Przyjezdni kapitalnie weszli w mecz, bo najpierw przy zagrywkach Konrada Muchy wygrali cztery pierwsze akcje, a potem w jego ślady poszedł Mateusz Linda i było już 8:1 dla nich. To sprawiło, iż potem mogli kontrolować wydarzenia na parkiecie. Na takiej przewadze jednak nie poprzestawali i niebawem prowadzili 12:3. Później już choć tak nie forsowali tempa, to i tak wciąż powiększali dystans. Finalnie rozbili miejscowych do 13!
Drugiej partii podopieczni Mariusza Łysiaka już tak wyśmienicie nie zaczęli, co nie zmienia faktu, że zaczęli bardzo dobrze. Szybko było bowiem 4:1 dla kluczborczanie, dzięki czemu znowu mogli trzymać „rękę na pulsie”. Po ataku Artura Pasińskiego wyszli na prowadzenie 9:5, z kolei po bloku Lindy nawet 12:7. To pozwoliło im cały czas nadawać ton grze, choć rywale zbliżyli się do nich na trzy oczka (17:14). Od stanu 20:17 za to punktowali już tylko nasi siatkarze, w czym duża rola trudnych serwisów Jana Siemiątkowskiego.
Kolejna odsłona, a jakże, znowu zaczęła się od wysokiego prowadzenia ekipy z Opolszczyzny. Tym razem 5:1. Z kolei gdy na zagrywce pojawił się Arkadiusz Olczyk to przyjezdni odskoczyli na 11:4 i wydawało się, że jest już „po zawodach”. Przedstawiciele Legii jednak nie odpuszczali i stopniowo odrabiali straty. Na tyle, że doszli kluczborczan na dwa „oczka” (16:14). Wtedy znowu w polu serwisowym pojawił się Olczyk i posyłał takie piłki, że Mickiewicz odskoczył na osiem punktów. Wówczas już faktycznie stało się jasne, kto zwycięży w tym pojedynku.
Tym samym nasz team umocnił się w czołówce tabeli 1 ligi. Z 17 spotkań wygrał 13 i ma na koncie 37 punktów.
Legia Warszawa – Mickiewicz Kluczbork 0:3 (13:25, 17:25, 17:25)
Mickiewicz: Bereza (5), Górski (6), Mucha (8), Linda (7), Pasiński (9), Olczyk (9), Jaskuła (libero) oraz Łysiak (libero), Siemiątkowski (3), Mendel (2), Kosian (1), Makowski.