„Jeżeli ktoś cokolwiek ukradł niezgodnie z procedurami, no, to oczywiście musi oddawać” – powiedział poseł PiS Marcin Horała na początku listopada. W studiu TVN24 odnosił się wtedy do doniesień o rozdawnictwie w państwowych firmach tuż przed wyborami. To był kolejny przykład zjawiska, które zyskało określenie „dojna zmiana”.
Można by rzec, że to zwykła pomyłka. Każdemu może się zdarzyć. Ale kolejne rewelacje wokół tego, jak obóz Zjednoczonej Prawicy zarządzał publicznymi pieniędzmi wskazują, że pomyłka to może i była, ale freudowska.
Działacze i politycy PiS bardzo dużo mówili o Bogu, honorze i ojczyźnie. Ale tym, o co im rzeczywiście chodziło, były władza i kasa. Przykłady? Niesławny program „Willa plus” firmowany przez byłego ministra edukacji Przemysława Czarnka, za sprawą którego ludzie i organizacje związane z obozem władzy kupowały nieruchomości. Przyznawanie przez NCBiR wielomilionowych dotacji podmiotom powstającym krótko przed końcem terminów naborów bądź mających niewielkie doświadczenie.
Do tego dochodzą informacje z Najwyższej Izby Kontroli, która stwierdziła, że aktywa Lotosu po połączeniu z Orlenem zostały sprzedane za kwotę zaniżoną łącznie o 5 miliardów złotych. Tylko samą rafinerię w Gdańsku Saudi Aramco kupiło za nieco ponad miliard złotych. Wedle NIK, nabywca rafinerii powinien był za nią zapłacić około 3,5 mld zł więcej.
„Dojna zmiana” – ośrodek dla ofiar przestępstw ze studiami nagrań
Kilka dni temu Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało listę podmiotów, które za rządów PiS otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Ten powstał w 2012 roku, jeszcze za rządów koalicji PO-PSL. W założeniu miał służyć wspieraniu organizacji, które świadczą pomoc dla ofiar przestępstw.
Po przejęciu władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy pula pieniędzy w dyspozycji funduszu wzrosła radykalnie, z kilku do kilkudziesięciu milionów złotych. Na stronach FS nadal można przeczytać, iż za jego sprawą od 2019 do początku 2022 roku wsparcie otrzymało blisko 147 tys. osób.
Jednak wykaz danych opublikowanych przez obecne władze resortu sprawiedliwości pokazał, że Fundusz Sprawiedliwości stał się też skarbonką dla środowiska Suwerennej Polski. I że pieniądze z niego płynęły nie tylko na rzecz ofiar przestępstw.
Jak informował portal gazeta.pl, blisko 25 mln zł z FS trafiło do fundacji Komitetu Obchodów Dnia Życia, która zwinęła się kilka dni po wyborach z połowy października. Za te pieniądze fundacja kupiła trzy miliony odblaskowych kamizelek, które miały trafić do dzieci ze szkół w ramach kampanii dotyczącej bezpieczeństwa na drogach. Część z nich rozdawali m.in. Zbigniew Ziobro, Michał Woś i Anna Zalewska.
Z kolei łącznie blisko 100 mln zł do 2025 roku miała otrzymać Fundacja Profeto. Na jej czele stoi były egzorcysta, który „zasłynął” tym, że chciał salcesonem wypędzać z ludzi „demony wegetarianizmu”. Pieniądze miały posłużyć budowie ośrodka dla ofiar przestępstw w stolicy. Dziwnym trafem miały tam też powstać studia nagraniowe, reżyserki do postprodukcji czy sala widowiskowa. Co wskazuje, że były egzorcysta chciał pójść w ślady słynnego redemptorysty z Torunia – związaną z nim fundację Lux Veritatis Fundusz Sprawiedliwości także hojnie wspierał – i zrobić swoje media.
Efemeryczna fundacja Ex Bono
Do tej kwestii jeszcze wrócimy. Teraz pochylmy się jednak nad tym, jak dzielono pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że pieniądze te miały służyć ofiarom przestępstw i trafiały na rzecz organizacji udzielających im wsparcia. W regionie przez lata zajmowało się tym Stowarzyszenie Quisisana, regularnie pozyskując na to pieniądze z FS. Aż pod koniec 2018 roku ta doświadczona organizacja przegrała konkurs na kolejną pule pieniędzy. Lepsza okazała się fundacja Ex Bono z Opola.
Zastanawiające to o tyle, że powstała ona na początku 2018 roku. I przez pierwszych dziesięć miesięcy działalności zrealizowała tylko jeden projekt wart 4 tys. zł na zlecenie miasta Opola. A potem fundacja Ex Bono zdobyła łącznie 9 mln zł na lata 2019-2021 na pomaganie ofiarom przestępstw w Opolu i Tychach.
Na tym nie koniec. Nie dość, że fundacja bez doświadczenia otrzymała olbrzymie pieniądze, to na dodatek formalnie nie spełniała wtedy wszystkich wymogów. Przystępując do konkursu, powinna posiadać wymaganą sieć punktów, do których mogłyby się zgłaszać ofiary przestępstw. Ale te uruchomiła wiosną 2019 roku. I to nie w całym województwie. Co więcej, po kilku miesiącach działalności w lokalu przy ul. Niemodlińskiej, w rejonie placu Kazimierza w Opolu, Ex Bono zniknęło z miasta. Na drzwiach była tylko kartka, że ośrodek zakończył działalność. Ofiary przestępstw zostały na lodzie. Wszystko to opisywałem jeszcze jako dziennikarz „Nowej Trybuny Opolskiej”.
„Dojna zmiana” – powiązania z ziobrystami
Wyszło na jaw, że z fundacją związani są ludzie kojarzeni ze środowiskiem wtedy Solidarnej, a obecnie Suwerennej Polski. Mowa m.in. o Małgorzacie Wilkos, byłej pracownicy biura poselskiego Patryka Jakiego, której wujek był prezesem fundacji. Ona sama miała być zaangażowana w jej powstanie. Siedziba fundacji pierwotnie mieściła się w mieszkaniu w bloku na osiedlu Metalchem.
Najwyższa Izba Kontroli ponad dwa lata temu wskazała, że Fundusz Sprawiedliwości służył wspieraniu organizacji związanych z ziobrystami. Sam resort sprawiedliwości blisko rok temu przyznał, że kontrola działań fundacji Ex Bono z Opola wykazała nieprawidłowości oraz uchybienia. Mowa m.in. o wykorzystaniu dotacji niezgodne z ich celem oraz nierzetelnym prowadzeniu dokumentacji księgowej w zakresie rozliczania projektów.
Tu należy nadmienić, że spora część puli, która z FS trafiła do Ex Bono, potem do funduszu wróciła. Udzielaniem pomocy ofiarom przestępstw w regionie zajęła się Diecezjalna Fundacja Ochrony Życia. Ale – jak przed rokiem zauważał poseł Witold Zembaczyński z KO – nadal nie wiadomo, co się stało z częścią pieniędzy, jakie otrzymało Ex Bono.
„Dojna zmiana”. Nie masz mediów? Stwórz własne, ale za publiczną kasę
Wróćmy do tematu tworzenia mediów. Bo i na ten cel szły pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Skorzystało na tym Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia ze Szczecina. Dostało łącznie 7 mln zł na stworzenie portali do prowadzenia akcji i działań związanych z przeciwdziałaniem przestępstwom i pomocy pokrzywdzonym. W praktyce w powstałych portalach promowani byli politycy Suwerennej Polski.
Przykładem portal szczecinskie24.pl, którego częstym bohaterem był do niedawna radny, a obecnie poseł Dariusz Matecki. Był jednym z najbardziej aktywnych hejterów posłanki KO Magdaleny Filiks. Brał bowiem czynny udział w akcji przerzucania na nią odpowiedzialności za samobójczą śmierć jej nastoletniego syna z TVP Info i Radia Szczecin. Rządowe media wcześniej prezentowały informacje o tym, że syn „posłanki ze Szczecina” padł ofiarą pedofila tak, że bez problemu dało się ich zidentyfikować. Jak przypomina gazeta.pl, już w 2020 roku media nagłaśniały poparcie, jakie polityk Suwerennej Polski miał na portalu szczecinskie24.pl. Do tej pory pojawił się tam w około 600 wpisach.
Portal promujący Marcina Ociepę
Na podobny manewr stworzenia własnych mediów zdecydował się Marcin Ociepa, były już wiceminister obrony narodowej. Rzecz działa się w drugiej połowie 2020 roku. Wtedy to fundacja Collegium Nobilium Opoliense otrzymała 200 tys. zł z Narodowego Instytutu Wolności (powołanego w 2017 roku przez wicepremiera Piotra Glińskiego) na utworzenie własnego portalu. Ten ruszył pod koniec 2020 roku pod nazwą opole-news.pl.
Marcin Ociepa odcinał się od inicjatywy. Ale faktem jest, że w fundacji zasiadali wtedy ludzie od lat z nim związani: Krzysztof Drynda, Krzysztof Ciecióra i Paweł Kurtasz. Każdy z nich zawdzięczał państwowe frukty wiceszefowi MON. Zaś opolscy politycy prawicy ironizowali, że skoro PiS ma Radio Opole, a ziobryści TVP3 Opole, to Marcin Ociepa – wtedy w Porozumieniu Jarosława Gowina – postanowił stworzyć własne media.
Twarzą portalu była Iwona Tokarska, była dziennikarka TVP3 Opole. Od dłuższego czasu z portalem nie jest już związana, pracuje w Radiu Opole – wedle naszej wiedzy, także z nadania Marcina Ociepy. Portal opole-news.pl działa jednak do tej pory. Informacje nie pojawiają się tam regularnie, ale w sekcji „Polityka” dominują informacje na temat Marcina Ociepy, bądź ludzi z jego otoczenia. Ostatni wpis w tym dziale to wyniki wyborów parlamentarnych.
Krocie z Radia Opole dla prawicowych publicystów
Sowite wynagrodzenia mieli też czołowi propagandyści byłego obozu władzy. Przykładem apanaże, które w TVP mieli Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Marcin Tulicki i Jarosław Olechowski. Z pisma, jakie od likwidatora TVP otrzymał poseł KO Dariusz Joński wynika, że Michał Adamczyk – chwilowy prezes Telewizji Polskiej z nadania pisowskiej Rady Mediów Narodowych – oraz Jarosław Olechowski tylko w 2023 roku zarobili po około 1,5 mln zł. Marcin Tulicki i Samuel Pereira, wiceszefowie TAI, otrzymali odpowiednio ponad 700 i blisko 500 tys. zł.
„Skromnie” na tym tle wypada „dojna zmiana” w Radiu Opole. Sprawdziliśmy, jakie kwoty w skali roku otrzymywali prawicowi publicyści na gościnnych występach rozgłośni. Mowa o Magdalenie Ogórek, Michale Rachoniu, Piotrze Cywińskim, Piotrze Goćku i Piotrze Semce, którzy w ostatnich latach zaczęli pojawiać się na falach opolskiej rozgłośni, a którzy zniknęli z niej z końcem 2023 roku. Przy czym określenie „skromnie” nie bez powodu jest wzięte w cudzysłów. Bo jak na epizodyczne występy, to ich wynagrodzenia do małych nie należały.
Najwięcej na współpracy z Radiem Opole zarobiła Magdalena Ogórek. Niegdysiejsza kandydatka SLD na prezydenta RP, a potem gwiazda TVP, na przestrzeni czterech ostatnich lat zainkasowała tu 160 tys. zł. Z Radiem Opole współpracowała bowiem od 2020 roku. Wtedy zarobiła blisko 27 tys. zł. W latach 2021-2022 zainkasowała po około 45 tys. zł, a w minionym roku blisko 42 tys. zł. W rozgłośni prowadziła programy „Suma tygodnia” oraz „Zagrabione”.
„Dojna zmiana”. Ile w Opolu wyciągnęli Rachoń, Cywiński, Gociek i Semka?
Michał Rachoń, obecnie jedna z twarzy TV Republika, a do niedawna kolejna gwiazda TVP, w Radiu Opole miał dwa wspólne programy z Piotrem Cywińskim z tygodnika „Sieci”. Mowa o audycjach: „Spięcie” i „Pole minowe”. Od pewnego czasu oba programy przygotowywał sam Piotr Cywiński. Współpracował z rozgłośnią od niecałych trzech lat. Jego łączny dochód w Radiu Opole wyniósł 134 tys. zł – po 53 tys. zł w latach 2022-2023 oraz blisko 27 tys. zł w 2021 roku.
Michał Rachoń zainkasował z RO 96 tys. zł. Ale i był z opolskim radiem związany tylko w latach 2022-2023. Rocznie otrzymywał 48 tys. zł.
Piotr Gociek i Piotr Semka w Radiu Opole prowadzili dwa programy: „Co tam panie w polityce” oraz „Magazyn międzynarodowy”. Na przestrzeni lat Piotr Gociek zarobił dzięki temu 141 tys. zł, a Piotr Semka 88 tys. zł. Różnica wynika z faktu, że ten pierwszy był gościnnym publicystą w RO już od 2020 roku, a Piotr Semka dopiero od 2022 roku.
– W ostatnich tygodniach odkryliśmy już, jakie były zarobki propagandowej egzekutywy państwa PiS. Ale okazuje się, że na tym nie koniec. Pojawiają się kolejne pozycje w cenniku reżimowego kłamstwa – ocenia poseł Witold Zembaczyński, komentując zarobki prawicowych publicystów w Radiu Opole.
– Prawda obroni się za darmo – dodaje. – Za kłamstwa trzeba płacić. I ci ludzie byli skłonni za grubą kasę opowiadać okropne rzeczy o Polakach i o opozycji. To jest obraz wielkiej demoralizacji. Oni inkasowali setki tysięcy, miliony złotych. I dlatego teraz tak tego bronią. Dlatego PiS broni stworzonego przez siebie równoległego państwa. PiS nie broni Konstytucji, tak jak myśmy jej bronili. PiS broni wpływów i mamony.
Czytaj także: Nowy dyrektor KOWR w Opolu. Nadchodzi lawina zmian kadrowych
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.