Wszystko zaczęło się 30 września 2020 roku. Tego dnia Mateusz Magdziarz, ówczesny dyrektor TVP3 Opole (kierował nią do grudnia 2021, obecnie, z nadania Solidarnej Polski, jest dyrektorem w spółce PPO, przywięziennym zakładzie produkcji obuwia w Strzelcach Opolskich) zwołał konferencję prasową. W informacji rozesłanej mediom podkreślał, że chodzi o „złodziejską działalność byłego dziennikarza i prezentera TVP3 Opole”.
Na konferencji okazało się, że chodziło mu o Witolda Żurawickiego. Był on współpracownikiem TVP3 Opole – jako dziennikarz i prezenter – w latach 2016-2019. Mateusz Magdziarz przekonywał, że Witold Żurawicki dopuścił się kradzieży materiałów dziennikarzy TVP3 Opole. Owa kradzież miała polegać na tym, że przepisywał treść materiałów z programu „Agrokurier”, a potem umieszczał w czasopiśmie „Kurier Rolniczy”. To periodyk wydawany przez Opolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Łosiowie.
Pod adresem Witolda Żurawickiego padło wiele ostrych słów. Mateusz Magdziarz zarzucił mu, że „prowadził złodziejski proceder z pełną premedytacją” i że były to „trzy lata regularnego złodziejstwa”. Oszacował też straty TVP3 Opole na około 100 tys. zł. Podkreślał, że zawiadomił o tym prokuraturę.
Witold Żurawicki był wtedy współpracownikiem Radia Opole. Przedstawiciel rozgłośni nie pojawił się na konferencji ówczesnego dyrektora TVP3 Opole. Ten wysłał w tej sprawie mail do Piotra Moca, ówczesnego prezesa Radia Opole. Wyraził ubolewanie z racji nieobecności dziennikarza radia i przekazał materiały z konferencji. Po konferencji Piotr Moc zawiesił współpracę z Witoldem Żurawickim.
Były dziennikarz TVP3 Opole zapowiadał już wtedy, że skieruje sprawę do sądu. Zarzucił Mateuszowi Magdziarzowi zniesławienie.
Sąd: Zeznania świadków wiarygodne
Na podstawie zeznań świadków sąd ustalił, że jesienią 2016 roku doszło do spotkania Witolda Żurawickiego, Mateusza Magdziarza oraz Jarosława Nosala, nowego dyrektora OODR w Łosiowie. Rozmawiano o współpracy pomiędzy ośrodkiem i TVP3 Opole.
Początkowo wystarczyło, że materiały ukazujące się w „Kurierze Rolniczym” na bazie programu „Agrokurier” były podpisywanie imieniem i nazwiskiem autora i dopiskiem, że pochodzą one z TVP3 Opole. Gdy w 2018 roku doszło do zmiany osoby odpowiedzialnej za program „Agrokurier”, na życzenie Mateusza Magdziarza rozszerzono formułę podpisu pod opracowaniem. Oprócz podania personaliów autora i stacji, wskazywano też nazwę programu oraz godziny jego emisji na antenie telewizji.
W dokumentach czytamy, że potem Mateusz Magdziarz zaprzeczał, aby taka rozmowa miała miejsce. I podnosił, że materiały bazujące na programie „Agrokurier” ukazywały się w czasopiśmie OODR bezprawnie.
Podczas procesu okazało się, że prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia po zawiadomieniu ówczesnego dyrektora TVP3 Opole. Śledczy nie dopatrzyli się bowiem w postępowaniu Witolda Żurawickiego znamion czynu zabronionego.
Sąd uznał, że zeznania świadków nie zawierały sprzeczności i potwierdzały słowa oskarżyciela. Nie dał za to wiary części zeznań Mateusza Magdziarza. Stwierdził, że „wyjaśnienia w zakresie obejmującym jego rzekomą niewiedzę na temat publikowanych artykułów (…) stały w całkowitej sprzeczności z materiałem dowodowym (…)”.
Mateusz Magdziarz winny zniesławienia
Sąd uznał, że słowa wygłoszone przez Mateusza Magdziarza na konferencji stanowiły pomówienie. Stwierdził też, że były szef TVP3 Opole wiedział o tym, że materiały bazujące na programie „Agrokurier” ukazują się w „Kurierze Rolniczym” co najmniej od 2018 roku. Wskazał, że konferencję zorganizował po dwóch latach i że było to wystąpienie wcześniej przygotowane.
„Oskarżony postąpił w sposób teatralny, niemalże widowiskowy, nie tylko przedstawiając fakty niezgodne z rzeczywistością, ale robiąc to tak, aby jego wypowiedzi wyrządziły jak największe szkody w reputacji zawodowej Witolda Żurawickiego (…)” – czytamy w dokumentach.
Podkreślając winę Mateusza Magdziarza, sąd warunkowo umorzył postępowanie na okres dwóch lat. Jako powód wskazał niską społeczną szkodliwość czynu oraz to, że oskarżony nie był wcześniej sądownie karany. Zobowiązał też byłego dyrektora TVP3 Opole do wypłacenia Witoldowi Żurawickiemu 2 tys. zł nawiązki. Oraz do pokrycia blisko 1600 zł wydatków procesowych poniesionych przez oskarżyciela.
Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok. „Mam satysfakcję”
Od wyroku Sądu Rejonowego w Opolu odwołały się obie strony. Pełnomocnik Mateusza Magdziarza wnioskował o uniewinnienie.
Z kolei pełnomocnik Witold Żurawickiego domagał się surowszej kary dla byłego dyrektora TVP3 Opole. Oczekiwał, że ten będzie skazany. Domagał się też nawiązki w kwocie 10 tys. zł oraz przeprosin na zwołanej na tę okazję konferencji prasowej.
– Sąd podzielił stanowisko sądu pierwszej instancji – mówi sędzia Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. – Sprawstwo i wina oskarżonego zostały potwierdzone. Nie jest natomiast osobą skazaną. To oznacza, że nadal może pełnić funkcje publiczne.
Witold Żurawicki mówi, że czuje satysfakcję po wyroku sądu. – Uznał go za winnego zniesławienia – stwierdza.
– Dla mnie fakt, że dyrektor medium publicznego zajmuje się opluwaniem ludzi jest skandaliczny. To świadczy o nim samym – komentuje.
– Szanuję wyrok sądu – mówi Mateusz Magdziarz. – Czekam na rozstrzygnięcia pozostałych postępowań dotyczących działalności Witolda Żurawickiego w okresie, kiedy był współpracownikiem TVP3 Opole.
Mateusz Magdziarz i krótka kariera w zarządzie ZAK
Na prawicy słyszymy, że wyrok sądu w sprawie, jaką Witold Żurawicki wytoczył Mateuszowi Magdziarzowi, mógł zaważyć na tym, że były dyrektor TVP3 Opole tylko przez trzy tygodnie pełnił obowiązki członka zarządu Zakładów Azotowych Kędzierzyn.
Mateusz Magdziarz do zarządu ZAK trafił w połowie grudnia 2022 roku. Był tam oddelegowany tymczasowo, na okres trzech miesięcy. O powierzeniu mu tej funkcji zdecydowała rada nadzorcza ZAK, której jest wiceprzewodniczącym. Równolegle spółka prowadziła postępowanie kwalifikacyjne na nowego członka zarządu.
Spekulowano, że Mateusz Magdziarz będzie zabiegał o stałe, a nie tymczasowe miejsce w zarządzie ZAK. Na prawicy słyszeliśmy, że m.in. po to dostał na początku 2022 roku powołanie do rady nadzorczej – by poznać specyfikę spółki.
Okazało się, że w zarządzie ZAK przepracował nie trzy miesiące, a trzy tygodnie. 5 stycznia rada nadzorcza odwołała jego delegowanie do zarządu spółki. Poinformowała też, że nowym członkiem zarządu został Mateusz Filipowski, były wiceprezes spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu.
Mateusz Magdziarz na Twitterze podkreślił, że nie aplikował w konkursie na członka zarządu ZAK. Stwierdził, że „bogatszy o cenne doświadczenia” wraca do pracy w radzie nadzorczej spółki.
– Do odpowiednich uszu dotarły informacje o utrzymaniu wyroku sądu, który stwierdził, że Mateusz Magdziarz zniesławił byłego pracownika – słyszymy od działacza prawicy. – Warunkowe umorzenie postępowania na dwa lata oznacza, że jeśli w tym czasie powinie mu się na czymś noga, to mielibyśmy nie lada awanturę wokół ZAK. A tego nikt tutaj nie chce.
Mateusz Filipowski pracę w zarządzie ZAK ma rozpocząć 16 stycznia. Przypomnijmy, że Filipowski pracował w WiK od końcówki 2014 roku do połowy 2021 roku. Potem trafił do kontrolowanej przez ziobrystów Elektrowni Opole. Gdy pod adresem Ireneusza Jakiego, prezesa WiK, zaczęły padać zarzuty o złe traktowanie pracowników, a miasto zaczęło dążyć do usunięcia go z funkcji prezesa spółki, Mateusz Filipowski brał udział w konferencjach, na których bronił ojca europosła Patryka Jakiego.