Przypomnijmy, iż wcześniej opolanie w obcych halach grali czterokrotnie. W Zabrzu i Kielcach z góry byli skazani na porażkę i faktycznie nie mieli później z rywalami szans. Natomiast w Piotrkowie Trybunalskim i Ostrowie Wielkopolskim mogli pokusić się choćby o „oczko”. I niewiele brakowało bo oba te starcie przegrywali jednym golem. Tym razem jednak nie pozwolili by wynik rozstrzygał się na samym finiszu.
Początek pojedynku w hali lubinian był bardzo wyrównany, a następnie gra „falowała”. Po mniej więcej 10. minutach gry na wyższe obroty weszli bowiem goście. W ciągu paru chwil zdobyli cztery bramki, na co rywale odpowiedzieli tylko jedną i ich trener poprosił o czas. Poskutkowało, albowiem jego podopieczni przez blisko siedem minut nie stracili gola i doprowadzili do remisu. Następnie w takim samym okresie przyjezdni zanotowali pięć trafień, dali się pokonać tylko raz i schodzili na przerwę przy prowadzeniu 15:12.
Co ciekawe taki obrót spraw sprzed przerwy spowodował, że po niej opolanie mogli już kontrolować wydarzenia na parkiecie. Mocno bowiem nastawili się na grę „bramka za bramkę”, a to im wyraźnie odpowiadało. Dzięki czemu trzymali rękę na pulsie i finalnie nawet nieco powiększyli przewagę.
Tak pozytywny wynik okazał się tym bardziej ważny, że siedem ekip zajmujących miejsca 6-12 dzielą zaledwie cztery punkty. I tej grupie właśnie „przewodzą” teraz podopieczni Bartosza Jureckiego (pełna tabela TUTAJ). W 11. kolejkach uzbierali bowiem 16 „oczek”.
Zagłębie Lubin – Corotop Gwardia Opole 28:32 (12:15)
Gwardia: Ałaj (30 proc. obron), Malcher (20 proc) – Sosna 8, Monczka 5, Wojdan 5, Łangowski 4, Jankowski 3, Czyczykało 2, Jędraszczyk 2, Scisłowicz 2, Kawka 1, Hryniewicz, Jendryca, Milewski, Stempin, Wandzel.
Czytaj także: Trzecia z rzędu porażka Odry Opole. Tym razem w Płocku