Nocna opieka w Opolu. „Ludzie marzną przed wejściem”
Nocna opieka w Opolu funkcjonuje w pomieszczeniach poradni urazowo-ortopedycznej Szpitala Wojewódzkiego przy ulicy Katowickiej 64 w Opolu.
– Byłam ósma w kolejce już o godz. 17.30. W dziesięć minut ustawiło się za mną przeszło 20 osób – relacjonuje pani Lena.
Udała się do nocnej opieki w Opolu w środę 21 grudnia. Była z małą córeczką. – Nie dziwię się ludziom. Każdy chce zająć miejsce, zdobyć lek i położyć się do łóżka. Oczywiście wszyscy musieli stać na dworze, do czasu otwarcia drzwi. Mimo, że padał deszcz i było zimno. Ludzie kaszleli i drżeli z chłodu – żali się kobieta.
Opolanka relacjonuje, że osoba rejestrująca pacjentów pojawiła się o godz. 17.40. Do budynku weszła sama. – A wszyscy marzli kaszląc, z małymi dziećmi na rękach do godz. 18.02, kiedy w końcu otwarto drzwi. To uwłacza ludzkiej godności! Czy nie można ludzi wpuścić do środka, chociażby rodziców z małymi dziećmi? – pyta.
Dodaje, że później lekarze przyjmowali pacjentów sprawnie w dwóch gabinetach.
Nocna opieka w Opolu. „Szkoda, że nikt nie zgłosił problemu”
Renata Ruman-Dzido, prezes Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, podkreśla, że pierwszy raz słyszy o problemie.
– Szkoda, że żaden z oczekujących pacjentów nie zgłosił tej uwagi bezpośrednio do dyrekcji, w sekretariacie osobiście lub telefonicznie. Gdybyśmy tylko wiedzieli, rozwiązanie dawno by się znalazło – podkreśla Renata Ruman-Dzido.
Pani prezes zadeklarowała kontakt z przedstawicielem firmy Falck Medycyna. Nocna opieka w Opolu prowadzona jest właśnie przez nią.
Skontaktowaliśmy się z firmą Falck Medycyna. Zapytaliśmy, czy jest szansa na wpuszczanie pacjentów do budynku przed otwarciem przychodni.
Michał Winter, rzecznik Falck Medycyna zapewnia, że zgłoszony problem nie pozostał bez reakcji. Poinformował, że dyrekcja szpitala podjęła decyzję o udostępnieniu pomieszczenia znajdującego się obok punktu nocnej opieki w Opolu.
– Miejsce jest już oznaczone na drzwiach wejściowych – informuje Michał Winter.
Przypomina, że punkt nocnej opieki w Opolu w tygodniu działa w godz. 18.00-8.00. Weekendy i święta operuje całodobowo.
Długie oczekiwanie na wizytę do lekarza w Opolu
Prezes Szpitala Wojewódzkiego w Opolu zwraca uwagę na inną kwestię. Renata Ruman-Dzido pyta dlaczego tak dużo osób jeszcze przed godz. 18.00 ustawia się w kolejce do nocnej opieki w Opolu.
– Jak w takim razie funkcjonuje podstawowa opieka zdrowotna? Dlaczego pacjenci są zmuszeni przyjść do nas? Przez cały dzień nie mogą dostać się do swojego lekarza? – pyta pani prezes. – Lekarz rodzinny najlepiej zna swoich pacjentów, historie ich chorób. Skuteczniejszą – i rekomendowaną przez nas w pierwszej kolejności – jest opieka lekarza rodzinnego – dodaje.
To nie pierwszy raz, gdy piszemy o przeciążeniu służy zdrowia i problemach z dostaniem się do lekarzy rodzinnych.
Zwróciliśmy się więc do opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia o ustosunkowanie do tej kwestii. Zapytaliśmy o powody wydłużonego okresu oczekiwania na wizytę do lekarzy pierwszego kontaktu w rejonie. A także o szanse na usprawnienie tego systemu.
NFZ w odpowiedzi nie odnosi się do tych kwestii bezpośrednio. Czytamy w niej, że za organizację pracy przychodni podstawowej opieki zdrowotnej odpowiada jej kierownik.
– Przychodnia jest zobowiązana zorganizować prace tak, aby umożliwić dostęp do świadczeń udzielanych przez lekarza POZ. Również w okresie wzmożonej zachorowalności, z którą mamy do czynienia obecnie – mówi Barbara Pawlos, rzecznik opolskiego NFZ.
Dodaje, że z nocnej opieki pacjenci powinni korzystać w przypadku nagłego zachorowania, jeśli przychodnia POZ nie pracuje. Wskazuje, że na Opolszczyźnie funkcjonuje 13 miejsc udzielania świadczeń nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.
Pacjentów tłumaczenia rzeczniczki NFZ w Opolu nie przekonują. – Gdy czytam, że przychodnia jest zobowiązana zorganizować opiekę lekarską, to szlag mnie trafia. Lekarzy dodatkowych nie ma, a liczba chorych rośnie lawinowo. Przychodnia ich znikąd nie wymyśli. Jacy wszyscy zdziwieni, że ludzie idą na opiekę nocną, skoro do świąt nie ma miejsc u lekarzy w przychodniach! – podkreśla pani Magdalena.