzegorz Kulik, perfekcyjnie zna angielski. Właśnie on stworzył także „Korpus śląskiej mowy” zawierający 5 mln słów zaczerpniętych z pism źródłowych – pamiętników, gazet śląskich itd. On je od lat pracowicie spisuje i dodatkowo weryfikuje w terenie. Kiedyś zadzwonił do mnie, bo w „Trybunie Opolskiej” z roku 1950 lub 1951 znalazł tekst, a w nim wypowiedź pani, która w śląskim etnolekcie powiedziała redaktorowi, że gdzieś tam „szoł siandara”. Ja słowa siandara nie znałem, ale dla moich rodziców było oczywiste, że oznacza ono policjanta (wywodzi się brzmieniowo od żandarma – przyp. red.). Już później znalazłem powiedzenie używane pod Strzelcami Opolskimi: „Niych cię Ponbócek broni, jak cie siandara goni”.
Nadzieje Ślązaków – wśród nich śląski poseł
Obok parlamentarzystów z województwa śląskiego gościem spotkania był także opolski poseł Adam Gomoła (Polska 2050 Trzecia Droga), najmłodszy członek nowo wybranego Sejmu, który w kampanii wyborczej mocno swoją śląskość deklarował.
– To, iż uznania mniejszości śląskiej wciąż nie ma, jest dla mnie smutnym pokłosiem okresu PRL – mówił niedawno w wywiadzie dla „O!Polskiej” poseł Gomoła. – Wtedy mniejszości podlegały MSWiA, czyli resortom siłowym i traktowano je jako lokalny folklor, tolerując co najwyżej stroje ludowe. A jak słucham tekstów o ukrytej opcji niemieckiej albo – jeszcze w czerwcu tego roku – polityka prawicy, który uważa, że w województwie śląskim powinno być więcej Wojsk Obrony Terytorialnej, żeby tych separatystów pilnować, to myślę, że niektórzy mimo upływu lat wcale się bardzo od PRL-u nie oddalili. Mamy ten komfort, że wszystkie partie bloku demokratycznego biorące udział w wyborach opowiadały się za uznaniem śląskiego za język regionalny, a my jako Polska 2050 mówiliśmy o śląskiej tożsamości regionalnej najwięcej. To wszystko sprzyja temu, aby to uznanie się wydarzyło.
Kodyfikacja języka
Ślązacy przez dziesięciolecia byliśmy niedostrzegani przez państwo polskie. Nie ma instytucji, które by się zajmowały kodyfikacją języka śląskiego.
– Więc to będzie wyzwanie, ale uważam, że do końca tej kadencji jest możliwe doprowadzenie do uznania śląskiego za język regionalny – mówi poseł Gomoła. – Może uda się wprowadzić maturę z języka śląskiego. Bo naprawdę dużo już zrobiono. Oddolnie, bez udziału państwa polskiego, a nawet wbrew niemu.
Obecność posłów z partii, które wkrótce stworzą nową koalicję rządową, jest o tyle zrozumiała, że szanse na spełnienie – po wielu latach – postulatów działaczy śląskich wzrosły bardzo po dwóch głośnych wypowiedziach Donalda Tuska w kampanii wyborczej.
Do pierwszej przylgnęło nieco patetyczne miano deklaracji radzionkowskiej.
– To moja deklaracja, że dokończymy to, co ludzie stąd zaczęli bez powodzenia, czyli uznanie języka śląskiego jako języka regionalnego – mówił Donald Tusk podczas wizyty w Radzionkowie w niedzielę 19 marca 2023 r. Burmistrz Radzionkowa liderowi Koalicji Obywatelskiej wręczył Nowy Testament w języku śląskim z dedykacją: „Kaszubowi Donaldowi Tuskowi z serdeczną prośbą, aby zadbał o bogactwo polskiej kultury w różnorodności językowej”.
Nadzieje Ślązaków. Donald Tusk popiera
– Kiedy zobaczyłem tę determinację, wtedy zrozumiałem, że kwestia języka śląskiego to nie tylko to, co już zrobiliście, są wreszcie zasady pisowni języka śląskiego, stał się on językiem literackim, ludzie piszą w nim powieści, eseje, wiersze, tłumaczenia, ale przede wszystkim fakt, że Ślązacy tego chcą, są dumni ze swojej godki i mają do tego pełne prawo – mówił w odpowiedzi Donald Tusk. – Skoro tylu ludzi jest w to zaangażowanych, skoro tylu ludzi kocha swój język, to trzeba im go dać, bo to najoczywistszy wyraz szacunku dla historii i kultury – podkreślił.
O uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną lider opozycji mówił w sierpniu na Campusie Polska Przyszłości.
– Prawa wypływające z faktu, że ktoś jest wspólnotą etniczną – jak najbardziej tak, więc jednoznacznie będę za tym – obiecał przewodniczący Platformy Obywatelskiej, cytowany przez portal Ślązag.pl. – Czuję się dość kompetentny jeśli chodzi o kwestie etniczności i narodowości ze względu na długoletnią walkę o uznanie odrębności etnicznej kaszubskiej i języka regionalnego kaszubskiego. Jest ta dyskretna, ale istotna różnica z punktu widzenia całego państwa: czy mówimy o mniejszości etnicznej czy mniejszości narodowej – zaznaczył. – Moja rada jako Kaszeby i Polaka, i Europejczyka, byłaby taka, by skutecznie zawalczyć o prawa, jakie mają mniejszości etniczne, także dla wspólnoty śląskiej. I żeby nie mówić o mniejszości narodowej, bo to może być przeciwskuteczne i może zakończyć się stratami z punktu widzenia interesów etnicznej wspólnoty śląskiej.
Spis argumentem
Argumentu za uznaniem Ślązaków za mniejszość etniczną dostarcza przede wszystkim ich liczba w spisie powszechnym 2021 roku.
Ślązacy okazali się zwycięzcami spisu wśród mniejszości narodowych i etnicznych, choć formalnie nie są jeszcze żadną z nich i nie było ich tym samym w spisie mniejszości, które ankietowani mieli do wyboru. Musieli wejść do kolejnej zakładki „Inne” i dopiero tam swoją śląskość zadeklarować. Przy czym słowo „śląska” system podpowiadał już po naciśnięciu literki „ś”. Przynależność do śląskości zadeklarowało 596244 ankietowanych. Z tego dla 236588 była to pierwsza deklaracja, dla 359636 druga.
Trzeba uczciwie powiedzieć, że blisko 600 tys. deklarujących przynależność do mniejszości śląskiej to o około 250 tys. mniej niż przy Narodowym Spisie Powszechnym dekadę wcześniej, ale to raczej tamten wynik z roku 2011 był przekłamany. Wtedy wiele osób deklarowało – także poza Śląskiem – śląską tożsamość, protestując przeciw wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o śląskości, która jest – jak twierdził – zakamuflowaną opcją niemiecką.
– Według tamtego spisu liczba deklaracji śląskości przekroczyła 850 tysięcy, z czego około 370 tysięcy osób zadeklarowało narodowość śląską jako jedyną – przypomina Wojciech Glensk. – To w reakcji na te wyniki założyliśmy razem z Pejterem Długoszem, znajdujące się obecnie w wyniku decyzji sądu w stanie likwidacji, Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Uznaliśmy, że nie może być tak, iż tak duża grupa etniczna nie ma swojej oficjalnej reprezentacji. Ale już wtedy myśleliśmy o mniejszości etnicznej, takiej, jaką są w Polsce Romowie, Łemkowie, Karaimi i Tatarzy, czyli te społeczności, które nie mają osobnej przynależności państwowej.
Język i tożsamość tworzą wspólnotę
Jest sprawą do rozstrzygnięcia, czy starania o język regionalny i bycie mniejszością etniczną prowadzić osobno (najpierw język, mniejszość później) czy jednocześnie. Uczestniczący w czwartkowym spotkaniu kaszubski aktywista dr Artur Jabłoński posłużył się dla opisania tego dylematu obrazem rodem z koszykówki: Czy idąc pod kosz próbować dwutaktu, czy może lepiej rzucić od razu za trzy punkty? Ale precyzyjny plan, jak tę prawną drogę prowadzić i pokonać jeszcze powstaje.
Swoją rolę do odegrania będzie miał także Pałac Prezydencki. Posłowie prowadzą z prezydentem Andrzejem Dudą pierwsze rozmowy.
Artur Jabłoński, z perspektywy 20 lat doświadczeń, mówił Ślązakom, że brak uznania za mniejszość (Kaszubi nią nie są) rozmywa troskę o tożsamość i rodzi myślenie typu: Po co mówić z dziećmi po kaszubsku w domu, skoro nauczą się w szkole. Język i tożsamość razem budują poczucie wspólnoty.
Ślązak a Kaszub
Ślązaków od Kaszubów różni to, że scala ich nie tylko niepowtarzalny język, ale niepowtarzalna historia i co za tym idzie, kultura.
– Dla nas charakterystyczna jest przede wszystkim pograniczność i mieszanie się kultur – przypomina Wojciech Glensk. – My mamy wpływy czeskie, polskie, austrowęgierskie, pruskie. Ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że także kresowe. To się wszystko wzajemnie przenika. A tworząc mniejszość etniczną, nie powinniśmy niczego ani nikogo się wyrzekać. Przeciwnie. Ja sam, pielęgnując w sobie tożsamość śląską, niczego nie wykluczam, a wszystko dopuszczam. Niektórzy mówią o nas Ślązakach: Ani Polak, ani Niemiec. A jest dokładnie odwrotnie: i Polak, i Niemiec, i jeszcze znacznie więcej. Mamy w sobie wszystkie te wpływy, które nieco wyżej wymieniłem i wszystkie one zasługują na jednakowy szacunek. Bo każdy z nich nas kształtuje – dodaje.
Nie wszyscy i nie zawsze tak myślą. Widać to dobrze w podręcznikach historii Śląska. Niemieckie zwykle starają się niwelować polskie wpływy. Polskie – także często pisane pod tezę – możliwie ograniczać oddziaływanie niemieckości.
– Ale już śląskość obserwowana z perspektywy historii własnej rodziny pokazuje, że ta prawda jest o wiele bardziej złożona i znajduje się gdzieś pomiędzy tymi skrajnymi tezami – podsumowuje Wojciech Glensk. – I to jest w moim przekonaniu Śląsk najbardziej prawdziwy.
Czytaj także: Adam Gomoła: Ślązacy powinni być uznani za mniejszość etniczną
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.