Łukasz Baliński: Był telefon z gratulacjami?
Andrzej Moskal, trener Polonii Nysa: Zadzwoniłem żeby pogratulować, ale było zajęte i wcale mnie to nie zaskoczyło, bo czułem, że to będzie gorąca linia. Wysłałem jednak sms-a i dostałem zwrotnego z podziękowaniem.
– Tak szczerze i „z ręką na sercu”, abstrahując od tego, że z nim pracowałeś, to dobry wybór?
– Myślę, że tak. To dla mnie jeden z najlepszych polskich trenerów, jeśli nie najlepszy. Tym bardziej, iż przechodzi do reprezentacji seniorskiej bezpośrednio z kadry U21, co jest rzeczą naturalną. Dzięki temu ma zapewne dobre rozeznanie wśród tych chłopaków, którzy rokują na przyszłość. Naprawdę traktowałbym to jako bardzo duży atut.
– Koszykówka, siatkówka, piłka ręczna zyskują na zagranicznych trenerach, a piłka nożna ostatnimi laty raczej się na nich sparzyła.
– To, co ostatnio przeżyliśmy, pokazuje, że chyba warto teraz dać szanse Polakowi. To po pierwsze, a po drugie, żeby była jasność: my mamy dobrych trenerów. Jak choćby właśnie Michał Probierz czy Marek Papszun lub Jan Urban, którzy też się przecież mocno przewijali w kontekście ostatecznego wyboru. Postawiono na tego pierwszego i moim zdaniem jest to dobra decyzja.
– Nie wszyscy się z tym zgadzają. Ty jednak z nim pracowałeś, jaki to trener, jaki człowiek?
– Taki chyba mamy już charakter narodowy, że lubimy ponarzekać i pomarudzić na osobę, której najczęściej kompletnie nie znamy. Jak czytam różnego rodzaju opinię na temat Michała Probierza, to nie mogę uwierzyć, że można pisać takie rzeczy o człowieku, którego nigdy się nie poznało. Oceniamy kogoś tylko z perspektywy tego, co widzimy i słyszymy w różnego rodzaju mediach. To jest absurd. Probierz to przede wszystkim bardzo dobry człowiek, a po drugie, potrafiący zarządzać zawodnikami i sztabem. I robi to fenomenalnie. Profesjonalizm w każdym calu.
– Czemu jednak ludzie tak różnie go odbierają?
– Bo walczy o trenerów i często to mówi w wywiadach z dziennikarzami czy na różnego rodzaju konferencjach i szkoleniach. I to się ludziom może nie podobać. Często jest atakowany, a wiadomo – my Polacy – lubimy atakować i hejtować. Tak, jak kiedyś się mówiło: „jak cię widzą, tak cię piszą”, to dziś chyba jest „jak cię piszą, tak cię widzą”. Ludzie mogą napisać obojętnie co i nie biorą za to odpowiedzialności. Nie myśląc często o tym, że ten drugi człowiek też ma emocje, też ma uczucia. To, co Probierz robi dla polskich szkoleniowców, jest moim zdaniem jest bardzo dobre, bo powinniśmy się trzymać razem.
– Lubi rządy twardej ręki czy raczej to trener kolega lub trener psycholog? A może wszystkiego po trochu?
– Podchodzi do tematu indywidualnie i tak każdy trener, moim zdaniem, powinien podchodzić. Wie, kogo w danym momencie może mocniej przycisnąć, a kogo trzeba pogłaskać. Do tego jest bardzo charyzmatyczny. I wszystko musi być u niego na wysokim poziomie. Jest bardzo wymagający wobec zawodników, ale też krytyczny i wymagający wobec siebie. I akurat ja też staram się z takim podejściem utożsamiać. Wydaje mi się to rzeczą naturalną, żeby robić postępy z drużyną i osiągać z nią sukcesy.
– Na pewno nie ma u niego świętych krów. Co to oznacza dla takich graczy jak Robert Lewandowski czy Piotr Zieliński?
– Jeśli chodzi o tych dwóch piłkarzy czy ogólnie kogoś z kadry, to przecież są profesjonaliści. Oni doskonale wiedzą, jak się zachowywać. Nie sądzę, by od razu byli w opozycji. Zresztą, Michał Probierz na pewno nawiąże z nimi dobry kontakt, a z wieloma już pewnie taki ma, bo paru chłopaków prowadził w klubach. Ciężkie relacje z zawodnikami są często wtedy, gdy ci nie chcą czegoś wykonywać lub nie grają tyle, ile by chcieli. Niemniej, myślę, że to nie będzie miało miejsca, bo w reprezentacji nawet siedzieć na ławce to jest wielki honor.
– Jaki styl przyjmie jego reprezentacja? W związku z tym, że baraże są niemal pewne, będzie chciał radykalnie przewietrzyć szatnię, czy raczej wprowadzi kosmetyczne zmiany i „jedziemy dalej”?
– Na pewno teraz przed reprezentacją kluczowe i bardzo ciężkie mecze. Trzeba szybko wpłynąć na zespół. Wiadomo, że praca selekcjonera i trenera to są dwie różne rzeczy, więc tu tak naprawdę nastąpi pewnie doszlifowanie jakichś elementów, np. stałych fragmentów gry czy delikatnie taktyki i to tak naprawdę tyle. Wszystko, co piłkarze robili w klubach, też przecież jest ważne. Będzie ciężko, ale jest to możliwe do poprawienia. Dlatego musimy poczekać. Zobaczymy, jak to będzie, czy wejdziemy jednak bezpośrednio, czy dostaniemy szansę w barażach, ale moim zdaniem i tak powinien zostać dłużej. Nie tylko na trzy mecze, bo tu potrzebny jest dłuższy proces. To nie jest „tu i teraz”, po czym koniec.
Wiemy wszyscy, że reprezentację mamy bądź będziemy mieć w przebudowie. Niestety lub „stety”, ale to jest rzecz naturalna, że idzie następne pokolenie i niektórzy muszą ustąpić. Tak się dzieje w różnych reprezentacjach, chociażby w Niemczech. Po prostu trzeba czasu na to wszystko. Żeby ci młodzi, którzy będą wchodzić do tej drużyny, czy to teraz, czy za dwa, trzy mecze lub w niedalekiej przyszłości, też dostali trochę czasu, bo będą go potrzebować.
– To puśćmy wodzę fantazji i załóżmy, że Michał Probierz obdzwania wszystkich swoich byłych asystentów z prośbą o jedną radę w sprawie reprezentacji. Co byś mu przekazał?
– Myślę, że nie musiałbym mu nic podpowiadać. Wie doskonale, co ma robić, trzyma się swoich zasad i myślę że to będzie skutkowało dobrymi wynikami
– Słucha się ludzi wokół, czy ma swój plan i nie dopuszcza odstępstw?
– Nie, nie. Pyta się o zdanie. Będąc jeszcze w Krakowie często się pytał właśnie przykładowo o pierwszą „jedenastkę” czy kadrę meczową. Bierzemy tego zawodnika czy tamtego? Różne sytuacje były. Oczywiście, on decydował i brał za to odpowiedzialność, ale pytał nas o zdanie, o nasze opinie na dany temat. I brał je pod uwagę.
– I nie ma ci za złe, że jednak odszedłeś szybciej z Cracovii?
– Nie, wykazał pełen profesjonalizm. Tym bardziej, że na moje miejsce byli kolejni kandydaci i taka jest kolej rzeczy. Rozmawialiśmy kilkakrotnie o tym, żebym został, ale na tamten moment nie było takiej opcji. Zrozumiał, dlaczego muszę odejść. Na pożegnanie kilka prezentów dostałem i to jest cenna pamiątka do końca życia.
Czytaj także: Probierz trenerem reprezentacji. Dajmy mu szansę, ale wolałbym Papszuna