Bankomaty do lamusa? Gdzie szukać powodów
Z miesiąca na miesiąc maleje liczba bankomatów, a już wkrótce ten trend nasili się jeszcze bardziej. Wszystko przez rozporządzenie MSWiA, które wejdzie w życie 23 września 2023 r. Zgodnie z ministerialnymi wytycznymi aż 40 proc. bankomatów w Polsce musi zostać wyposażonych w specjalne zabezpieczenie, które w razie próby kradzieży zafarbuje banknoty. Konieczność tych zabiegów wydaje się słuszna, ale wiąże się z kolejnymi kosztami utrzymania bankomatów.
Zarówno polskim, jak i globalnym zjawiskiem jest to, że znikają już nie tylko bankomaty, ale też placówki bankowe.
– Mamy na to dwa wytłumaczenia. Pierwsze jest takie, że w pandemii odeszliśmy od płatności gotówkowych. Wtedy było to bezpieczniejsze, ale okazało się też, że karta jest wygodniejsza. I tak już zostało – mówi dr Wojciech Duranowski z Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Opolskiego, który naukowo zajmuje się przedsiębiorczością.
– Drugim powodem jest to, że banki i dwie największe firmy kontrolujące światowy rynek przepływów płatności bezgotówkowych wydają wojnę gotówce. Statystyki przewidują, że do 2026 roku firmy te będą kontrolowały na przykład w Wielkiej Brytanii ok. 90 proc. transakcji bezgotówkowych.
Wojna z banknotami
Ktoś zapyta, co komu przeszkadzają bankomaty i po co ta cała wojna? Okazuje się, że płatność gotówką wszystkim opłaca się mniej.
– Tak naprawdę nie zarobi tu ani bank, ani karta. Pamiętajmy, że transakcje czy obsługa karty kosztują, a więc ktoś na tym zarabia. Natomiast za zatrudnienie pracowników do oddziału banku trzeba zapłacić. Podobnie jak za utrzymanie bankomatu, w tym techników, którzy go nadzorują. Sporo kosztuje także transport gotówki, ochroniarze – wylicza ekspert z UO.
Nie da się również nie zauważyć, że dla młodego pokolenia, gotówka jest jak telefon na kartę sprzed 25 lat. Zmieniają się więc trendy w społeczeństwie.
– Gdy użytkownik płaci kartą, bank grupuje te wydatki. Można łatwo zobaczyć, ile wydajemy na kulturę, hobby, opłaty… Proszę pamiętać, że ten wykres to nie tylko ułatwienie dla klienta, ale jasna informacja dla samego banku, jaką ofertę można skroić pod konkretną osobę, czyli jaki przygotować produkt kredytowy – mówi dr Wojciech Duranowski.
W dużym tempie znikają także placówki bankowe. Niewiele wskazuje na to, że coś zatrzyma ten kierunek.
– Nie tak dawno byłem w małym miasteczku w woj. świętokrzyskim, gdzie przy na rynku było mnóstwo banków. Widać, że one się wycofują, a te co zostają, nie rozpieszczają klientów. Otwiera się mało okienek, a nierzadko jedno. To powoduje kolejkę i irytację klientów. To oczywista taktyka banków, której celem jest zniechęcenie. Chodzi o tzw. wygaszanie popytu. Dlatego, że bank nie zarabia na tym, że ktoś podejmie z konta pieniądze w gotówce. Zarabia na sprzedaży produktów, na przykład ubezpieczeń, czy kart.
Płatność gotówką czy kartą. Jak robią to inni?
Zgodnie z danymi Narodowego Banku Polskiego 47,3 proc. osób preferuje płatności bezgotówkowe. Natomiast 32,6 proc. woli wciąż gotówkę.
Ciekawostką jest, że płatności tradycyjne w najszybszym tempie znikają w Wielkiej Brytanii. Tam z gotówki korzysta na ogół najbiedniejsza część społeczeństwa.
– Powodów jest wiele. Choćby wykluczenie informatyczne, obecność komornika za długi czy alimenty, imigracja. Takie osoby nie mogą funkcjonować w oficjalnym systemie, bo od razu wszystko stracą – mówi.
Konsekwentną grupą w tej dziedzinie są także Szwedzi, którzy już sześć, siedem lat temu postawili na wyeliminowanie płacenia banknotami – tylko 9 proc. ludzi wykorzystuje w ogóle gotówkę. Podobne zwyczaje są w Danii i Norwegii.
– Natomiast nasi sąsiedzi Niemcy, nie poszli tak daleko w informatyzację. Tam gotówka jest wciąż chętnie wykorzystywana. Co więcej są nawet takie sklepy, które uznają jedynie ten typ płatności – przytacza ekonomista.
Z banknotami „walczy” również USA, lecz tu sytuacja nie jest jednoznaczna. Około 60 proc. ludzi nadal korzysta z możliwości płacenia banknotami. A więc gotówka wciąż tam istnieje, choć mocno aktywne jest lobby jej przeciwników.
Interesującym przykładem jest Somalia, która jest jednym z liderów płatności bezgotówkowych na świecie.
Zadziwić może podejście Szwajcarów, którzy szczycą się jednym z najbardziej zaawansowanych systemów bankowych na świecie. Okazuje się, że 97 proc. Szwajcarów nadal korzysta w jakiś sposób z gotówki. – Wartość ta oznacza, że ktoś może płacić np. pięć razy kartą a raz gotówką. Ale 97 proc. ludzi wciąż czasem z niej korzysta – tłumaczy ekspert.
Ekonomista zwraca uwagę, że statystycznie więcej płatności gotówkowych jest w krajach mniej zamożnych, np. w Ukrainie. Jednocześnie, tam gdzie ludzie noszą przy sobie więcej pieniędzy, wzrasta ryzyko niebezpiecznych sytuacji, jak pobicia, kradzieże.
– Eksperci z branży przewidują, że za około 25 lat gotówka w zachodnich krajach europejskich, w tym w Polsce, będzie czymś, jak budki telefoniczne obecnie. Czyli nie będzie istnieć – mówi dr Wojciech Duranowski.
Wyeliminowanie gotówki. Komu się to opłaci?
Czy przejście w stronę nowoczesnej technologii i wyeliminowanie gotówki to dobry kierunek?
– Stanowczy zwrot w stronę bezgotówkowych transakcji będzie związany m.in. z narzucaniem przedsiębiorcom pewnych limitów. Moim zdaniem, polski rząd nie ma ściśle przewidzianej strategii związanej z płatnościami – uważa dr Wojciech Duranowski.
– Na bezgotówkowych płatnościach skorzystają ich dwaj najwięksi operatorzy, banki i państwo. Natomiast stracą biedni, osoby pozbawione dostępu do technologii i internetu, pracownicy gastronomii, którzy korzystają np. na napiwkach, osoby ubogie, a także małe sklepy, które często nie mają opcji płacenia kartą. Pamiętajmy też, że taki system bezgotówkowy łatwiej wykorzystać przeciwko obywatelowi. Bowiem wiąże się on potencjalnie z możliwością kontroli. Należałoby w tym systemie znaleźć balans. To zadanie zarówno dla rządu, jak i dla opozycji.
Czytaj także: Chciał pieniędzy, ale nie miał zdolności kredytowej. Więc ją spreparował
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.