Brakuje antybiotyków w regionie
– Faktem jest, że antybiotyków brakuje, ta sytuacja czasem się nasila, a omijamy problem najczęściej w taki sposób, że kiedy brakuje jednej marki antybiotyku, zamieniamy ją na inną – mówi Jerzy Przystajko, opolski farmaceuta.
– Natomiast jest gorzej, kiedy pacjent dostaje receptę na konkretny antybiotyk, zawierający określoną ilość substancji czynnej, ale w aptece okazuje się, że już go nie ma. Wtedy trzeba zamienić lek na inny, ale tego aptekarz sam nie może, musi to już zrobić lekarz. Dla pacjenta oznacza to kolejną wizytę w przychodni…
Opolscy lekarze już o tym wiedzą, więc wielu swój dzień pracy w przychodniach rozpoczyna od telefonu do aptek, z pytaniem, co jest, a jakie są braki, żeby nie narażać chorych na bieganie w poszukiwaniu leków, czy kolejną wizytę w i tak już przepełnionych przychodniach.
Z tą trudną sytuacją aptekarze mierzą się już od długiego czasu. Mówią, że nigdy tak nie było, że było wszystko, jednak teraz sytuacja stała się bardzo trudna, bo panuje grypa i są liczne powikłania po grypie.
Wczesny sezon grypowy. Europa ma problem
– Brak antybiotyków nie jest jedynie problemem województwa opolskiego. To problem całej Europy – podkreśla Marek Tomków, farmaceuta z Kluczborka i wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
– To się dodatkowo nakłada teraz na bardzo ostry i wyjątkowo wczesny sezon grypowy. I to się kumuluje. Z jednej strony mamy zmniejszone dostawy, a z drugiej strony zwiększony popyt na te leki. Jesteśmy z bezpośrednim kontakcie z lekarzami, wymieniamy się informacjami, tak żeby pomóc chorym. Najczęściej brakuje amoksycyny.
Czy zostaniemy bez antybiotyków? – Tak źle nie będzie – zapewnia wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. – Jednak trzeba pamiętać, że ta sytuacja dotyczy całej Europy. W wielu krajach wygląda jeszcze gorzej, dotyczy to nie tylko antybiotyków, ale także leków przeciwgorączkowych. Dlatego należałoby długofalowo skoncentrować się na produkcji tych leków w Polsce. I nie chodzi tutaj o to, żebyśmy byli liderami na skalę światową. Dobrze by było żebyśmy mogli te podstawowe produkować u siebie.
I chodzi nie tylko o antybiotyki, ale także leki ratujące życie, przeciwbólowe oraz na choroby przewlekłe, brane przez ogromną liczbę pacjentów, także te przeciwbólowe.
Czy produkcja leków w Polsce ma przyszłość?
Czyli leki i komponenty do leków będą produkowane w Polsce? – Takie deklaracje ze strony państwa padają. A kiedy to nastąpi? Tego nie wiemy – mówi Marek Tomków.
– Na razie skupiamy się na bieżącym rozwiązaniu problemu, czyli zaopatrzenie pacjentów w leki, tu i teraz. Wiemy, że Ministerstwo Zdrowia zabiega cały czas o to, żeby zwiększać dostawy do naszego kraju.
Wszystko rozbija się o zaburzone łańcuchy dostaw leków i komponentów do nich. Rynek farmaceutyczny jest wrażliwy na różne rynkowe wstrząsy. Jak mówią opolscy farmaceuci, było to szczególnie widoczne podczas pandemii. Wojna na Ukrainie też robi swoje, bo wiele dostaw szło trasami przez Rosję.
Aptekarze nie ukrywają, że bezpieczeństwo lekowe całej Europy nie jest w dobrej sytuacji, choć w Polsce akurat nie jest tak źle, jak na przykład na Węgrzech, które są całkowicie uzależnione od zewnętrznych dostaw leków i komponentów do nich.
– Na szczęście, jeszcze z minionej epoki został nam przemysł farmaceutyczny, to daje względne bezpieczeństwo, ale też nie jesteśmy niezależni farmaceutycznie – zauważa Jerzy Przystajko. – Dobrze, że moce przetwórcze jeszcze w Europie są i na szczęście nie zostały całkowicie przeniesione do Azji.