Drzewa przy drodze w Łubnianach do wycinki
Chodzi o ścieżkę, która ma powstać wzdłuż drogi powiatowej nr 1703. Zaczynać ma się w Masowie i biec przez całą miejscowość. Koniec ścieżki będzie na wysokości przedszkola w Łubnianach. Część mieszkańców alarmuje, że realizacja tego zadania będzie się wiązać z masową wycinką przydrożnych drzew. Uważają, że przynajmniej część z nich można ocalić.
O nagłośnienie sprawy poprosił jeden z naszych Czytelników, zastrzegając swoje dane. W piśmie do redakcji zaznaczył, że nie ufa urzędnikom. Wskazuje, że drogą, przy której ma powstać ścieżka pieszo-rowerowa, w weekendy często jeżdżą rowerzyści zmierzający do Stobrawskiego Parku Krajobrazowego.
„Inwestycję ogłoszono szybko. Nikt nie udziela konkretnych informacji. Jeżeli ktoś pyta, to jest odsyłany od okienka do okienka” – opisuje.
„Sprawa wygląda podobnie jak rok temu, kiedy budowano ścieżkę Kępa – Biadacz. Wtedy pod topór poszło około stu drzew. Miało być ekologicznie, z troską o ptaki oraz że wycięte będą tylko niektóre drzewa. (…) Potem, gdy ludzie się zorientowali jak się sprawy mają, nie pomogły komentarze, telefony wyrazy oburzenia, bo inwestycja już trwała. To była istna masakra drzew” – opisał.
Wójt Łubnian: Albo ludzie, albo drzewa. Wybieram ludzi
Zapytaliśmy o to wójta gminy Łubniany. Paweł Wąsiak w odpowiedzi przekonuje, że sprawa ma szerszy kontekst, który dotyczy mieszkańców całej gminy. Wskazuje, że pomiędzy kościołem w Łubnianach, a końcem miejscowości w kierunku Masowa przy drodze powiatowej nie ma chodnika.
– Choć jest to droga powiatowa, to gmina bierze na siebie ciężar inwestycyjny. W trosce o zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców. Brak chodnika dotyczy centrum wsi – mówi wójt.
– Duży ruch i brak pobocza skutkują tym, że ludzie uciekają przed samochodami na trawę lub za drzewa. Do tego dochodzą trudności z dostaniem się do urzędu gminy, na pocztę, do kościoła, szkoły, przedszkola. To szara rzeczywistość pieszych i rowerzystów na tym odcinku. Stąd inicjatywa budowy ścieżki pieszo-rowerowej. To nie ma być atrakcja dla turystów. To przede wszystkim gwarancja bezpiecznego poruszania się przy głównej drodze biegnącej w centrum naszej gminy dla mieszkańców – argumentuje.
Paweł Wąsiak zaznacza, że ważąc na szali zdrowie i życie mieszkańców gminy oraz konieczną wycinkę drzew, wybiera ludzi. – Choć drzewa też są ważne, trzeba patrzeć na priorytety i podejmować trudne decyzje – stwierdza.
Droga nie może być węższa?
Budowa ścieżki pieszo-rowerowej w Łubnianach obejmuje powstanie bezpiecznych przejść dla pieszych i wykonanie systemu odwodnienia. Miejscami sama droga powiatowa ma być szersza. Nowa ścieżka ma mieć około 3 km długości, oraz 2,5 metra szerokości.
Osoby chcące minimalizacji wskazują, że miejscami trasa mogłaby być węższa. Wójt odpowiada, że to nie wchodzi w grę. Przekonuje, że ścieżka „nie może ona mieć innej szerokości” niż zakłada projekt. Oraz że nie może być poprowadzona inaczej.
– Minimalną szerokość ścieżki określają wytyczne Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej – dziś są to już 3 metry – mówi wójt. – Ale ze względu na czas powstania pierwotnej, cząstkowej dokumentacji projektowej – a był to rok 2017 – dopuszczono do realizacji szerokość 2,5 metra – mówi wójt gminy Łubniany.
Drzewa w Łubnianach da się uratować?
Inaczej sprawę widzą przeciwnicy inwestycji. Czytelnik, który zgłosił nam tę sprawę, uważa, że projektanci mogliby się wysilić i poszukać takich rozwiązań, jakie stosują inne gminy. Jako przykład wskazuje tzw. podwieszane chodniki, by w niektórych miejscach poprowadzić ścieżkę inaczej.
„Są odcinki, gdzie nie ma budynków, tylko płot z siatki i metalowych słupków. Można wejść te kilkanaście centymetrów na działkę i ominąć drzewa. Ale obawiam się, że jak zwykle na etapie robienia planów wygrała wygoda projektanta i zmniejszenie dokumentacji” – pisze Czytelnik.
„W Masowie, gdzie jest aleja kasztanowców można by po prostu zrobić zwykły chodnik, a nie koniecznie ścieżkę na 2,5 metra. Albo, jak w państwach europejskich, na tych kilkudziesięciu metrach przenieść ruch rowerowy na asfalt. Aktualnie mieszkańcy spokojnie jeżdżą po zwykłej drodze i nikomu to nie przeszkadza. Niestety nie było żadnych konsultacji, przynajmniej takich, o których by ktoś słyszał” – argumentuje.
Mężczyzna uważa, że jest jeszcze nadzieja, aby uratować te drzewa. „W tym roku Masów ubiega się o tytuł pięknej wsi opolskiej, a ten szpaler zdrowych i kwitnących kasztanowców to jedna z wizytówek tej miejscowości. Wycięcie ich teraz byłoby całkowicie absurdalne. (…) Mówi się tylko o ścieżce, a nie o straconych drzewach, cieniu, śpiewaniu ptaków i zalaniu tego wszystkiego asfaltem w pakiecie ze skwarem w upał i kałużami w deszcz…” – kwituje.
Czytaj także: Spalarnia w Opolu budzi emocje. Ekolodzy sygnalizują zaskakujący problem