Zgodnie ze starą, ale wciąż chętnie opowiadaną na Śląsku anegdotą, początek języka śląskiego trzeba sytuować pod wieżą Babel. To tam, według biblijnej Księgi Rodzaju, Pan Bóg podzielił ludzi na narody i na języki. Ślązacy jak na ludek pracowity, ale trochę wycofany przystało, stanęli na końcu kolejki do Stwórcy.
Kiedy się przed Nim znaleźli, nieco zakłopotany Bóg uświadomił sobie, że rozdał już wszystkie języki, jakie przygotował dla ludzkości. Zamyślił się przez chwilę i rzekł: „Wiym, wy bydziecie godać tak jak jo”.
Co ta anegdota mówi o Śląsku i o Ślązakach (sam nim jestem)? Z jednej strony, że bardzo sobie swój język cenią, skoro jego pochodzenie – w takiej żartobliwej opowieści, z dystansem do siebie – wywodzą od samego Boga.
Z drugiej strony, bardzo potrzebują zewnętrznego uznania swojej tożsamościowej i językowej odrębności i nie różnią się w tym od Basków, Katalończyków i członków innych znaczących europejskich mniejszości etnicznych, które chętnie opowiadają tę samą rzekomą historię spod wieży Babel. Ale odnoszą ją do siebie.
Język śląski językiem regionalnym: 28 prób
Świadectwem prawdziwie śląskiego uporu były podejmowane w Sejmie przez blisko 20 lat próby uznania języka śląskiego za regionalny.
W 2007 roku projekt stosownej ustawy złożył – w dniu, w którym doszło do skrócenia kadencji parlamentu – poseł Krzysztof Szyga. Podpisało się pod nim 23 posłów.
Trzy lata później kolejny projekt wniósł – przy poparciu 51 posłów – Marek Plura z Platformy Obywatelskiej. Zajmowała się nim Sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych, ale pod obrady plenarne Sejmu nigdy nie trafił. Ten sam poseł Plura (zmarły 20 stycznia 2023 roku) kolejny projekt złożył w roku 2012. Biuro Analiz Sejmowych zleciło przygotowanie opinii i były one dla idei języka śląskiego mocno niekorzystne.
Prof. Jan Miodek dowodził, iż mowa Ślązaków jest jedynie dialektem. Ponieważ nie różni się istotnie od oficjalnego języka państwa, czyli języka polskiego.
Jeszcze dalej poszedł prof. Franciszek Marek. Uznał projekt za próbę osłabienia państwa polskiego. „W praworządnym państwie z autorami proponowanych zmian ustawowych rozmawiałby tylko prokurator” – napisał.
W roku 2014 – po ogłoszeniu wyników spisu powszechnego z 2011 roku, w którym do narodowości śląskiej przyznało się blisko 850 tys. osób, w Sejmie złożono obywatelski projekt ustawy. Tym razem doszło do pierwszego czytania i projekt trafił do dalszych prac w komisji. Ale głosowany przez ogół posłów nie był nigdy.
Autorką kolejnego projektu była w 2018 roku Monika Rosa (Nowoczesna/Koalicja Obywatelska). Trafił do sejmowej zamrażarki i tam też zakończył się jego żywot. Posłowie ówczesnej koalicji rządzącej nie zgodzili się nawet na jego pierwsze czytanie.
Podobny los spotkał projekt z roku 2020. Uśmierciła go opinia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ministerstwo wyraziło obawę, że śladami Ślązaków mogą pójść przedstawiciele innych grup regionalnych, a w efekcie okaże się, że ogół Polaków mówi językami regionalnymi, a ogólnym nikt.
Ostatnią, także nieskuteczną, próbę uznania Ślązaków za mniejszość etniczną, a godki za język regionalny podjął w 2023 roku poseł Maciej Kopiec (Nowa Lewica).
Język śląski – przełom dzięki Donaldowi Tuskowi
Przełom w sprawie uznania języka śląskiego dokonał się 19 marca 2023 roku za sprawą Donalda Tuska. Podczas wizyty na Śląsku obecny premier złożył tzw. deklarację radzionkowską.
– Dokończymy to, co Ślązacy rozpoczęli. Język śląski będzie uznany za język regionalny – deklarował lider Platformy Obywatelskiej. – To będzie język regionalny nie tylko dlatego, że używacie tego języka i że go chcecie. Ale też na poziomie ustawowym. Zrobimy to – zapewniał.
Burmistrz Radzionkowa Gabriel Tobor wręczył Donaldowi Tuskowi przekład Pisma Świętego na śląski. Obaj panowie umówili się także, iż po wygranej Koalicji Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych język śląski zostanie uznany za regionalny w ciągu pierwszych stu dni nowego rządu.
Za formę początku realizacji tej obietnicy można uznać to, co stało się w Sejmie kilkanaście dni temu – w środę, 20 marca. Wtedy właśnie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy o uznaniu języka śląskiego za regionalny. Posłowie w głosowaniu skierowali projekt do Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych. Przepadł wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Niy ma gańby godać po ślonsku
Uznanie śląskiego za język regionalny wymaga zmiany ustawy o mniejszościach narodowych. Dyskusja wokół tej modyfikacji była bardzo żywa.
– Trocha za dugo my czekali, żeby państwo polskie dało na nos pozór. To jest jynzyk od naszych łojców i ich łojców. Łoni cołke swoje życie przeżyli po naszymu. Kejby niy łoni, nos by nie boło – mówiła po śląsku posłanka sprawozdawczyni, Monika Rosa. – Niy mogymy ło tym jynzyku zapomnieć. Dzisiej szkoła musi pomogać w przekazywaniu jynzyka nastympnym pokoleniom.
Posłanka sprawozdawczyni przekonywała iż „Niy ma gańby godać po ślonsku”. (Nie jest wstydem mówienie po śląsku).
Zwolennicy uznania śląskiego – z ugrupowań tworzących koalicję rządzącą – za język regionalny powoływali się m.in. na liczbę osób deklarujących w ostatnim spisie powszechnym, że mówią w domu po śląsku (blisko 600 tysięcy), na pisane po śląsku teksty literackie i dotyczące świata kultury, na kodyfikację alfabetu oraz na przekłady klasyki – łącznie z Pismem Świętym – na śląski.
Przeciwnicy modyfikacji ustawy z PiS-u i Konfederacji podnosili, iż zróżnicowane gwary śląskie nie są nawet jednolitym dialektem. A tym mniej językiem.
Zarzucali także, iż uznanie języka regionalnego, a w przyszłości śląskiej mniejszości etnicznej jest zamachem na jednolity charakter państwa polskiego. I próbą jego rozbijania.
Śląsk na Opolszczyźnie, w Gliwicach, w Raciborzu
W sejmowej dyskusji o ustawie istotny udział mieli także Opolanie.
– Kiedy uda się już ustawę przeprocedować, będziemy mogli kodyfikować jeden język śląski – mówił Adam Gomoła, poseł niezrzeszony. – On będzie uwzględniał wszystkie piękne różnice. Dlatego, że Śląsk na Opolszczyźnie, w Gliwicach, w Raciborzu może się różnić. Jest nas 585 700 osób, które zadeklarowały narodowość śląską w spisie powszechnym 2021 roku.
– Dziś ma miejsce rzecz historyczna – dodał. – Pierwszy raz od 85 lat państwo polskie zaczyna dostrzegać Ślązaków. W 1939 roku państwo polskie ostatni raz uznawało autonomię Śląska. W czasie wojny Polacy byli germanizowani. A PRL chciał nas Ślązaków wsadzić do skansenu i pokazać jako wiejski folklor. Kazał śpiewać po polsku o Karolince, co poszła do mojego rodzinnego Gogolina. To myślenie z PRL-u pokutowało także później w czasach III RP.
Argumenty „za” śląskim
– Ślązacy od ponad 30 lat przygotowują argumenty za tym, by język śląski, który jest wystarczająco odrębny od mowy innych regionów, stał się językiem regionalnym – mówiła Danuta Jazłowiecka (KO). – Na Śląsku mamy „Elementarz śląski”, „Gadki z zasadami i regułami ortograficznymi”. Powstał „Słownik języka śląskiego”, „Zasady pisowni języka śląskiego”. Powołano Radę Języka Śląskiego. Na język śląski tłumaczona jest literatura światowa. Powstają w języku śląskim opowiadania, wiersze, dramaty, eseje – doskonała literatura. Na ulicach jest coraz więcej tabliczek: „Godomy po ślonsku”.
Propozycję nowelizacji ustawy bardzo mocno zaatakował poseł PiS Janusz Kowalski.
– Dokładnie dzisiaj, 20 marca jest rocznica plebiscytu – mówił. – Ślązacy opowiadali się za Polską. To jest bezczelność, że dzisiaj już nie ukryta. Ale jawna opcja niemiecka przechodzi do ofensywy. Chce podjąć decyzję polityczną i wydzielić z narodu polskiego mniejszość, która nie istnieje. Bo śląskość to jest polskość. Język śląski to jest język polski. To, że dostajecie pieniądze z Niemiec, a mniejszość niemiecka zmienia nazwę na Śląscy Samorządowcy, to jest plan napisany w Berlinie. Spłacacie długi wobec Berlina.
Różne strony sporu o język śląski
Nie wszystkie argumenty przeciw językowi śląskiemu były aż tak jednostronnie polityczne. Wielu oponentów uznania języka śląskiego za regionalny podnosiło raczej kwestie językowe, przywołując opinie Rady Języka Polskiego i profesora Jana Miodka.
Przypominano m.in. jego wypowiedź dla „Dziennika Zachodniego” z 2011 roku: „Powtórzę za Henrykiem Borkiem, Ślązakiem z Jędryska, dziś części Kalet, który 40 lat temu napisał – a ja to potwierdzam – nie ma ani jednej cechy dialektu śląskiego, która by go różniła od innych dialektów, w aspekcie historyczno-językowym.
Wszystko to, co jest na Śląsku, jest gdzie indziej. Mazurzenie? Cała Opolszczyzna, znaczna część Górnego Śląska mazurzy do dziś. Tarnowskie Góry nie mazurzą, a Radzionków mazurzy, choć leży w odległości 8 km. Mazurzy Mazowsze, prawie cała Małopolska itd. Proszę nie przesadzać z jakąś niewyobrażalną odrębnością śląszczyzny. W gruncie rzeczy nie ma ani jednej cechy gramatycznej tylko śląskiej. Ani jednej. One są wspólne dla wszystkich dialektów”.
Język śląski w szkole najwcześniej od września 2026
– Kiedyś profesor Miodek tak uważał – mówi prof. Jolanta Tambor, językoznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego. – Czy nadal tak sądzi, nie wiem, nie czytałam żadnej jego świeżej wypowiedzi na ten temat. Są językoznawcy, którzy uważają, że nie ma argumentów, by śląszczyznę uważać za język regionalny. Ale jest i druga grupa, która uważa, że te powody są. Wśród nich ja. Tymczasem w sejmowej dyskusji pojawiały się głosy o tym, że takich językoznawców nie ma. Czułam się trochę urażona.
– Śląszczyzna nabiera cech, które pozwalają na to, by ją za język regionalny uznać. Dzieje się do bardzo szybko – dodaje profesor Tambor. – Język polski na to, by się ustabilizować, unormować, by został skodyfikowany, potrzebował kilkuset lat. Kaszubski – co najmniej 150 lat. Język sam się nie kodyfikuje. Muszą być tacy, którzy to robią. Przy czym na Śląsku czasu na ten proces zużyto o wiele mniej. Uczymy się na innych językach, wiemy, jak to robić. Pokazują to dokumenty. W 1992 roku uchwalono „Europejską kartę języków regionalnych lub mniejszościowych” (Polska ratyfikowała ją w 2009 roku – przyp. red.). Oparta na tej karcie polska ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym pochodzi z 2005 roku.
Profesor Tambor zwraca także uwagę, iż język śląski jest używany nie tylko jako „godka” domowa. Używają go jako tworzywa poeci, autorzy dramatów, powieści i esejów. Powstają także pojedyncze teksty naukowe po śląsku.
– Jeden z mówców w Sejmie zarzucał nam, że siedzi jakaś grupka, wymyśla język i każe innym tak pisać – mówi prof. Jolanta Tambor. – A jest odwrotnie. Ludzie piszą. A grupka zapaleńców, do której się zaliczam, wyciąga z tekstów mówionych i pisanych te rzeczy, które są powtarzalne. Pojawiają się najczęściej i do tej kodyfikacji je wyłapują.
Po obu stronach politycznego sporu pojawiały się pytania o stopień przygotowania do wprowadzenia nauki śląskiego do szkół. O to, jak przebiegają prace nad przygotowaniem podstawy programowej, podręczników i nauczycieli do jego nauczania.
Nie od razu do wszystkich klas
– Pracujemy nad tym – relacjonuje prof. Tambor. – Są już dwa bardzo dobre programy śląskoznawcze dla szkół. Jeden powstał w Katowicach, drugi w Rudzie Śląskiej. Kierują tymi pracami osoby, z którymi jestem blisko związana. Częściowo są to absolwentki i absolwenci podyplomowych studiów o regionie i inni zapaleńcy. Z tych programów będzie można wydobyć coś, co może być podstawą programową. Trzeba się też zaraz zabrać za podręczniki. Ale proszę pamiętać, że śląski do szkół nie trafi od razu do wszystkich klas. Na początek pojawi się w podstawówce w klasie czwartej i w liceum w klasie pierwszej.
Pierwsze lekcje – jeśli prace nad modyfikacją ustawy przebiegną sprawnie – powinny się rozpocząć we wrześniu 2026 roku po wypełnieniu wszystkich niezbędnych procedur. W kolejnych latach będą dochodzić kolejne roczniki i kolejne podręczniki.
Otwarte zostaje pytanie, jak wielu rodziców w sytuacji, gdy programy szkolne i plany lekcji raczej się odchudza, zdecyduje się posłać dzieci na trzy lekcje jeszcze jednego szkolnego przedmiotu. Zdaniem prof. Jolanty Tambor, trzy godziny języka regionalnego dla części rodziców i uczniów może być obciążeniem zbyt wielkim. Kaszubi już się z nim borykają. Być może lekarstwem będzie – w porozumieniu z rodzicami – poprzestanie na jednej albo na dwóch godzinach języka śląskiego w tygodniu. Ale będzie to wymagało prawdopodobnie dodatkowych uzgodnień z Ministerstwem Edukacji Narodowej.
Ustawa musi przejść całą ścieżkę
Na razie zmodyfikowana ustawa musi przejść całą ścieżkę parlamentarną, łącznie z Senatem i zyskać poparcie. I to jest mocno prawdopodobne w sytuacji, gdy uznania śląskiego za język regionalny chce koalicja, która ma w parlamencie stabilną większość.
Niewiadomą pozostaje zachowanie prezydenta RP. Zmodyfikowaną z inicjatywy mniejszości niemieckiej ustawę o mniejszościach Andrzej Duda w 2015 roku zawetował.
– Teren został częściowo przez parlamentarzystów rozpoznany – mówi Wojciech Glensk, działacz formalnie pozostającego w likwidacji Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej oraz członek Rady Języka Śląskiego.
– Gwarancji oczywiście nie ma, ale z informacji z otoczenia prezydenta wynika, że o ile ustawę uznającą Ślązaków za mniejszość etniczną głowa państwa raczej zawetuje, to język śląski jako regionalny raczej gotów jest podpisać.
Czytaj też: „Niy ma gańby godać po ślonsku”. Język śląski w Sejmie
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.