Spotkanie, którego bohaterką była Anna Seniuk, było szczytem uroczystego otwarcia nowej przestrzeni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu. O jej zaletach opowiadał dyrektor Tadeusz Chrobak. Publiczność mogła ją przed przybyciem aktorki oglądać.
– Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę w otwarciu tak pięknych przestrzeni biblioteki uczestniczyć. Nie mówię, żeby ją nazwać moim imieniem, ale plakietka, że sala została otwarta przez Annę Seniuk może być – zażartowała.
– Zaraz się tu państwu przedstawię – kontynuowała żartobliwy ton. – Wcale nie jestem taka gruba. Sposób na to jest jeden. Trzeba nosić luźne suknie. Wtedy koleżanki mówią: „Ależ na tobie wszystko wisi”. Ale jak ludzie oglądają wieczorem „Czterdziestolatka”, a potem spotykają mnie na drugi dzień, mówią: „Ojej”. Dziwią się, że tak się przez jedną noc zestarzałam – mówiła Anna Seniuk w Opolu.
„Pchła Szachrajka” w gwiazdorskiej obsadzie
Prowadząca rozmowę Dominika Gorgosz-Złoty z Radia Doxa zaczęła od pytania o rolę granej przez Annę Seniuk od pięćdziesięciu lat „Pchły Szachrajki”. Trafiła w sedno.
– To jest moja ukochana rola. Choć trudno jedną taką rolę znaleźć. Były różne czasy, różni reżyserzy. Ale w „Pchle Szachrajce” rzeczywiście zrobiłam wszystko, by ją zagrać jak najlepiej. Ale też grałam w zespole. Szerszenia grał Gajos, Kowalewski Słonia. A jeszcze Wrzesińska, Marian Kociniak, Joasia Szczepkowska. W tej bajce były takie nazwiska, że trudno było zepsuć – opowiadała aktorka.
A na koniec tej sekwencji brawurowo powiedziała fragment tekstu z tego przedstawienia. Dostała rzęsiste oklaski.
– Nie ograniczałam się tylko do aktorstwa – opowiadała Anna Seniuk w Opolu. – Chodziłam po Tatrach, jeździłam na nartach, mam stopień żeglarza. Przepłynęłam z Krakowa do Gdańska Wisłą – żaglówką. To był trudny rejs, bo Wisła na początku to nie jest rzeka dla żeglarzy. Wpadało się na mieliznę.
Opowieści płynęły wartko: o „przyspieszonym” kursie jazdy konnej do „Czarnych chmur” (koń położył się i wytarzał na padoku z aktorką w siodle) czy o korepetycjach w PGR-ze z orki traktorem i koniem oraz z dojenia krów do roli chłopki Antoniny w filmie „Bilet powrotny”.
Publiczność z uwagą słuchała o pracy aktorki nad jej monodramami. Anna Seniuk bardzo długo uważała, że nie potrafi sama na scenie utrzymać przez półtorej godziny uwagi widzów. Dopiero od 2-3 lat ma w repertuarze dwa monodramy:
- „Życie pani Pomsel” na podstawie pamiętników sekretarki Goebbels;
- ”Księga ziół i nie tylko” na podstawie prozy węgierskiego autora Sandora Maraia.
– To jest książka o wszystkim, co człowieka dotyczy. Od urodzenia do śmierci. O sercu, o duszy, o zdrowiu, o młodości, o starości, o ojczyźnie, o malarstwie, o tym, dlaczego trzeba być odważnym i co robią tchórze. Bardzo państwu tę niedużą książeczkę Maraia polecam – powiedziała Anna Seniuk w Opolu.
Anna Seniuk w Opolu – wspomnienia z planu i ze sceny
Uczestnicy spotkania nie nudzili się ani przez chwilę, słuchając o egzaminie wstępnym pani Anny do szkoły teatralnej. Oraz o awanturze, jaką zrobiła komisji (na polecenie dziekana). O wspomnieniach z planu filmu „Konopielka”. Trzeba było subtelnie zmodyfikować scenariusz, gdy okazało się, że aktorka spodziewa się dziecka, a zdjęcia kręcono w ciągu 12 miesięcy, by pokazać cztery pory roku.
Obok anegdot nie zabrakło refleksji o aktorstwie, które uczy łączyć odwagę z pokorą. Czy o relacjach z młodymi, których lepiej słuchać i próbować zrozumieć niż ględzić, narzekając, że „Za moich czasów…”. A także opowieści o Stanisławowie. Gdzie Anna Seniuk się urodziła. Opowiadała o jedynych odwiedzinach w mieście oraz demonstrowała piękny kresowy zaśpiew. Obecny na spotkaniu prof. Stanisław S. Nicieja wręczył jej tom „Kresowej Atlantydy”, w którym opisał dzieje tego miasta i wspomniał jej rodzinę.
– Mieszkam w Opolu od 1946 roku – powiedziała „O!Polskiej” pani Lidia Leszczyńska, uczestniczka spotkania. – Przyjechałam ze Stanisławowa jako pięcioletnie dziecko. Tam się urodziłam. Podeszłam do pani Anny i opowiedziałam jej o tym. Od razu zaproponowała, żebyśmy przeszły na ty.
Na koniec spotkania w Opolu Anna Seniuk czytała wiersze m.in. Małgorzaty Hillar, Wojciecha Młynarskiego, ks. Jana Twardowskiego oraz list Zbigniewa Herberta do studentów, którzy wystawili sztukę teatralną na podstawie jego tekstów.
– Salę spotkań Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu ogłaszam za otwartą! – zawołała na koniec.
Czytaj także: WBP w Opolu po rozbudowie to biblioteka na miarę XXI wieku
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania