– Jest coraz trudniej producentom drobiu i warzyw spod folii, to gałąź rolnictwa, która bez węgla i gazu się nie obejdzie – mówi Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu. – Były jakieś zapowiedzi, że dla tych producentów znajdzie się dodatkowy węgiel. Tylko, że węgla nie ma. A kurczak musi mieć ciepło. Natomiast pomidorom i ogórkom, poprzez ogrzewanie robi się „wiosnę”, żeby przyspieszyć wegetację.
Miał być węgiel, ale go nie ma
W Polsce jest 10 tysięcy ferm drobiu, z czego 86 na Opolszczyźnie. Jak wyliczyli opolscy drobiarze, do wyprodukowania 1 kg mięsa drobiowego potrzeba 1 kg węgla.
Piotr Groehl z Zimnic Małych jest producentem drobiu od 40 lat. Jak mówi, z taką sytuacją spotyka się pierwszy raz.
– W czasach PRL-u, całkowitej reglamentacji wszystkiego, drobiarze dostawali przydział ponad ich zapotrzebowanie. A teraz nie ma żadnej gwarancji, że ten węgiel będzie– argumentuje.
Związek producentów drobiu samego początku roku zgłasza, że powinien być wpisany na listę strategicznych odbiorców.
– To pozwoliłoby normalnie gospodarować. Ale oprócz obietnic, niczego się nie doczekaliśmy. Nie chcemy niczego za darmo, tylko gwarancji, że będziemy mieli dostęp do surowców – mówi Paweł Podstawka, prezes Krajowej federacji Producentów Drobiu i Producentów Jaj. – Nie jesteśmy w stanie normalnie gospodarować, bo hodowca wstawi drób, a potem się okaże, że zabraknie np. oleju opałowego i zostanie z problemem.
Obecnie Piotr Groehl ma 120 tysięcy brojlerów. Na cały cykl rozwoju, od kurczaka do sprzedaży, potrzebuje do 120 ton węgla.
– Zużycie węgla zależy od temperatury zewnętrznej. Dzięki staremu zapasowi wystarczy mi węgla jeszcze na dwa miesiące – mówi Piotr Groechel. – To akurat na jeden siedmiotygodniowy rzut, żeby brojlera można było sprzedać. A jak nie będzie czym ogrzać, to przestanę produkować.
Drób droższy od wieprzowiny
W sklepach już można zaobserwować, jak ceny drobiu poszybowały w górę. Jeszcze do niedawna „kotlet” z kurczaka był tylko imitacją tego prawdziwego i droższego z wieprzowego schabu. Obecnie kilogram schabu kosztuje 19-23 zł, a kilogram piersi z kurczaka 27 złotych.
Zapowiedzi nie są dla konsumentów łaskawe. Przed świętami Bożego Narodzenia wszystkie ceny drobiu, a szczególnie piersi i udek, jeszcze bardziej pójdą w górę.
Można się tylko zastanawiać, czy ta eskalacja cenowa jest uzasadniona. I dlaczego tak podrożało?
– Cena paszy wzrosła o 100 procent – tłumaczy Paweł Podstawka – Ale najbardziej na wzrost cen drobiu wpływa ogrzewanie. W kurniku musi panować temperatura 34 stopni. Ogrzanie takiej powierzchni to są wysokie koszty. Kurczak potrzebuje jeszcze odpowiedniej ilości światła, więc trzeba też wliczyć cenę energii elektrycznej…
Koszt produkcji jednego kilograma żywca kurczaka wynosi teraz 6 złotych. Ale do tego dochodzą jeszcze koszty ubojni, transportu, chłodni i półek sklepowych.
Czy zostaniemy bez mięsa drobiowego? Na pewno nie, bo rynek nie znosi próżni. Tylko pytanie, skąd te kurczaki do nas przyjadą i ile będą kosztować.
Warzywa jak owoce egzotyczne
Podobne problemy mają fermy produkcji jaj oraz szklarnie. Wizja wytłaczanki jajek za 20 złotych staje się bardzo realna. W podobnej cenie mogą być pomidory i ogórki. Tylko kto je wtedy kupi?
Najwyraźniej kurczaka będziemy jeść tylko od święta, a ogórki i pomidory dopiero w przyszłym sezonie letnim.
– To powrót do gomułkowskich czasów – mówią starsi, którzy je pamiętają.