Grać tak jak na finiszu jesieni
Kluczborczanie jesień zakończyli na trzecim miejscu w tabeli grupy III, notując kapitalny finisz. Wygrali cztery ostatnie mecze i nie przegrali łącznie w ośmiu spotkaniach z rzędu. Tym samym uzbierali 35 punktów, o siedem mniej niż pierwszy w stawce Rekord Bielsko-Biała (pełna tabela TUTAJ).
– Nasz plan na wiosnę to pozostanie w czołówce i naciskanie na lidera. Nie pompujemy jednak balonika. Do każdego meczu będziemy podchodzić z chęcią zwycięstwa, tak, by dawać dużo radości zarówno sobie samym, jak i kibicom – tłumaczy trener Łukasz Ganowicz, nie kryjąc przy tym, iż nie może się już doczekać powrotu do gry. – Najważniejsze to fakt, iż kończymy zimę niemalże w 100 procentach zdrowi. Nikt nie miał jakichś nieprzyjemnych urazów. Co cieszy tym bardziej, że wykonaliśmy dużo ciężkiej pracy i dobrze, że te organizmy wytrzymały. Wreszcie też schodzimy już z tej sztucznej murawy, a po chłopakach widać chęć gry.
Jego podopieczni zimą rozegrali siedem meczów. Sześć z nich to były sparingi. W nich to ograli kolejno Stal Brzeg 1-0, GKS Bełchatów 2-1, Skrę Częstochowa 2-0 i Ruch Zdzieszowice 5-0. Przegrali natomiast dwa starcia: z Odrą Opole 0-5 i Victorią Częstochowa 1-4. Mają już także za sobą mecz o stawkę, a był nią półfinał wojewódzkiego Pucharu Polski. I w ramach walki o ten etap dość pewnie pokonali w Opolu rezerwy Odry 2-0.
– Cieszy ten awans, ale tak uczciwie mówiąc, to z wszystkich biorących udział jesteśmy najwyżej rozstawionym zespołem, jeśli chodzi o poziom rozgrywkowy i fajnie byłoby w końcu zagrać w finale. Tym bardziej rozgrywanym u nas na stadionie. Myślę, że byłoby wtedy jeszcze większe zainteresowanie – zaznacza szkoleniowiec MKS.
I nie ma rewolucji
W kadrze jego zespołu obyło się bez rewolucji. Do drużyny dołączyło tylko dwóch nowych zawodników. To blisko 26-letni napastnik Dawid Wojtyra oraz pomocnik o statusie „młodzieżowca” Kacper Dachnowski. Pierwszy z nich ostatnio grał w drugoligowej Skrze Częstochowa, a swego czasu zagrał dla niej także na zapleczu elity. Bronił również barw Sokoła Ostróda, Olimpii Elbląg czy rezerw Rakowa Częstochowa (pełne CV TUTAJ). Drugi to 21-latek rodem z Opola, gdzie uczył się piłkarskiego abecadła (Gwardia, Odra), potem przeniósł się do Śląska Wrocław (drużyny młodzieżowe, rezerwy). Do MKS-u trafił już jednak z LZS-u Starowice, gdzie występował na jesień (więcej TUTAJ).
Wśród wzmocnień można w pewien sposób liczyć także defensora Nataniela Szotę, który wraca do gry po blisko półtorarocznej przerwie spowodowanej kontuzją.
Odszedł jedynie Patryk Moś, wypożyczony do Polonii 1908 Marcinki Kępno. W 4. lidze wielkopolskiej ma zbierać minuty gry i dochodzić do siebie po kontuzji. W kategorii „ubyli” jest jeszcze Marcin Przybylski, choć on z zespołem pożegnał się jeszcze w połowie listopada.
– Co do zupełnie nowych twarzy to jestem bardzo zadowolony z ich zakontraktowania. Kacper to chłopak stąd, z województwa opolskiego, fajnie się pokazał na testach, do tego wciąż jest młodzieżowcem. Dawid z kolei już na sparingach udowodnił, że może być nie uzupełnieniem, a wzmocnieniem – zauważa popularny „Gana” dodając, iż nie jest zwolennikiem rewolucji. – Często jestem przymuszony do takich sytuacji, ale teraz w końcu jest spokój i stabilizacja. Liczę że to będzie owocowało naszą jeszcze lepszą gra. Cieszy mnie też to, że na treningu mam 22 chłopaków i jest już rywalizacja na tym etapie. To zawsze procentuje gdy zajęcia są takiej jakości.
Czytaj także: Piłka nożna w pełni wraca na opolskie boiska