Inauguracyjna odsłona była wyrównana do momentu aż obie ekipy osiągnęły dwucyfrową liczbę punktów. Wtedy to po atakach Janusza Górskiego i Mateusza Lindy miejscowi odskoczyli na 13:10. Później znowu wróciła wzajemne wymiana ciosów, aczkolwiek już ze wskazaniem na kluczborczan, którzy w pewnym momencie mieli pięć „oczek” więcej. Wtedy podopieczni Mariusza Łysiaka zaczęli popełniać błędy i rywale zbliżyli się na dwie piłki. Na szczęście ci pierwsi w poru się obudzili i triumfowali do 21.
Po zmianie stron znowu trwała zacięta walka, ale tym razem ze wskazaniem na ekipę z Podlasia (8:5). Dzięki temu jej przedstawiciele byli potem cały czas o krok do przodu. Taką sytuację mieliśmy do stanu 18:16 dla nich. Wtedy to już zupełnie przejęli inicjatywę i gdy mieli po swojej stronie sześć wygranych akcji więcej było już jasne, że żadna krzywda w tej partii im się nie stanie. I tak też faktycznie było.
To podziałało odpowiednio na miejscowych którzy od początku trzeciej części starali się nadawać ton gry. Nie unikali jednak błędów co pozwoliło przyjezdnym pozostawać w grze. Od stanu 15:12 dla naszych siatkarzy przechylili na swoją szalę cztery piłki z rzędu i potem już w pełni kontrolowali wydarzenia na parkiecie zwyciężając 25:18.
Taki obrót spraw podziałał tym razem na gości, którzy szybko odskoczyli na 8:3. Kluczborczanie jednak zerwali się do ataku i „doszli” ich na punkt straty. To jednak kosztowało ich na tyle sił, że team z Białegostoku znowu zaczął „odjeżdżać” i na finiszu było już 23:19 dla BAS-u. Tego Mickiewicz już nie odrobił.
Zatem tie break. W nim to od początku gospodarze dyktowali warunki gry i na półmetku było 8:4 dla nich. Dzięki temu potem już trzymali rękę na pulsie i zwyciężyli pewnie 15:10.
Mickiewicz Kluczbork – BAS Białystok 3:2 (25:21, 20:25, 25:18, 20:25, 15:10)
Mickiewicz: Bereza (3), Górski (15), Mucha (6), Linda (23), Pasiński (18), Olczyk (8), Jaskuła (libero) oraz Łysiak (libero), Siemiątkowski i Kosian.